PIASECZNO – Naszej córce grozi deportacja z kraju przez pocztę, która nie dostarczyła nam ważnej przesyłki – ubolewa Vasyl, który wraz z rodziną od kilku lat mieszka w naszym mieście.
Do emigracji zmusiła ich wojna. Vasyl dostał powołanie do wojska i bojąc się o bezpieczeństwo rodziny zdecydował się na wyjazd.
– Na Ukrainie mieliśmy swój sklep, żyło nam się tam dobrze, lepiej niż dziś w Polsce – mówi mężczyzna. – Jednak sytuacja w naszym kraju spowodowała, że zdecydowaliśmy się na przeprowadzkę.
Wybór był oczywisty – żona Vasyla pochodzi z polskiej rodziny i ma już zezwolenie na stały poby. Trzy lata temu do matki dołączył mąż z córką, złożyli wnioski o pobyt czasowy.
– Takie są procedury, chcemy tu zostać na stałe, ale najpierw musimy mieć zgodę na pobyt czasowy – mówi Vasyl.
Jego żona od lat prowadzi firmę i w Polsce płaci podatki, córka ukończyła miejscowe gimnazjum. Nie było jej łatwo, musiała nie tylko radzić sobie z nauką, ale jednocześnie uczyć się polskiego. Poradziła sobie jednak znakomicie – dziś uczy się w warszawskim technikum i nawet otrzymuje stypendium za dobre wyniki w nauce.
– Po złożeniu wniosku o pobyt czasowy dla córki zaczęliśmy się niepokoić, czas mijał a my nie otrzymywaliśmy żadnej odpowiedzi – opowiada Vasyl. – W rezultacie żona pojechała dowiedzieć się skąd zwłoka w wydaniu decyzji.
Okazało się, że Wydział Spraw Cudzoziemców Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego wydał decyzję odmowną. Przyczyną były braki w złożonej dokumentacji.
– Chodzi o potwierdzenie ubezpieczenia córki oraz wykazanie, że rodzina posiada stałe i stabilne dochody – mówi Vasyl. – Żona z powodzeniem prowadzi działalność gospodarczą, a córka oczywiście jest ubezpieczona. Chcieliśmy natychmiast uzupełnić dokumenty, ale okazało się, że przekroczyliśmy 14-dniowy termin, przewidziany na odwołanie od decyzji. Zdaniem urzędu decyzję odmową otrzymaliśmy pocztą i jej nie podjęliśmy. Tymczasem nic do nas nie przyszło, codziennie sprawdzaliśmy skrzynkę i nawet pytaliśmy na poczcie.
Na rodzinę padł blady strach.
– Córka jest niepełnoletnia, sama nie wróci do kraju, nic i nikt tam na nią nie czeka – mówi zmartwiony ojciec. – Jeśli nie dostanie zgodny na czasowy pobyt będziemy musieli wracać wszyscy, a to by nam zrujnowało życie. Zupełnie sobie tego nie wyobrażamy! Nasz świat jest teraz tutaj, w Polsce. Tu widzę przyszłość naszej rodziny i perspektywy edukacyjne dla córki.
Jedyną szansą dla rodziny jest odwołanie do sądu.
– Brak uzupełnienia dokumentów nie był naszą winą – uważa Vasyl. – Gdyby poczta rzeczywiście dostarczyła nam pismo niezwłocznie uzupełnilibyśmy braki i córka otrzymałaby zezwolenie na pobyt, ponieważ spełnia ku temu wszelkie przesłanki. Mam nadzieję, że sąd uwzględni te okoliczności i cała nasza rodzina będzie mogła zostać w Piasecznie.
Adam Braciszewski
Szkoda nawet komentować. Powodzenia rodzinie w batalii sądowej.
Chyba Wasyl powinno być?
Myślałam, że takie praktyki ma tylko poczta w Pruszkowie ale jak widać Piaseczno też.
Standard, np. w konstancińskim Czarnowie listonosz chodzi raz w tygodniu, i to jak dobrze pójdzie. Rachunki po terminie już nikogo nie dziwią. Poczta POLSKA. U mnie na szczęście jest OK.