PIASECZNO Widzieliście kiedyś dom dla lalek? Pewnie tak. Ale czy taki prawdziwy, piętrowy, ze wszystkimi pokojami wypełnionymi lalkami? Tysiącami lalek, które tylko na pozór są do siebie podobne, bo różnią się nie tylko ubrankami, ale też wyrazem twarzy, spojrzeniem, uśmiechem. Mieszkanka Zalesinka Anna Mizerska zbiera lalki od dwudziestu lat. Opowiedziała nam o swojej pasji i pokazała imponującą kolekcję
Lalki mieszkają w domku. Zajmują cały parter i trzy pokoje na piętrze. Jest ich około 2,5 – 3 tysięcy. Poukładane są także w przedpokoju, na parapetach, niektóre spoczywają jeszcze w torbach i pudłach, czekając aż ich właścicielka przywróci im dawny blask.
– Wiele lalek, które udaje mi się kupić, nie jest w idealnym stanie – przyznaje Anna Mizerska. – Część z nich potrzebuje renowacji, naprawy ubranek, a nieraz nawet dosztukowania brakującej części. Proszę spojrzeć – wskazuje na jedną z siedzących lalek. – Tej zrobiłam stopę z gipsu, bo oryginalna była zniszczona. Było to bardzo pracochłonne zajęcie.
Emocje na porcelanowych obliczach
Wszystkie lalki mają porcelanowe buzie, rączki i nóżki. Tułów zwykle jest miękki, wypchany szmatkami. Pani Ania kupuje je od lat na targach i jarmarkach, ostatnio także na internetowych aukcjach. W domu poukładane są tematycznie – kluczem są emocje, które wyrażają ich twarze.
– Tu mamy kolekcję „Basia”. Wszystkie mają niezadowolone buzie – mówi pani Ania. – Nazwałam ją „Basia” od imienia mojej najmłodszej córki, która ma minę jakby była niezadowolona, nawet gdy jest w dobrym humorze – śmieje się kolekcjonerka. – A te lalki mają otwarte usta – wskazuje na kolejną półkę, na której wszystkie porcelanowe buźki są lekko pouchylane, jakby laleczki właśnie wypłynęły z wody i próbowały zaczerpnąć powietrza.
Lalki są niepowtarzalne. Takich samych trafiło się w kolekcji dosłownie kilka. Pozostałe, nawet jeśli zbliżone rozmiarem, strojem i pozą różnią się od siebie. Wyrazem twarzy, spojrzeniem, nieuchwytnymi emocjami zaklętymi w porcelanie.
Różne pozy i różne ubrania
– Prawie wszystkie lalki są białe – mówi pani Ania. – Ciemnoskórych udało mi się zdobyć dosłownie kilka. – Ta laleczka jest fajna – pokazuje jedną ze sztuk. – Ponoć jest ich na świecie tylko pięć. Nie wiem czy to prawda, ale taką informację znalazłam w internecie. Niektóre z lalek mają na karku wygrawerowaną nazwę producenta i rok produkcji.
Znajdujemy się w pokoju wypełnionym lalkami – stoją na komodzie, za szybą, na krzesłach. W sąsiednim pomieszczeniu również widzimy setki kolorowych laleczek. Różnych rozmiarów, różnych gabarytów, w różnych pozach.
– Najtrudniej zdobyć właśnie te, które swoja postawą coś wyrażają: siedzą jakby w zamyśleniu, są w pozycji półleżącej, skulonej, podpartej – mówi pani Ania i pokazuje rzadsze egzemplarze. – Lalkę baletnicę, lakę z bolącym zębem i wyraźnie napuchniętym policzkiem, inną z niepokojącym spojrzeniem, jeszcze inną skrzywioną w demonicznym uśmiechu. Jest lalka z przygryzioną wargą, obok inna z pięknie dopracowanymi detalami stóp, obok stoi taka, która ma uszy jak żywe.
Wciągające kolekcjonerstwo
Krętymi i wąskimi schodami wchodzimy na piętro, a tam liczba lalek aż zatyka dech w piersiach. Wypełnią trzy pokoje i korytarz. Każde z pomieszczeń zaaranżowane jest w innym stylu – pierwsze wygląda na sypialnię rodziców, drugie to pokój młodej dziewczyny szykującej się do ślubu, trzecie należy do dziadków.
– Nie mam czasu na te lalki i nieraz mówię sobie, że już kolejnych nie będę kupować – śmieje się pani Ania. – Ale później znów napotykam jakąś laleczkę i szkoda mi jej nie włączyć do swojej kolekcji. Można je zbierać w każdym okresie życia, a im jest ich więcej, tym bardziej pasjonują. W swoją kolekcję włożyłam dużo pracy, ale jednocześnie czas, który poświęcam lalkom to czas relaksu i pewne odskocznia od codziennych obowiązków.
Lalkowy kolorowy świat
Rzeczywiście zgromadzoną kolekcję można by oglądać godzinami – tylko na pozór wszystkie laleczki są takie same, gdy uważniej im się przyjrzymy okazuje się, że są zupełnie inne, jakby w tej porcelanie uwięziono prawdziwe dusze, jakby każdy z tych przedmiotów miał swoją osobowość i charakter. Uśmiechy radości i rozbawienia, uśmiechy zawstydzenia, uśmiechy szyderstwa, półuśmiechy jakby w zamyśleniu, twarze pogodne i beztroskie, smutek, grymas bólu, czoła zmarszczone intensywnymi myślami. Całe spektrum doznań i emocji wyrażone na porcelanowych twarzach, otoczonych burzą włosów, niekiedy przykrytych czapeczkami, innym razem powiązanych kolorowymi kokardami.
Kolejne różnice to stroje – najczęściej lalki poubierane są w wytworne różnobarwne suknie, ale też jest para wieśniaków, a nawet narciarz uchwycony podczas wspinaczki na stok.
Jak na kolekcję lalek reaguje rodzina?
– To mąż mnie namówił, by udostępnić ekspozycję innym – przyznaje pani Ania. – Ja bym pewnie jej nikomu nigdy nie pokazała.
– Rozumiem pasję kolekcjonerstwa, bo sam jestem kolekcjonerem – mówi Andrzej Mizerski. – Zbieram np. znaczki pocztowe z czasów PRL-u. Mam ich 400 klaserów. Zbieram też wagi szalkowe, stare zegary, moździerze, płyty winylowe – wylicza ze śmiechem.
Adam Braciszewski