PIASECZNO W sobotę w Domu Kultury w Piasecznie wystąpi Natalia Niemen oraz Michał Zator. Zmierzą się z poezją Szymona Babuchowskiego – poety, dziennikarza i muzyka
Natalia Niemen to piosenkarka, altowiolistka, plastyczka, autorka muzyki i tekstów. Zarówno w tworzeniu muzyki, jak i w wyrazie wokalnym artystka inspiruje się starym rhytm’n’bluesem, rock’n’rollem, ekspresją pieśniarzy flamenco, ale także chorałem gregoriańskim i muzyką cerkiewną. Osobowość i głos artystki należą do jednych z najbardziej charakterystycznych i nietuzinkowych dzisiejszej muzyki polskiej.
Michał Zator to najprawdopodobniej jedyny harfista w Polsce i jeden z niewielu na świecie, który wykonuje na harfie autorski repertuar akompaniując sobie do śpiewu. W swoim repertuarze posiada pozycje klasyczne jak i własne inspirowane muzyką celtycką i literaturą fantasy.
Podstawą działań duetu jest improwizacja, czyli tworzenie utworów na gorąco, bez przygotowania, tu i teraz przed publicznością.
Rozmowa z Natalią Niemen
Jak wyglądało Pani dzieciństwo wśród dwojga tak sławnych i wyjątkowych rodziców? Na ile to oni wpłynęli na Pani wybór ścieżki życiowej ?
Moi rodzice byli zawsze zwykłymi ludźmi, nie wyjątkowymi. Mieli po prostu talenty artystyczne. Mama ma je do dzisiaj. To czyniło ich wyjątkowymi. Dzieciństwo było takie jak przystało na lata 80. Nie przelewało się, mieliśmy mało. Ale było dobrze. Normalne, proste życie bez fajerwerków. Rodziców artyzm wpłynął znacząco na mój rozwój jako artysty, ale też człowieka. Bez ich wpływu nie byłabym tym kim jestem. Nauczyli mnie obcować ze sztuką wysoką i inspirować się nią.
Skąd fascynacja muzyką celtycką i dlaczego właśnie nią? Czy są jeszcze inne fascynacje?
Wszystko zaczęło się od zespołu Clannad i serialu brytyjskiego „Robin Hood” z 1984 roku. W muzyce Clannad po prostu zakochałam się od pierwszego słyszenia. Ta miłość trwa po dziś dzień. Generalnie kocham i klimaty celtyckie i stary, amerykański rhytm’n’blues i rock i klasykę, ale także jazz, muzykę etniczną. W muzyce cenię najwyżej prawdę i autentyzm. W sztuce w ogóle.
Skąd wziął się pomysł na koncert improwizowany i dlaczego akurat taki skład?
Z Michałem Zatorem bardzo lubimy improwizację w muzyce. I tyle. Michała znalazłam w internecie szukając na pewien koncert najpierw cymbalisty, potem harfisty. Michał wyskoczył mi w google jako pierwszy. Okazało się też, że mieszka blisko mnie, bo pod Poznaniem. Znamy się dwa lata i rozkręcamy działalność naszego duetu. W ostatnich miesiącach graliśmy już kolędy, koncert z utworami Petera Gabriela, czy Clannad, a ostatnio Pieśni Wielkopostne.
Wiem, że ważną kwestią jest dla Pani religia. Jak wyglądają u Pani Święta? Czy spędzacie je rodzinnie, czy w większym gronie?
Odpowiem kontrowersyjnie. Religia nie jest dla mnie ważna. Ważna jest dla mnie przyjaźń z Jezusem, do której cały czas dochodzę i której się uczę. Święta spędzamy bardzo różnie w zależności od planów i sytuacji życiowych.
A może tak podać godzinę?