KONSTANCIN-JEZIORNA Kilka dni temu pisaliśmy o dwóch martwych łosiach leżących w lesie u zbiegu ulic Deotymy i Cedrowej przy cmentarzu w Skolimowie. Po interwencji mieszkańców zwierzęta zostały zutylizowane. Wiadomo też, co doprowadziło do ich śmierci
– Padłe łosie zauważyłem w ubiegłym tygodniu. Jeden leżał na ścieżce, drugi jakieś 200 m dalej – relacjonował pan Andrzej, nasz czytelnik. – Od razu chwyciłem za telefon i zadzwoniłem pod 112.
Niedługo potem rejon, w którym leżą martwe zwierzęta, odwiedzili strażnicy miejscy. Strażnicy zabezpieczyli miejsce dookoła zwłok łosi taśmą. Wywiesili też kartkę z informacją, że łosie muszą pozostać tu, gdzie leżą… Okazało się, że nikt nie kwapi się, aby zabrać ciała padłych zwierząt, bo ich utylizacja wiązała się ze znacznymi kosztami. Tymczasem leżące w lesie łosie zaczęły się rozkładać. Sytuacja była nie do przyjęcia dla okolicznych mieszkańców, którzy od tygodnia walczyli o to, aby zwłoki łosi zostały zabrane i zutylizowane. W końcu osiągnęli swój cel. Jeden łoś został usunięty w środę, drugi w czwartek.
– Drugie zwierzę musieliśmy dociągnąć do drogi, bo firma utylizacyjna twierdziła, że nie jest w stanie wjechać samochodem w las – mówi pani Emilia, jednak z mieszkanek. – Łosie padły na skutek ran odniesionych podczas pokonywania ogrodzenia cmentarza. Ksiądz proboszcz z parafii w Skolimowie zgodził się, aby uciąć zaostrzone końcówki ogrodzenia. Już zaczęliśmy to robić. W sobotę powinniśmy dokończyć ścinanie „kolców”, aby już żadne zwierzę się o nie nie pokaleczyło.
TW
„Ksiądz proboszcz z parafii w Skolimowie zgodził się, aby uciąć zaostrzone końcówki ogrodzenia. Już zaczęliśmy to robić. W sobotę powinniśmy dokończyć ścinanie „kolców”, aby już żadne zwierzę się o nie nie pokaleczyło.”
============================
Ktoś zareagował, ktoś (trochę za późno, ale jednak) pomyślał, ktoś zrobił, co trzeba.
Tak właśnie powinno być, ale często nie jest.
Tym bardziej szacun dla reagujących, myślących i robiących 🙂