PIASECZNO W środę, 4 stycznia odbył się uroczysty pogrzeb ks. kanonik Ireneusza Jędryszka, długoletniego proboszcza parafii NMP Wspomożenia Wiernych w Zalesiu Dolnym
Duszpasterz zmarł wieczorem 29 grudnia przeżywszy 88 lat. Do Zalesia Dolnego, jako młody proboszcz mianowany na to stanowisko przez kard. Stefana Wyszyńskiego, przybył w lutym 1967 roku i sprawował tę funkcję do roku 1996. Potem był w parafii rezydentem.
Kościół pękał w szwach
Ksiądz Jędryszek lubił rozmawiać z ludźmi. Także tymi, którzy trzymali się z daleka od kościoła
Na pogrzeb księdza kanonika przybyli nie tylko dostojnicy kościelni na czele z metropolitą warszawskim kard. Kazimierzem Nyczem, ale także przedstawiciele lokalnych stowarzyszeń, samorządowcy oraz mnóstwo mieszkańców. Piękne, poruszające kazanie wygłosił ks. Jan Sikorski, przyjaciel zmarłego, z którym pełnił przed laty posługę kapłańską w parafii św. Michała na warszawskim Mokotowie. – W roku 1952, w którym ksiądz Ireneusz został kapłanem, ja wybierałem się do seminarium – wspominał, dodając że ks. Jędryszek surowo przestrzegał przysięgi złożonej w dniu święcenia biskupowi. – Jego radością i szczęściem było przez całe życie kapłaństwo. Tym kapłaństwem cieszył się i temu kapłaństwu służył. Był dobrym pasterzem, a Słowo Boże głosił z wielką powagą i spokojem.
Mocna, niezależna osobowość
Po zakończeniu liturgii zmarłego wspominali znający go kapłani, ale także osoby świeckie i rodzina.
– Ksiądz Jędryszek współtworzył i historię parafii i całego Zalesia – mówił ks. prałat Zbigniew Pruchnicki, dziekan dekanatu piaseczyńskiego. – Nazywaliśmy go w dekanacie patriarchą, bo dla wszystkich był niekwestionowanym autorytetem. Podczas dyskusji miał dwa ulubione tematy: kościół i kapłaństwo. Uczyliśmy się od niego, odkrywając wielkość jego pokornej służby. Obierał zdecydowany kurs na Boga.
– Ksiądz Ireneusz przeczuwał swój kres – mówił obecny proboszcz parafii w Zalesiu Dolnym, ksiądz prałat Tadeusz Huk. – Kiedy nie mógł już odprawiać mszy w kościele, odprawiał je w mieszkaniu, w gronie najbliższych. Sakrament chorych przyjął z trudem, ale na stojąco, ze skruchą i w sposób bardzo świadomy. Zawsze cechowała go niezwykle duża otwartość na innych ludzi, zarówno tych, którzy chodzili do kościoła, jak i tych którzy trzymali się od niego z daleka. Miał specyficzne poczucie humoru. Chciał, aby jego pogrzeb przeżywać w radości. Był mocną, niezależną osobowością.
Zbudował kościół w trudnych czasach
Przedstawiciel lokalnych władz samorządowych, wiceburmistrz Daniel Putkiewicz, podkreślił że zmarły był także liderem lokalnej społeczności, którego wielu mieszkańców pamięta od dziecka. – Ksiądz kanonik zawsze podkreślał jak ważna była dla niego praca z młodzieżą, jak ważna była budowa wspólnoty od podstaw, od najmłodszych lat – mówił wiceburmistrz. – Wszyscy kojarzą go z budową tego kościoła. Jego nietuzinkowa architektura stała się znakiem rozpoznawalnym Zalesia Dolnego, symbolem, ważnym elementem przestrzeni, która współtworzy naszą świadomość i naszą tożsamość. Choć z drugiej strony ks. proboszcz ciągle powtarzał, że ten budynek nie był dla niego najważniejszy. Najważniejsza była parafia, która rosła wraz z rozwojem Zalesia.
Jan Jaworski, w imieniu parafian, zaznaczył, że wszyscy obecni przyszli na pogrzeb księdza z potrzeby serca. – Ksiądz kanonik przez 50 lat wrósł w krajobraz Zalesia – mówił. – Postawny, wysoki, wyprostowany, z pięknym uśmiechem. Stawał często przed kościołem z otwartymi dłońmi czekając na rozmowy z ludźmi. Zawsze służył radą, której mądrość było widać dopiero po czasie, gdy zaczęła owocować. Z każdym potrafił znaleźć wspólny język.
Jan Jaworski przypomniał także, że gdy ksiądz kanonik przybył do parafii był młody, ale dojrzały duchowo i odważny. Nie bał się wyzwań, z których największym była budowa kościoła. Mimo to podjął się tego heroicznego czynu. Był dobrym organizatorem. Udało mu się nawet sprawić, aby kamień węgielny pod nową świątynię poświęcił papież Jan Paweł II, podczas pierwszej wizyty w Warszawie. Dzięki księdzu do budowy kościoła użyto najlepszych materiałów. Dlatego jest on nie tylko piękny i nowoczesny, ale także solidny, bardzo funkcjonalny i będzie służył parafianom jeszcze przez długi czas.
Kochał ludzi i zwierzęta
Ksiądz kanonik kochał nie tylko ludzi, ale i przyrodę. Jak mówił jego bratanek Mirosław Jędryszek, miał wytresowaną wiewiórkę i rozmawiał z ptakami. Ogromne serce okazał także niepełnosprawnym, gdy zezwolił na stworzenie przy kościele ośrodka dla niepełnosprawnych. – Dziękujemy za twe ubóstwo i skromność, w jakich żyłeś przez całe lata – mówił ks. Stanisław Jurczuk, duszpasterz niepełnosprawnych. Kardynał Nycz podziękował natomiast zmarłemu za jego pracę z młodzieżą. – Zawsze szukał nowych miejsc, w których można głosić ewangelię i prowadzić ludzi do Jezusa Chrystusa – dodał.
Po zakończeniu mszy żałobnej ciało ks. Ireneusza Jędryszka zostało pochowane w przykościelnej krypcie.