KONSTANCIN-JEZIORNA Terrorysta-samobójca wysadził się w budynku Polskich Sieci Energetycznych. To mrożący krew w żyłach główny motyw scenariusza ćwiczeń dotyczących zagrożeń terrorystycznych przygotowanych przez CBŚP. By ćwiczenia miały jak najbardziej realny przebieg wszystkie służby zostały powiadomione dopiero po zaistnieniu zdarzenia. Jadąc na miejsce przeżyliśmy chwilę grozy. Nie tylko my. Po drodze odebraliśmy kilkanaście telefonów przerażonych mieszkańców
Wydział do zwalczania Aktów Terroru CBŚP przygotował scenariusz ćwiczeń dotyczący ataku terrorysty-samobójcy na siedzibę Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Scenariusz zakładał, że do budynku dostaje się terrorysta, który wysadza się i powoduje znaczne szkody.
Oprócz bardzo wąskiego grona przedstawicieli służb, uczestnicy ćwiczeń nie byli powiadomieni o założeniach. Chodziło o stworzenie atmosfery realności tego typu zdarzenia i sprawdzenie czasu reakcji służb, ich współdziałania na miejscu, jak też działania procedur antyterrorystycznych zarówno w Polskich Sieciach Elektroenergetycznych, jak też w policji, straży pożarnej, pogotowiu ratunkowym, ABW, SG, ŻW i centrum zarządzania kryzysowego.
Jak wyglądała sytuacja po wybuchu?
Po wtargnięciu terrorysty i eksplozji, na miejscu zjawiły się bardzo szybko służby ratunkowe. Akcja przebiegała przez kilkadziesiąt minut. W wyniku wybuchu 15 osób zostało rannych, w tym 7 ciężko, cztery osoby zginęły. Ranni byli przewożeni do warszawskich szpitali. W tym samym czasie została przeprowadzona ewakuacja 400 osób – pracowników PSE. Na miejscu służby wykryły torbę z czynnikiem radiacyjnym. Na miejsce wezwano więc przedstawicieli Centrum Zarządzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego. Okazało się jednak, że nie ma zagrożenia dla zdrowia i życia.
Po przeprowadzeniu akcji ratunkowej policyjni pirotechnicy zaczęli prowadzić czynności w tzw. „śledztwie powybuchowym”. Były prowadzone również ustalenia, kto stoi za zamachem. Wspólnika terrorysty, który zginał, policjanci BOA zatrzymali po kilkunastu godzinach w miejscowości Pacew.
Ćwiczenia zostały zaplanowane i zaprojektowane w całości przez CBŚP, które ma obowiązek przeprowadzić je raz do roku.
Jak w katastroficznym filmie
Do naszej redakcji zaczęły napływać telefony przerażonych Czytelników. Nie zaniepokojonych, ale autentycznie przerażonych.
– Doszło do ataku terrorystycznego w siedzibie Polskich Sieci Energetycznych – usłyszeliśmy męski głos w słuchawce.
– Może to jakieś ćwiczenia? – próbowaliśmy uspokoić mężczyznę.
– Mój kolega jest strażakiem, gdyby to były ćwiczenia to by wiedział – usłyszeliśmy w odpowiedzi.
Natychmiast wyruszyliśmy na miejsce zdarzenia. Po drodze odebraliśmy kolejne telefonu przerażonych mieszkańców.
– Akcja wyglądała bardzo realistycznie – mówi nasz redaktor, który jako pierwszy dziennikarz dotarł na miejsce.
Zewsząd nadciągały jednostki straży pożarnej oraz kolejne oddziały policji. Wkrótce nadleciały też śmigłowce. Nie było jednak widać żadnych oznak by rzeczywiście mogło dojść do zamachu. Po drodze oczywiście zasięgnęliśmy informacji na policji, które potwierdziła, że wydarzenia to element ćwiczeń. To jednak do końca nie uspokajało, bo kto wie jakich informacji udzielałaby służby gdyby nastąpił prawdziwy zamach? Być może chcianoby uniknąć paniki i nie ściągać dziennikarzy? Taką interpretacje nasunął nam jeden z czytelników.
– Gdy zobaczyłem uśmiech na twarzy jednego z policjantów zabezpieczających budynek, odetchnąłem z ulgą – mówi nasz dziennikarz. – Takiego opanowania nie można wyćwiczyć na żadnych szkoleniach. To musiały być tylko ćwiczenia.
Adam Braciszewski