POWIAT W ubiegłym roku w powiecie padło lub zostało upolowanych aż prawie 1200 dzików, u prawie trzeciego stwierdzono afrykański pomór świń. Wirus nie ustępuje, chodź jak mówią myśliwy, dzikie świnie w części powiatu spotkać już niezwykle trudno
Zgodnie z majowym rozporządzeniem wojewody mazowieckiego, do końca marca 2019 roku myśliwi należący do dziewięciu kół łowieckich w powiecie piaseczyńskim muszą „sanitarnie” odstrzelić 257 dzików (ponad swój plan łowiecki). Do 2 stycznia upolowano 154 i jak mówi Małgorzata Bruczyńska, powiatowy lekarz weterynarii, niektóre koła będą miały problem ze spełnieniem wymogów narzuconych przez wojewodę.
– We wschodniej części powiatu prawie nie ma dzików. Wzdłuż Wisły nie ma na co polować – zaznacza. Jej słowa potwierdza Wojciech Szynkiewicz z koła łowieckiego „Powiśle”. – Będziemy mieć trudności z realizacją planu odstrzałów sanitarnych. Nie spotykamy dzików, a jeśli znajdujemy to padłe, zarażone ASF – mówi.
Z obserwacji Małgorzaty Bruczyńskiej wynika, że ze wschodniej i centralnej części powiatu, dziki przeniosły się na zachód. Obecnie najczęściej padłe zwierzęta znajdowane są w okolicy Pęcher (pogranicze gmin Piaseczno oraz Prażmów) i Łazów (gmina Lesznowola), tak właśnie było do 2 stycznia.
– Nie ma ich tyle, co pod koniec 2017 roku, kiedy w jednym miejscu zdarzała się cała martwa wataha z 40 osobnikami. Najwięcej w zachodniej części powiatu w jednym punkcie znajdowało się 8 padniętych zwierząt – informuje powiatowa lekarz weterynarii.
Od przeszło roku piaseczyński inspektorat weterynarii i współpracujący z nim koła łowieckie działają w „świątek, piątek i niedzielę”, żeby wirus nie przeniósł się dalej. Na razie to się udaje, w powiecie pruszkowskim nie wykryto dotąd zarażonych dzików.
– Dla nas to fenomen – przyznaje Małgorzata Bruczyńska.
W ubiegłym roku w powiecie piaseczyńskim spośród 1160 dzikich świń, które padły lub zostały odstrzelone, 400 było nosicielami ASF. W 2017 roku, od 27 listopada, kiedy znaleziono pierwszego zarażonego wirusem dzika na naszym terenie, chorobę wykryto u 106 dzików.
Przypomnijmy, że każda osoba, która natknie się na padłego dzika, powinna czym prędzej o tym poinformować gminę, służby weterynaryjne lub mundurowe. Nie należy dotykać padliny. Nie wolno również wyrzucać resztek jedzenia, aby mogły mieć do niego dostęp dziki. Chodzi o to, że ASF może przetrwać w mięsie, mimo że zostało ugotowane lub upieczone. Niegroźnego dla siebie wirusa mogą też przypadkowo przenosić zwierzęta. Dlatego weterynarze przekonują, aby psy wyprowadzać wyłącznie na smyczy.
Nie mieli pomysłu co zrobić z dzikami, to wymyślili ASF. Eksterminacja zwierząt.
Jak wieść niesie PiSi nie mają dobrej prasy u rolników, a wybory blisko. Postanowili więc dogodzić mieszkańcom wsi, żeby poprawić wyniki.
To, że rozprzestrzenianie się zarazy jest możliwe poprzez kontakt z krwią ranionych dzików przez myśliwych i inne osoby bywające w lasach nie ma znaczenia dla tych niedouczonych i zadufanych w sobie ministrów, bo na efekty przyjdzie trochę poczekać (może dopiero po wyborach)