PIASECZNO Na działce przy skrzyżowaniu ulicy Śląskiej z Batorego w Zalesiu Dolnym stoi gigantyczna, kompletnie sucha brzoza. – To drzewo trzeba jak najszybciej wyciąć, bo zagraża bezpieczeństwu mieszkańców – alarmuje pani Iwona
Drzewo stoi na zalesionej posesji kilkanaście metrów od skrzyżowania. Obok znajduje się chodnik, na którym ktoś (może właściciel drzewa? – przyp. red.) oparł drewniany kijek z napisem „Uwaga! Spadające gałęzie”.
– To ostrzeżenie znajduje się w tym miejscu przynajmniej od 6 miesięcy – podkreśla pani Iwona. – Nie rozumiem dlaczego przez pół roku nikt nie był w stanie usunąć tego drzewa. Osobiście dzwoniłam do straży miejskiej i ochrony środowiska, ale nic to nie dało.
Straż miejska miała poinformować naszą czytelniczkę, że wystąpiono o zgodę na wycięcie drzewa do nadleśnictwa, bo działka leży na terenie leśnym.
– Minęło jednak pół roku i brzoza jak stała, tak stoi – irytuje się kobieta. – Ja sama Śląską już nie chodzę, bo się najzwyczajniej w świecie boję. Może właściciele drzewa nie mają pieniędzy na jego usunięcie? Jeśli tak, to „sucharem” powinny zająć się nasze lokalne służby, np. straż pożarna, która dysponuje doświadczeniem i odpowiednim sprzętem.
TW
Jeżeli właściciel działki, wartej z chwilą sprzedaży kilka milionów zł, nie ma pieniędzy to niech weźmie kredyt.Straż pożarna działa za nasze wspólne pieniądze. Tak na marginesie, pozyskane drewno jest własnością właściciela działki.Naprawa ewentualnego uszkodzenia ogrodzenia na koszt wycinającego.
problem jest polskie prawo. jak właściciel zetnie drzewo na swojej działce to dostanie karę. to brak fundamentalnego prawa własności.