PIASECZNO Do zdarzenia doszło kilka dni temu na ulicy Przesmyckiego. Jadący od strony Konstancina-Jeziorny vw, podczas próby wyprzedzania wpadł w poślizg, wyleciał z drogi, przeciął chodnik którym szła kobieta w ciąży i zatrzymał się w zaroślach. To prawdziwy cud, że nie doszło do tragedii
Świadkiem sytuacji, która miała miejsce około godz. 21, był pan Michał.
– Wybraliśmy się z żoną na spacer i nagle zauważyliśmy pędzące z naprzeciwka auto – relacjonuje. Vw zaczął wyprzedzać jadący przed nim samochód. Nagle kierowca stracił panowanie nad kierownicą i auto wypadło z drogi, zatrzymując się w pasie zieleni, tuż przy betonowym płocie.
– Oblał mnie zimny pot, bo samochód omal nas nie rozjechał. Naprawdę niewiele brakowało – nie kryje swego wzburzenia nasz czytelnik.
Pan Michał mieszka przy ulicy Przesmyckiego od dwóch lat. To spokojna, zielona okolica.
– Jednak odkąd powiat wyremontował nam w zeszłym roku drogę, drastycznie zwiększył się tu ruch i samochody jeżdżą naprawdę szybko – opowiada. – A w tym rejonie przecież nie tylko mieszka sporo osób, ale jest także szkoła i dwa przedszkola. Chodnikami często chodzą dzieci. Dlatego uważam, że powiat powinien postawić na naszej ulicy progi spowalniające. Uważam, że to jedyny sposób, aby podnieść bezpieczeństwo – dodaje.
TW
Zmotoryzowani szaleńcy (w samochodach, na motocyklach, skuterach, a czasem na quadach) przemierzają ulice uzdrowiska Konstancin z ogromną prędkością, na dodatek ryczące silniki bez tłumika (chyba).
Nie tylko piesi, ale także rowerzyści czy młodzież na hulajnogach lub rolkach nie mają szans.
Są ograniczenia prędkości, są umieszczone (głupio*) znaki pierwszeństwa przejazdu. Nikogo to nie obchodzi – latka mijają (a niektórym przejechanym już minęły), a policjanta z drogówki nie uświadczysz.
Na dodatek przez strefę A ul. Piłsudskiego zasuwają ogromne tzw. TIRy – mimo zakazu.
Kilka akcji Policji na pewno by ostudziły szalone głowy. Może już czas przestać pilnować barierek przy Sejmie!
_____________________________________________
*) chodzi o głupio postawione znaki na ul. Oborskiej w Konstancinie; zamierzenie było takie żeby kierujący pojazdami jechali wolniej i obserwowali znaki, co druga przecznica jest z pierwszeństwem.
A przeważnie znaki są olewane – szaleńcy pędzą „ile maszyna daje” i wpadają na tych naiwnych, którym znak daje pierwszeństwo. Było tam kilka mniej i bardziej poważnych stłuczek.