PIASECZNO Dwa miesiące temu pan Paweł wjechał yarisem na wysoki spowalniacz na ulicy Albatrosów na ptasim osiedlu i uszkodził w samochodzie zawieszenie. Teraz mężczyzna otrzymał odszkodowanie, które nie zrekompensowało mu jednak wszystkich strat
Do zdarzenia doszło pod koniec sierpnia.
– Nie jechałem szybko – wspomina Paweł Kaczmarzyk. – Ale nie zdawałem sobie sprawy, że ten próg jest taki wysoki. Nagle poczułem szarpnięcie i zgrzyt. Potem okazało się, że pękła mi lewa sprężyna.
Nasz czytelnik zgłosił się do spółdzielni mieszkaniowej (droga znajduje się na jej terenie) informując, że zamierza wystąpić o odszkodowanie.
– W takich sytuacjach należy skontaktować się z zarządcą drogi – radzi. – Spółdzielnia udostępniła mi swoją polisę ubezpieczeniową, wcześniej przeprowadzając oględziny i pomiary spowalniacza. Okazało się, że nie spełnia on obowiązujących norm. Wystąpiłem więc z oświadczeniem zarządcy drogi do ubezpieczyciela i czekałem na likwidację szkody. Właśnie otrzymałem informację, że przyznano mi 242 zł. Nie jest to dużo, bo naprawa kosztowała ponad 1000 zł, ale mam satysfakcję, że doprowadziłem tę sprawę do końca i udowodniłem, że spowalniacz został wykonany nie tak, jak należy. Liczę, że teraz zostanie on poprawiony, albo w ogóle zlikwidowany.
TW
Tych rzekomych spowalniaczy jest mnóstwo…kto wymyślił te nielogiczne policjanty i znaki na terenie…? czy to za te łunijne piniendze?