GÓRA KALWARIA/KONSTANCIN-JEZIORNA Sąd drugiej instancji podtrzymał surowy wyrok dla 64-letniego Edwarda Pruśniewskiego, który jadąc do pożaru strażacką scanią zmiażdżył w Brześcach fiata i kierującą nim kobietę. Strażacy rozpoczęli zbiórkę pod petycją do prezydenta RP o ułaskawienie mężczyzny
Do tragedii doszło 30 listopada 2014 roku w centrum Brześc. Około godz. 13 miejscowa, 53-letnia nauczycielka, skręcała w lewo na teren szkoły. W tym momencie w jej fiata ciquecento uderzyła z ogromną siłą scania, która pędząc w stronę Konstancina-Jeziorny wyprzedzała kolumnę pojazdów i wysepkę z kostki brukowej na środku jezdni. Kobieta zginęła na miejscu. Obciążony wodą i paliwem czerwony wóz jak taran pchał fiata przed sobą przez 75 metrów.
To był pierwszy kurs nowej scanii, którą strażacy z OSP w Bielawie dwa dni wcześniej odebrali od władz gminy. Trzech kierowców wybrało się feralnej niedzieli na przejazd próbny, byli ubrani po cywilnemu. Kiedy zostało im około 5 km do Góry Kalwarii, odebrali wiadomość o palącym się garażu w Kępie Okrzewskiej. Postanowili, że zawrócą do remizy, przebiorą się w uniformy, zabiorą kolegów i ruszą na akcję.
Żony nikt mi nie zwróci
W lutym ubiegłego roku Sąd Rejonowy w Piasecznie skazał Edwarda Pruśniewskiego na dwa lata więzienia, pięcioletni zakaz prowadzenia pojazdów i nakaz zapłacenia po 20 tys. zł córce i mężowi tragicznie zmarłej Doroty Fornal.
– Jadąc ratować cudze życie, oskarżony nie miał prawa narazić i odebrać innego życia. Przecież to by w ogóle nie miało sensu. Po co byłyby akcje ratownicze, skoro po drodze mogłoby zginąć więcej osób niż jest zagrożonych w pożarze – uzasadniał wyrok sędzia Rafał Janiszowski-Downarowicz.
Tak dotkliwego dla oskarżonego orzeczenia sądu nie oczekiwała nawet piaseczyńska prokuratura, która wnioskowała o rok pozbawienia wolności.
Sąd Okręgowy (SO) w Warszawie w październiku podtrzymał wyrok pierwszej instancji.
– Sąd potraktował mnie jak bandytę – oceniał prawomocne już orzeczenie Edward P.
Obrońca wnosił o jego uniewinnienie. Jednak w ocenie SO „zważyć należało, iż oskarżony wyprzedzał kolumnę pojazdów, jechał 'pod prąd’, pojazdem wypełnionym wodą, na terenie, gdzie znajdowały się domy i szkoła. Przekroczenie w powyższych okolicznościach dozwolonej prędkości o 131 proc. nie może być uznane za prowadzenie pojazdu z prędkością adekwatną, nawet dla pojazdu uprzywilejowanego.”
– Obydwa wyroki były sprawiedliwe – uznał Marcin Zawistowski, pełnomocnik córki i męża zmarłej, którzy mieli status oskarżyciela posiłkowego. – Nie mogę powiedzieć, że jestem zadowolony, bo wyrok niewiele zmienia. Żony nikt mi nie zwróci – mówi Zbigniew Fornal, małżonek ofiary wypadku. – Cieszy mnie jedynie to, że wyrok jest formą rehabilitacji mojej żony. Po zdarzeniu w internecie wylał się na nią hejt. Sąd dwukrotnie potwierdził, że do zdarzenia doszło nie z jej winy – dodaje.
Proszą prezydenta o akt łaski
Niedługo przed prawomocnym wyrokiem Związek Ochotniczych Straży Pożarnych (ZOSP) przyznał strażakowi z Bielawy Złoty Znak ZOSP RP, najwyższe korporacyjne odznaczenie. Jednak nie miało to wpływu na rozstrzygnięcie sądu. W ubiegły czwartek Adam Nowak, członek prezydium zarządu głównego ZOSP opublikował na stronie petycje.pl list do prezydenta Andrzeja Dudy o ułaskawienie Edwarda Pruśniewskiego. W obecnej sytuacji jest to jedyna możliwość złagodzenia wyroku dla niego. Do tej pory petycję poparło ponad 4 tys. osób. „(…) Skazany przez praktycznie całe swoje dorosłe życie, tj. od ok. 15 roku życia dobrowolnie i społecznie wykonywał służbę w OSP. W ciągu 45 lat społecznej służby strażackiej bezpośrednio uczestniczył w ponad tysiącu zdarzeń, w czasie których narażał swoje życie i zdrowie celem ratowania życia, zdrowia i mienia innych osób – czytamy w piśmie. – (…) Tragiczna sytuacja z listopada 2014 roku i długoletnia służba w szkodliwych warunkach okazała się nie bez znaczenia dla zdrowia skazanego. Pan Pruśniewski ma zdiagnozowany nowotwór złośliwy (…). Oczywistą jest bowiem rzeczą, że specjalistyczne leczenia onkologiczne może być przeprowadzone tylko w warunkach wolnościowych. (…) Nadzwyczaj surowy wyrok wydany na kierowcy pojazdu OSP, z pewnością będzie niósł negatywne skutki dla aktywności strażaków-ochotników, stanowiących istotny element systemu bezpieczeństwa publicznego. W całym kraju jest 700 tysięcy strażaków-ochotników, z czego blisko 300 tysięcy bierze bezpośredni udział w akcjach ratowniczo-gaśniczych. (…)”
Piotr Chmielewski