PIASECZNO Kilkunastu mieszkańców Zalesinka protestuje przeciwko postawieniu w sąsiedztwie ich nieruchomości nadajnika telefonii komórkowej. – Wartość naszych działek i domów drastycznie spadnie – mówią przeciwni inwestycji ludzie
Budowę masztu na wydzierżawionej działce przy ul. Pod Bateriami planuje firma Orange. Nie podoba się to okolicznym mieszkańcom, którzy starają się zrobić wszystko, aby zapobiec niechcianej inwestycji.
Nadajnik nie oddziałuje na środowisko
W ubiegły piątek w urzędzie gminy odbyło się spotkanie osób protestujących przeciwko budowie masztu z wiceburmistrzem Danielem Putkiewiczem. – Tę działkę wydzierżawił Orange radny Andrzej Mizerski – mówi Ryszard Tokarski, który mieszka w sąsiedztwie. – Pan radny skupuje wszystkie okoliczne nieruchomości. Kiedyś chciał też kupić parcelę, na której wybudowano przedszkole Delfinek. To się jednak nie udało i teraz obok ma stanąć maszt…
Inny sąsiad, Jan Nawrocki uważa, że nadajnik Orange spowoduje spadek wartości pobliskich nieruchomości. – Wszyscy na tym stracimy – dodaje. – Są badania mówiące, że taka wieża niekorzystnie wpływa na zdrowie – przekonuje Wanda Kowalczyk. – Tym bardziej niezrozumiałe wydaje się, że zostaliśmy pominięci podczas wydawania decyzji środowiskowej. Prowadzimy przedszkole i obawiamy się o bezpieczeństwo dzieci. Maszt ma mieć prawie 40 metrów wysokości. To konstrukcja inżynieryjna, dla której obowiązują zupełnie inne przepisy.
Podczas spotkania wiceburmistrz Daniel Putkiewicz poinformował zebranych o stanowisku Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska oraz Sanepidu, które uznały, że maszt telefonii komórkowej nie oddziałuje na środowisko. – Możecie państwo wystąpić do wojewody o uchylenie decyzji środowiskowej, może RDOŚ i Sanepid popełniły błąd – dodał wiceburmistrz. Zebrani mieli także pretensje o to, że nie zostali powiadomieni o korzystnej dla inwestora decyzji. Okazuje się jednak, że jeśli dotyczy ona powyżej 20 osób (tak jest w tym przypadku), nie ma powiadomień indywidualnych.
Gmina: musimy uszanować stanowisko każdej ze stron
– Przede wszystkim chcemy zostać uznani za stronę tego postępowania – mówi Wanda Kowalczyk. – Dzięki temu będziemy listownie informowani o działaniach gminy i starostwa w tym zakresie.
Na terenie, na którym ma stanąć maszt, nie ma miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Dlatego inwestor niedawno wystąpił do gminy o wydanie warunków zabudowy. Gmina może wprawdzie wstrzymać się z decyzją do czasu uchwalenia prawa miejscowego, ale nie dłużej niż przez 12 miesięcy. – Musimy przestrzegać litery prawa – oświadczył wiceburmistrz Putkiewicz. – Orzecznictwo sądów stanowi, że tego typu urządzenia nie są uznawane za szkodliwe dla zdrowia i nie mają wpływu na środowisko. Mogę jednak obiecać, że całe postępowanie będzie prowadzone transparentnie z poszanowaniem praw wszystkich stron.
Maszty telekomunikacyjne stoją wszędzie
Radny Andrzej Mizerski nie rozumie skierowanej w jego stronę agresji sąsiadów. – Jakiś czas temu zgłosiła się do mnie firma Orange i zaproponowała, że wydzierżawi ode mnie nieruchomość przy ulicy Pod Bateriami – wyjaśnia. – Warunki były na tyle atrakcyjne, że zgodziłem się. Sądzę, że każdy z moich sąsiadów, którzy dziś protestują, postąpiłby podobnie. Moja „wina” polega na tym, że udostępniłem działkę komercyjnej firmie. Nie jestem stroną w budowie wieży. To nie ja będę ją stawiał.
Andrzej Mizerski przekonuje, że jest już za późno na rozwiązanie umowy dzierżawy, ponieważ wiązałoby się to dla niego ze zbyt dużymi kosztami. – Ten maszt i tak musi stanąć na terenie Zalesinka, jeśli nie u mnie, to u kogo innego. Tego się nie uniknie – dodaje. – Zresztą tego typu nadajniki są dziś już praktycznie wszędzie. Nawet najgłośniej protestująca właścicielka przedszkola ma podobny obok swojego domu przy Alei Pokoju. Stoi on tam już od jakiegoś czasu i jakoś tej pani nie przeszkadza…
Tomasz Wojciuk
Postawcie u mnie
a co? planują sprzedać te działki i domy?