MAGDALENKA Czwartek, 6 marca 2003 roku
W nocy z 5 na 6 marca ul. Środkowa w Magdalence zmieniła się w linię frontu. Bandyci schronieni w budynku detonowali zamaskowane bomby i ciskali granatami. Zginął 26-letni antyterrorysta, siedmiu innych policjantów trafiło do szpitala
– Mój telefon zadzwonił przed 6 rano – wspomina Kamil Staniszek, redaktor naczelny „Kuriera Południowego”. – Na miejscu byłem kilkanaście minut później, niecałe trzy godziny po strzelaninie. Przy zbiegu Al. Krakowskiej z ul. Łączności zebrał się tłum dziennikarzy ze wszystkich liczących się mediów ogólnopolskich. Policja blokowała wszystkie drogi w Magdalence i udzielała szczątkowych informacji. Początkowo nie było wiadomo ilu policjantów zginęło w strzelaninie, a ilu trafiło do szpitala. Dziennikarze szturmowali okoliczne domy próbując usłyszeć choć kilka zdań od mieszkańców.
– Część ulic odblokowano dopiero po kilku godzinach i wtedy dziennikarze mogli się nieco zbliżyć do posesji, na której w nocy doszło do dramatycznych wydarzeń – wspomina Kamil Staniszek. – Słychać było wybuchy, a znad dachu domu przy ul. Środkowej unosił się dym. Wciąż detonowano ładunki, znajdujące się na terenie posesji. Do mieszkańców ul. Środkowej dotarłem jako pierwszy – opowiedzieli mi o nocnej strzelaninie. Ich dramatyczne relacje przypominały doniesienia korespondentów wojennych. Wciąż było widać ślady krwi oraz dziesiątki łusek i naboi powbijanych w śnieg.