KONSTANCIN-JEZIORNA Radny Grzegorz Szewczyk zaapelował, aby gmina zajęła się problemem psów, beztrosko biegających po miejscach publicznych i straszących mieszkańców
– Wcześniej korzystałem ze ścieżki zdrowia im. Tomasza Hopfera, ale teraz strach nią chodzić, bo mieszkańcy puszczają tam swoje psy – tłumaczył podczas sesji Grzegorz Szewczyk. – Oczywiście czworonogi biegają bez smyczy i kagańca. Podobna sytuacja jest zresztą w Parku Zdrojowym. Jak zwróciłem kiedyś uwagę właścicielowi dużego owczarka usłyszałem, że to nie moja sprawa.
Burmistrz poprosił strażników miejskich, aby częściej pojawiali się w rejonie ścieżki zdrowia i parku i egzekwowali obowiązujące przepisy (w parku także te dotyczące rowerzystów).
– Nie jestem zwolennikiem bezwzględnego karania właścicieli psów, a raczej perswazji – zapewnił burmistrz. – Niemniej jednak trzeba zwiększyć w tych miejscach naszą aktywność.
Jeśli pies pozostawiony jest bez odpowiedniego nadzoru, jego właściciel może zostać ukarany mandatem w wysokości do 500 zł.
TW
Karać maksymalnymi mandatami. Inaczej do tych zakutych łbów nic nie dotrze. „On nie gryzie”… A co mnie to interesuje. Ja nie zamierzam tego testować. W dodatku puszczą wolno to mogą udawać że nie widzą jak pies się załatwia i nie muszą po nim sprzątać.
„Burmistrz poprosił strażników miejskich, aby częściej pojawiali się w rejonie ścieżki zdrowia…”
===============================================
Słusznie. Niech sobie pobiegają za psami.
Psy będą bardzo zadowolone z takiej zabawy.
Pytanie, czy zapewniono strażnikom odpowiednie stroje i obuwie do biegania na długich dystansach?
Poza tym przydałoby się też rozmieścić na ścieżce zdrowia i w okolicznym lesie posterunki, na których strażnicy otrzymywaliby napoje energetyczne i odżywki, dzięki którym mogliby kontynuować swoją pogoń.
Napojem najbardziej energetycznym byłaby oczywiście tradycyjna „połówka”, ale co do odżywek, to opinie są już podzielone. Po popiciu „połówką” tabliczki czekolady można się zrzygać, a z kolei spożywanie pod sosną schabowego z dodatkami dość długo trwa i pies w tym czasie może już zbiec do Puszczy Kampinoskiej, tym samym znajdując się poza jurysdykcją strażników z Konstancina.
Wot dilliemat…
Mam inny pomysł.
Proponuję wyposażyć każdego Strażnika w służbową kość wołową, może być to np. kość udowa. Podejrzewam, że psy same się aktywują.
Podejrzewam, że konstancińskie psy są tak wypasione przez swoich niebiednych właścicieli wszelakimi frykasami, że kości wołowe nie zrobią na nich wrażenia.
Za to do gonienia się po lesie ze strażnikami będą bardzo chętne, bo to dla psa odruch bezwarunkowy i nie podporządkowują się mu tylko jednostki patologiczne, których nawet ich właściciele nie są w stanie zaciągnąć na ścieżkę zdrowia, gdyż ich naturalnym środowiskiem jest kanapa.
Swoja drogą wyłapanie właścicieli hasających psów może być trudne, bo jak pies biega sobie po ścieżce zdrowia, to skąd wiadomo, kto jest jego właścicielem?
Założę się, że żeby uniknąć kary, 95% właścicieli jest gotowych nawet po trzykroć zaprzeć się własnego psa… 😉
Zdjęcie jest wymowne. Takiego psiaka może nienawidzić zły człowiek.
Ale tutaj nie chodzi o nienawiść, a zasady. Pies musi mieć smycz. Jego cechy zewnętrzne nie mają tutaj nic do rzeczy. Czy ludzie którzy płacą podatki na takie miejsca jak park, muszą się obawiać i zastanawiać, czy będzie tam pies bez smyczy i kagańca? Czy to są parki dla zwierząt czy dla ludzi?