GÓRA KALWARIA Wielu mieszkańców gminy niepokoją zmiany w oświacie, polegające – jak mówią – na ograniczeniu godzin pracy specjalistów w szkołach i przedszkolach. Chodzi konkretnie o psychologów, logopedów, terapeutów pedagogicznych i pedagogów. – Wszystkie zmiany, jakie wprowadzamy, są zgodne z rozporządzeniem Ministerstwa Edukacji Narodowej – zapewnia wiceburmistrz Mateusz Baj
– Zmniejszenie liczby godzin pracy psychologów, logopedów, terapeutów pedagogicznych oraz pedagogów negatywnie wpłynie na jakość i ciągłość terapii, jaką otrzymują dzieci – martwi się pani Anna, jedna z mam. – Szczególnie niepokojące jest to, że dzieci posiadające orzeczenia o potrzebie kształcenia specjalnego mogą nie otrzymać wsparcia nauczyciela współorganizującego kształcenie. To nie tylko utrudni im proces nauki, ale również wpłynie na pracę nauczycieli w klasach – dodaje nasza rozmówczyni.
Kobieta nie zgadza się z argumentacją władz gminy które twierdzą, że zmiany te nie wpłyną na jakość terapii i każde dziecko otrzyma potrzebną pomoc.
– Niestety, z perspektywy rodziców i specjalistów jest to absolutnie niemożliwe do zrealizowania – mówi kobieta. – Gmina argumentuje swoje decyzje koniecznością optymalizacji wydatków i planuje zaoszczędzić na oświacie aż 4 miliony złotych. Trudno jednak uznać takie kroki za optymalizację, gdy w rzeczywistości prowadzą one do pogorszenia warunków edukacyjnych dzieci – argumentuje nasza czytelniczka.
Wiceburmistrz Mateusz Baj tłumaczy, że optymalizacji arkuszy w szkołach wynika z konieczności ich dostosowania do rozporządzenia MEN. Rozporządzenie określa minimalną liczbę specjalistów w szkołach.
– My i tak nie wprowadziliśmy maksymalnych oszczędności, które zalecił nam audytor – wyjaśnia Mateusz Baj. – Niemniej jednak przyznaję, że staramy się optymalizować rosnące wydatki na oświatę. Jednocześnie pragnę zapewnić, że te oszczędności w żaden sposób nie dotkną uczniów.
Na czym ma polegać ta optymalizacja? Gmina chce, żeby zajęcia uczniów ze specjalistami odbywały się w ramach pensum, a nie nadgodzin. Kolejna oszczędność ma polegać na zoptymalizowaniu pracy nauczycieli współorganizujących.
– Jeden taki nauczyciel może zajmować się nawet pięcioma uczniami – mówi Mateusz Baj. – Uczniowie o lżejszym stopniu niepełnosprawności nie muszą mieć zajęć indywidualnych z takim pedagogiem. Uważam, że zaproponowane przez nas zmiany i tak są bardzo wyważone. W poniedziałek ma odbyć się debata oświatowa. Do końca wakacji będziemy też spotykać się z dyrektorami szkół. Zależy nam na tym, aby wypracować jakiś kompromis – zapewnia wiceburmistrz Baj.
TW
Tyle samo, a może nawet więcej, pracy w krótszym czasie za tyle samo, albo mniej, pieniędzy. To ma sens????
A na poważnie. Obawiam się, że burmistrz Baj nie ma pojęcia, o czym mówi. Jeśli ktoś nie zna realiów polskiej szkoły, nie powinien się brać za zmiany w niej. Mamy kilka takich przykładów w historii zarządzania edukacją. Pan Burmistrz zapisuje się w tej karcie.