KONSTANCIN-JEZIORNA Zamordowany w konstancińskiej siedzibie Urzędu Bezpieczeństwa Henryk Stokowski został w zeszłym tygodniu odznaczony Krzyżem z Mieczami Orderu Krzyża Niepodległości
O losach zapomnianego żołnierza Armii Krajowej, który brał udział w kampanii wrześniowej, powstaniu warszawskim i w wielkiej bitwie partyzanckiej w Piskórce w Lasach Chojnowskich, pisaliśmy w lutym. Był jedyną (obecnie znaną) zmarłą ofiarą przesłuchań konstancińskich funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, którzy w połowie 1945 roku ulokowali się w Białym Dworku u zbiegu ul. Wierzejewskiego i Jagiellońskiej. Starszy strzelec Henryk Stokowski ps. „Jaskółka” we wrześniu 1945 roku został zabrany z domu w Nowym Wierzbnie (gdzie mieszkał z żoną, 5-miesięczną córką i 2-letnim synem) i po wielogodzinnym, okrutnym przesłuchaniu zmarł. Przez dziesięciolecia rodzina próbowała dojść sprawiedliwości przed PRL-owskimi sądami. Bezskutecznie.
Dopiero w ostatnich latach o upamiętnienie pierwszego męża swojej zmarłej matki zaczął starać się Janusz Kłos, obecnie 67-letni mieszkaniec Konstancina-Jeziorny. To dzięki jego działaniom 19 kwietnia – w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie – Jan Józef Kasprzyk, p.o. Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych odznaczył pośmiertnie st. strz. Stokowskiego „za wybitne zasługi poniesione z niezwykłym poświęceniem w walce o suwerenność i niepodległość Państwa Polskiego”. Order nadał prezydent RP. Jak się dowiedzieliśmy, „Jaskółka” niebawem zostanie także awansowany pośmiertnie na stopień podporucznika.
Janusz Kłos stara się od kilku lat upamiętnienie konstancińskiej ofiary UB tablicą w sąsiedztwie Białego Dworku. Z ostatnich informacji wynika, że ten dzień się zbliża.
PC
Czytaj też: