POWIAT Katarzyna Paprocka, która 8 stycznia została odwołana z zarządu powiatu, nadal otrzymuje 12 tys. zł brutto pensji. Jest to zgodne z prawem, ale zdaniem wiceszefa rady powiatu Sergiusza Muszyńskiego „to kwestia przyzwoitości”


Radna Paprocka, mimo że nie świadczy pracy, jest wciąż wynagradzana, ponieważ nikt nie został powołany w jej miejsce do zarządu powiatu. W lutym czwartym członkiem tego gremium miał zostać Sergiusz Muszyński z klubu Prawo i Sprawiedliwość, ale nie zgodził się na to koalicjant PiS czyli Platforma Obywatelska. Po przesileniu, na początku marca mający większość radni PO-PiS ustalili, że zarząd do końca kadencji (czyli do jesieni) pozostanie trzyosobowy. Jednak aby konto Katarzyny Paprockiej przestało być co miesiąc zasilane, trzeba zapis o trzyosobowym składzie zarządu wprowadzić do statutu powiatu. W czwartek podjęto taką próbę, ale… zabrakło jednego głosu, aby uchwała została podjęcia. To efekt nieobecności kilku radnych PO i PiS, a także tego, że klub Nasza Gmina Nasz Powiat (do którego radna Paprocka właśnie wstąpiła) w całości zagłosował przeciwko zmianie w statucie. Później Józef Zalewski, nieformalny lider klubu NGNP wyjaśniał, że była to forma protestu przeciwko złemu i późnemu przygotowaniu uchwały, czyli niepoważnemu traktowaniu radnych.

– Nie chciałbym używać ostrych słów, choć powinienem, ale chciałby zwrócić się do państwa sumień – oznajmił Sergiusz Muszyński. – Jestem bardzo zszokowany i zdziwiony wynikiem głosowania w sprawie wprowadzenia zmian w statucie. Niektórzy z państwa mówią dużo o gospodarności, a zagłosowaliście za tym, aby państwa koleżanka pobierała w dalszym ciągu za nicnierobienie 12 tys. zł miesięcznie. A do pani Kasi chciałbym się zwrócić z apelem, żebyś poszła do pracy, poszła do roboty i zrezygnowała z pobierania tego świadczenia. A koszt, bo od odwołania kosztowałaś pracodawcę ze świadczeniami blisko 40 tys. zł, abyś może przekazała na OSP, które wnioskują do nas o wsparcie lub na podwyżki dla nauczycieli – powiedział.

Wezwana do tablicy radna wytknęła Muszyńskiemu, że doprowadzając do jej odwołania nie przemyślał konsekwencji swojego działania, tylko liczył, że zostanie powołany w jej miejsce.

– Dlaczego kiedy mnie odwoływano, nie złożył pan wniosku o zmniejszenie zarządu do trzech osób – pytała Paprocka.

– To kwestia pani przyzwoitości. Jan nie byłbym w stanie brać 12 tys. zł za nicnierobienie – odpadł radny Muszyński. – Jeśli do końca kadencji nie zmienimy statutu, ile to będzie pieniędzy – dodał.

Dyskusję próbował przerwać przewodniczący rady Włodzimierz Rasiński. – Temat jest niezręczny, może niepotrzebnie wywołany… – jęknął.

Katarzyna Paprocka nie odniosła się do słów wiceszefa rady, że pobiera pieniądze, mimo że nie świadczy pracy. Zwróciła się natomiast do niego, by „porozmawiał ze swoimi kolegami, aby może zmienili zapisy w ustawie” (chodziło prawdopodobnie o kwestię wynagrodzenia byłych członków zarządu, w miejsce których nikogo nie powołano) i dodała, że „głowę sobie daje uciąć”, że gdyby Sergiusz Myszyński został czwartym członkiem zarządu „na pewno nie wnioskowałby o jego ograniczenie do trzech osób”.

Z naszych informacji wynika, że na zarząd powiatu w najbliższych dniach złoży wniosek o zwołanie sesji nadzwyczajnej, aby zmiana statutu została uchwalona. Dopiero wówczas świadczenie dla Katarzyny Paprockiej przestanie być wypłacane.

9 KOMENTARZE

  1. Nie wczytuję się z jakiej opcji jest ta Pani, wiem że nazywa się Katarzyna Paprocka i przynajmniej do czasu wyborów zapamiętam to nazwisko. Moralność zajefajna

  2. Panie Janie – moraw ma rację. Proszę zauważyć odkąd została wywalona Pani Katarzyna P, kręcą się Panowie właśnie NGNP. Jest pan mało zorientowany.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię