GÓRA KALWARIA Mieszkańcy całej ulicy Kalwaryjskiej bezradnie patrzyli zza zasłoniętych okien jak żandarmi z wilczurem prowadzą Abramka i Blumkę na egzekucję. Chłopiec płakał wniebogłosy. Dzieci zginęły od kul przy bramie katolickiego cmentarza


O roku życia i dramatycznej śmierci rodzeństwa żydowskich dzieci, które prawdopodobnie uciekły z kalwaryjskiego getta, zlikwidowanego 25 i 26 lutego 1941 roku, opowiada film „Tajemnica wsi Marianki”. To relacja obecnie 86-letniego Zdzisława Bąbika sfilmowana przez jego córkę Hannę, mieszkankę Warszawy.

– Na Mariankach, które są obecnie częścią Góry Kalwarii spędziłam część dzieciństwa i słuchałam opowieści taty i cioci. To we mnie zostało. Od kiedy poznałam opowieść o Abramku i Blumce, myślałam, żeby napisać o tym opowiadanie. Nadarzyła się jednak okazja do zrobienia filmu w ramach projektu dla seniorów. Oddaję nim sprawiedliwość tym dzieciom i mieszkańcom Marianek – mówi pani Hanna.

No strzelaj! – krzyczał chłopiec

Nastoletni Abramek i jego młodsza siostra pojawili się na Mariankach, kiedy Zdzisław Bąbik miał około 12 lat. Gdy pasł krowy, poprosili o coś do jedzenia. Podzielił się z nieznajomymi chlebem polanym śmietaną i posypanym cukrem. Pokazał też, gdzie we wsi mieszkają niemieccy koloniści, aby się ich wystrzegali. Rodzeństwo pozostało we wsi. Nocą trzymało się z dala od domostw, aby ich mieszkańców nie narażać na konsekwencje. Spało w pustych stodołach, oborach i gdzie popadnie. W dzień bawiły się z dziećmi z rodzin z Marianek. – Zaprzyjaźniły się. Matki dawały swoim dzieciom jeść to i tym żydowskim. Żadna matka nie śmiałaby, żeby dać polskim, a nie dać im – snuje opowieść na ekranie pan Zdzisław. Ta sytuacja trwała około rok. Choć Abramek i Blumka byli bardzo ostrożni, zostali schwytani przez niemieckich żandarmów. – Chłopiec głośno płakał, kiedy go prowadzili Kalwaryjską. Przy wejściu na katolicki cmentarz przewrócił się i to samo kazał zrobić siostrze. „No strzelaj!” – krzyczał do Niemca – relacjonuje wydarzenia sprzed ponad 70 lat Zdzisław Bąbik.

W niedzielę, gdy film został pokazany publiczności zgromadzonej w kinie Uciecha w ramach Dni Kultury Żydowskiej, zapadła cisza. Pani Hanna odpowiadając na pytania nie kryła wzruszenia. – Bez wsparcia wsi te dzieci by nie przetrwały. Zimy były bardzo srogie, Wisła zamarzała – mówiła. Prowadzący spotkanie Piotr Rytko dodawał: – Historię Ambramka i Blumki zna więcej mieszkańców miasta, widzieli jak prowadzono ich na egzekucję i nie byli w stanie im pomóc. Ale ten film pokazuje też tragizm wszystkich dzieci wojny. – podkreślał. Rytko przypomniał również, że jeden z żandarmów, który zabił parkę dzieci i wielu innych mieszkańców miasta, po 1945 roku został skazany na karę śmierci.

W dwa dni skończyła się historia Ger

Tomasz Wiśniewski, reżyser drugiego filmu zaprezentowanego w niedzielę, zaapelował do obecnych:

– Ratujmy opowieści naszych ojców i dziadków, filmujmy je. Tylko w ten sposób zachowamy ten horror, zimno, głód, poniżenie, które panowały w czasie wojny.

Wysiedlenie ludności żydowskiej z Góry Kalwarii (ze zbiorów rodziny Marchockich)

Wiśniewski – twórca z Białegostoku przeszło 1400 filmów o przeszłości – sfilmował opowieść 101-letniego Henryka Prajsa z Góry Kalwarii (obecnego w niedzielę na pokazie), któremu również udało się zbiec przed zagładą z kalwaryjskiego getta. „Abramek wrócił sam” to relacja o przedwojennych czasach, w których Żydzi i Polacy prowadzili w Górze Kalwarii harmonijne życie. I w których Henryk Prajs nosił mundur szwoleżera. – Ujęły mnie ciepłe słowa pana Henryka o rodzinnym mieście. To na nich się skupiłem – odpowiadał autor na pytanie, dlaczego pominął w filmie bolesny temat holokaustu i dramatycznej walki Prajsa o życie.

Dwudniowe Dni Kultury Żydowskiej odbywają się w mieście od kilku lat. – Naszym spotkaniom przyświeca jeden cel: pamięć – mówił w niedzielę Dariusz Falana, dyrektor Ośrodka Kultury. – Bo wraz z wysiedleniem społeczności żydowskiej, która ostatecznie trafiła do obozu w Treblince, zakończyła się historia Ger. Przed wojną mieszkało u nas około 3200 Żydów, stanowili połowę społeczności miasta – podkreślił.

Koncert piosenek Wiery Gran (fot. OK)

W trakcie DKŻ sobotę publiczność mogła usłyszeć koncert piosenek Wiery Gran „Od serca… do serca” w wykonaniu Moniki Chrząstowskiej, aktorki Teatru Żydowskiego. W niedzielny wieczór na scenie wystawiono natomiast przedwojenny kabaret pt. „Kłopoty faszerowane, czyli wieczór humoru i piosenki żydowskiej” również z udziałem aktorów Teatru Żydowskiego z Warszawy. – Czemu naszemu programowi towarzyszy raz smutek, raz radość? Bo życie takie jest – tłumaczył widzom Dariusz Falana.

Dniom Kultury Żydowskiej patronował Kurier Południowy oraz portal Piasecznonews.pl.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię