GÓRA KALWARIA Czworonogi odłowione w gminie Góra Kalwaria trafią do schroniska dla bezdomnych zwierząt Na Paluchu. Lada dzień włodarze podpiszą w tej sprawie porozumienie z władzami stolicy
Przytułek dla psów i kotów na warszawskich Włochach to jedyne w Polsce samorządowe schronisko. Jeszcze siedem lat temu nie radziło sobie z dużą liczbą bezdomnych zwierząt, które trafiały pod jego dach. W najgorszym okresie było ich w sumie 2400.
Psy muszą zapomnieć o krzywdzie
Udało się jednak temu zaradzić wprowadzając wysokie standardy. Obecnie wszystkie przywiezione Na Paluch psy są badane przez weterynarza, a następnie czipowane (wszczepia im się elektroniczną pastylkę pod skórę zwierającą dane o właścicielu), kastrowane lub sterylizowane i poddane kwarantannie. Nad niektórymi pracuje także behawiorysta, aby zwierzęta nie bały się m.in. wsiadać do autobusów miejskich czy pociągów.
– Psy muszą u nas zapomnieć o krzywdzie ze strony ludzi – podkreśla Henryk Strzelczyk, dyrektor warszawskiego schroniska. – Wszystkie nasze działania sprawiły, że choć obecnie przyjmujemy około 4 tys. zwierząt rocznie, w schronisku stale mieszka średnio 700 psów i 40 kotów. Nasze czworonogi są teraz bardziej poszukiwane do adopcji niż psy czy koty od sąsiada – przekonuje.
To właśnie system adopcji oraz współpracy z około 300 wolontariuszami (taka liczba to ewenement) jest największą zaletą „Palucha”. Zdjęcia wszystkich przebywających w schronisku psów i kotów możliwie szybko trafiają do internetowej bazy obiektu (www.napaluchu.waw.pl), dzięki czemu 41 proc. zwierząt odbierają ich dotychczasowi właściciele. Większość pozostałych znajduje nowego pana. W sobotę na parkingu przy schronisku czasem nie ma gdzie zaparkować, tyle jest osób zainteresowanych adopcją zwierząt.
Prywatne trudno kontrolować
Dawidowi Fabjańskiemu z Fundacji Animal Rescue Poland, która działa głównie w powiecie piaseczyńskim, bardzo podoba się to, że Na Paluchu wszystko jest jawne. – Tego nie da się powiedzieć o działających komercyjnie prywatnych schroniskach, które bardzo niechętnie widzą u siebie wolontariuszy. Czasem zwierzęta, które zgodnie z umową taki obiekt miał oddać do adopcji, po prostu znikają – tłumaczy. Fabjański namawiał władze Góry Kalwarii do zawarcia umowy z „Paluchem”.
– Chodzi o standardy i uczciwość. Psy, które były odławiane w tej gminie, usługodawca miał kastrować i czipować. Udowodniliśmy urzędnikom na przykładach, że to nie było robione, mimo że za jednego odłowionego bezdomnego psa samorząd płacił schronisku 2500 zł.
Szef Animal Rescue Poland podkreśla, że „Paluch” to także całodobowa opieka weterynaryjna. – Warszawskie schronisko to w tej chwili wzorzec dla innych tego typu obiektów – podsumowuje. Wysoką ocenę „Paluchowi” wystawiła też Najwyższa Izba Kontroli. – Schronisko prowadzone przez samorząd Warszawy daje gwarancje, że wszystkie procedury w zakresie ochrony nad zwierzętami będą wypełnione. Komercyjne schroniska trudno kontrolować – komentuje Dariusz Zieliński, burmistrz Góry Kalwarii.
Nie chodzi o to, żeby było taniej
Góra Kalwaria będzie po Piasecznie drugim samorządem, który podpisze porozumienie ze stolicą Warszawą w sprawie odłowu i opieki nad bezdomnymi zwierzętami. – Bardzo delikatnie zwiększamy liczbę czworonogów, które mogą do nas trafić. Nie chcemy powrócić do liczby psów i kotów w schronisku sprzed 5-6 lat – zaznacza Henryk Strzelczyk.
Po niespełna rocznej współpracy z „Paluchem” Piaseczno jest zadowolone. – Nie mamy uwag, nie doszła do mnie żadna skarga związana ze współpracą z warszawskim schroniskiem – mówi Daniel Putkiewicz, wiceburmistrz Piaseczna. – Płacimy więcej, niż zapłacilibyśmy prywatnemu schronisku, ale z punktu widzenia społecznego nie ma to większego znaczenia. Bo ważne jest, abyśmy radzili sobie skutecznie z bezdomnością zwierząt, a nie płacili za opiekę nad nimi o 100-200 zł taniej.
W ramach współpracy Góra Kalwaria będzie przekazywała Warszawie dotacje w wysokości zależnej od liczby przyjętych zwierząt odnalezionych na jej terenie. Gmina pod koniec stycznia zarezerwowała na ten cel 153 tys. zł.
Na Paluch?
A do swojego nowego schroniska w Czaplinku nie bliżej/taniej?
Po pierwsze to nie Schronisko Gminy, tylko osoby prywatnej, po Drugie jest to umieralnia a nie schronisko …
Może inne gminy też otworzą oczy.Moim zdaniem wogóle nie powinno być schronisk w prywatnych rękach.Sama mam suczkę z przytuliska od dwóch miesięcy.
Jak czyta się o tragediach zwierząt w co niektórych schroniskach to serce pęka.
Ci właścicile schronisk sami powinni siedzieć w tych klatkach.
A czy tych „złych prywatnych” nie można przywołać do porządku?
Czy wszyscy prywatni źli?
Większość prywatnych jest do bani no tam chodzi a zarabianie kasy. Oczywiście są i wyjątki. Tak samo jak są wyjątki wśród schronisk gminnych, bo są bardzo zle także.
Jedna uwaga do treści artykułu. To nie jest jedyne schronisko samorządowe. To nieprecyzyjne pojęcie w tym przypadku zresztą Trzeba mówić o schroniskach gminnych i Międzygminnych. Jest ich wiele.