Od zawsze coś tam sobie pisała. Jej kolejna książka zachwyca i przeraża

0

GÓRA KALWARIA Pochodząca z Góry Kalwarii Małgorzata Rejmer po raz drugi jest nominowana do Paszportu Polityki. Czy ją otrzyma, dowiemy się 8 stycznia. Książkę o Albanii „Błoto słodsze niż miód” pisała przez kilka lat


O Małgorzacie Rejmer zaczęło być głośno na rynku księgarskim, gdy w 2009 r. opublikowała powieść „Toksymia”. Opowieść o trujących relacjach pomiędzy kilkorgiem mieszkańców warszawskiej Pragi niektórzy krytycy okrzyknęli debiutem roku; równie sensacyjnym, co odrażającym. Do jej napisania wówczas niespełna 24-letnią autorkę namówił Paweł Dunin-Wąsowicz, który wcześniej odkrył Dorotę Masłowską.

– Gdyby nie jego determinacja, odkładałabym debiut w nieskończoność, bo wydawało mi się, że ciągle nie dorosłam do pisania – uważa Małgorzata Rejmer.

Fascynujący chaos i absurd

Małgorzata Rejmer pamięta, że „od dzieciństwa coś tam sobie pisała”, jeszcze kiedy mieszkała w Górze Kalwarii. Uwierzyła w siebie, kiedy spod jej pióra wyszedł reportaż o Stanach Zjednoczonych, nagrodzony podczas warszawskiego festiwalu Planete Doc Reviev.

W 2007 r. Rejmer zafascynowały podróże po Europie Wschodniej.

– Wszystko zaczęło się od wyjazdu do Mołdawii. Miałam poczucie jakbym trafiła na peryferie świata, gdzie wszystko rządzi się innymi prawami. A kilka miesięcy wcześniej byłam w Stanach Zjednoczonych, więc doświadczenie Mołdawii było jeszcze bardziej intensywne – opowiada.

Niedługo potem wybrała się do Rumunii, Bułgarii i Turcji, a następnie wzdłuż i wszerz zwiedziła Bałkany. Jak mówi nam, spotkała tam „chaos, absurd i żywiołowość”. Na dwa lata osiadła w Bukareszcie. Stolicę Rumunii porównała do upadłego Bizancjum.

– Bukareszt od samego początku mnie zafascynował, przyciągały mnie kontrasty, pomieszanie światów – luksus, a obok bezpańskie psy, czarne limuzyny, a obok cygańskie rodziny mieszkające na ulicy – mówi pisarka.

Wielomiesięczne obserwacje i doświadczenia przelała na papier. Tak zrodziła się książka „Bukareszt. Kurz i krew”. Za ten przejmujący zbiór reportaży o mieszkańcach miasta pełnego śladów dawnej świetności i upadku 5 lat dostała trzy narody („Newsweeka”, TVP Kultura i „Kuriera Szczecińskiego”), do kolejnej – prestiżowych Paszportów Polityki – ją nominowano.

Wtopić się w kraj

Już wówczas zaczęła pracę nad swoją kolejną książką – o Albanii. W 2015 roku przeprowadziła się do niej. Początkowo myślała, że wystarczy kilka miesięcy, żeby opisać tamtą rzeczywistość, ale z czasem zrozumiała, że musi poznać język i wtopić się w ten kraj.

– Książka o Albanii była wejściem w kompletnie inny wymiar cierpienia, niemożności, bezsilności, osaczenia – mówiła autorka w jednym z wywiadów.

Książka składa się z głosów ludzi. Rejmer opowiada o działaniu systemu terroru i od tego włosy stają na głowie. System komunistyczny Envera Hodży rozwinął choćby instytucję winy zbiorowej – za błąd wuja, brata czy ciotki płaciła rodzina. Niemal każda albańska historia przypomina „Proces” Kafki.

Tęsknota za zapachem szuwarów

Małgorzata Rejmer przyznaje, że rosnąca sława i nagrody „trochę pomagają, bo zapewniają finansową niezależność”. – Łatwiej jest mi podróżować – tłumaczy pisarka.

Żałuje, że trwające od lat nieustanne podróże nie pozwalają jej na odwiedzanie Góry Kalwarii tak często, jakby chciała.

– Jeśli już jestem, to na chwilę, żeby porozmawiać z rodziną. Ale fascynuje mnie to, jak zmienia się to miasto – mówi autorka „Toksymii”.

Z czasów dzieciństwa i wcześniej młodości wciąż pamięta „sierpniowy zapach szuwarów i gnijących roślin nad Wisłą, szukanie zaskrońców, włóczenie się razem z bezpańskimi psami”. I ścieżkę spacerową wzdłuż skarpy wiślanej. – Bardzo ją lubię, to wielki skarb Góry Kalwarii – uważa.

fot. Sławomir Klimkowski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię