Pokazał safari swoich marzeń

0

PIASECZNO W ramach ostatniego Klubu Podróżnika Bibliotekę Publiczną w Piasecznie odwiedził Robert Gondek – podróżnik i fotograf, który szczególnie umiłował sobie kontynent afrykański. Prelegent niezwykle ciekawie i barwnie opowiedział o Czarnym Lądzie, a doskonałym uzupełnieniem pokazu były jego przepiękne fotografie i filmy z wyprawy


Robert Gondek, prywatnie także biegacz długodystansowy (ultramaratończyk), skupił się w Piasecznie głównie na przedstawieniu afrykańskiej flory i fauny. Mniej uwagi poświęcił z kolei miejscowym ludziom czy życiu w miastach, bo – jak sam przyznaje – gdy marzy o Afryce wyobraża sobie, przede wszystkim, wspaniałą przyrodę: góry, lasy, sawannę, pustynię, zwierzęta i ocean. Ponadto od 2008 roku konsekwentnie realizuje on projekt „W drodze na najwyższe szczyty Afryki”, którego celem jest zdobycie najwyższego szczytu w każdym kraju na tym kontynencie. Do sierpnia 2020 roku podróżnik odwiedził już 20 państw w Afryce.
Swoją opowieść rozpoczął od opisu wejścia na słynne Kilimandżaro, które organizują na miejscu liczne agencje trekkingowe. Wedle przepisów obowiązujących w Tanzanii korzystanie z ich usług jest obowiązkowe, a samodzielne zdobywanie szczytu (które zajmuje od pięciu do ośmiu dni – w zależności od wybranej drogi) jest nielegalne. Robert Gondek wybrał drogę Machame, która uchodzi za najciekawszą pod względem przyrodniczym. Wędrówka zaczyna się, mniej więcej, na wysokości 1700 metrów (gdzie dojeżdża się samochodem), a kończy się na wysokości 5895 metrów nad poziomem morza (szczyt Uhuru na wulkanie Kibo). O ile piękna przyroda robi wielkie wrażenie, to największą wadą Afryki jest, zdaniem gościa, zbyt duża liczba turystów, którzy skupiają się wokół największych atrakcji i w parkach narodowych, w których tłumy są tak duże, że miejscowe zwierzęta mogą się czuć przez ludzi osaczone.
Po dotarciu do drugiego obozu na wysokości powyżej 3000 metrów zaczynamy zwracać uwagę na to jak dużo ludzi wędruje na górę – mówił Robert Gondek. – Wszystkie te osoby skupiają się właśnie wieczorami w obozach (namiotach) i jest naprawdę tłum. Rocznie na Kilimandżaro stara się wchodzić… około 100 tysięcy turystów. Do tego średnio na jednego turystę przypada od trzech do czterech osób (kucharze, tragarze), które pomagają w trekkingach.
Po wejściu na szczyt zwyczajowo ustawia się… kolejka do zdjęcia z tablicą na szczycie góry, w której trzeba stać zwykle co najmniej godzinę.
Następnie prelegent opowiedział co nieco o zwierzętach z naciskiem na tzw. Wielką Piątkę Afryki: afrykańskiego słonia sawannowego, nosorożca czarnego, lwa, bawołu afrykańskiego i lamparta. Podkreślił, że spotkanie z nimi i zrobienie im dobrych zdjęć nie jest zadaniem prostym oraz wymaga sporo czasu i cierpliwości. Zdradził przy tym, że najbardziej niebezpiecznym zwierzęciem w Afryce są hipopotamy, które potrafią biec nawet 30 km/h. Nie zabrakło również informacji o Masajach – z jednym z nich (przewodnikiem) Robert Gondek wszedł nocą na wulkan Ol Doinyo Lengai. Zdobył też górę Meru, z której podziwiał najładniejszy afrykański wschód słońca oraz podróżował po zachwycających Parkach Narodowych: Serengeti, Tarangire, Amboseli czy Lake Manyara.
Na zakończenie spotkania Robert Gondek chętnie odpowiadał na pytania publiczności. Wyznał, że jego ulubionym państwem afrykańskim jest Namibia i chciałby tam zabrać swojego syna. Nie zabrakło i ciemnych stron Afryki – miejscowych ludzi, którzy traktują białych głównie jako źródło dochodu i niebezpieczeństw wynikających z kontaktu z nimi.
W Afryce zostałem okradziony podczas nocy w hostelu – powiedział prelegent. – Podczas snu mnie i koledze ukradziono plecaki. Wezwaliśmy policję, która poinformował nas, że dobrze że się nie obudziliśmy, bo moglibyśmy stracić życie. A co do naszych skradzionych rzeczy, wśród których były, między innymi, moje buty na ultramaraton, to uświadomiono nam, że najprawdopodobniej możemy je już kupić… na lokalnym targu.

Grzegorz Tylec

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię