GÓRA KALWARIA Wczoraj wieczorem z Baniochy transmitowano spotkanie z mieszkańcami i gośćmi, którzy wypowiadali się na temat niedoli, jaką od lat przeżywają Anna i Michał Piędzio


Rodzeństwo w podeszłym wieku mieszka w rozpadającym się domu przy ul. Sportowej 1A w Baniosze. Woda cieknie do wnętrza budynku przez dziury w dachu i stropie, z zawilgoconych ścian odpada tynk, jest zimno. 83-letni Michał Piędzio pokazuje akt notarialny wskazujący, że nabywca działki z domem, w którym mieszkają (on zajmuje willę znajdującą się na tej samej nieruchomości) zapewni im dożywotnie mieszkanie w tym miejscu i przeprowadzi kompleksowy remont obydwu budynków. Wyremontował jednak tylko willę.

Do 2002 roku hektarowa, zalesiona działka przy ul. Sportowej 1A była własnością Zakładu Urządzeń Technicznych „Grupa Techniczna”. Spółdzielnia prężne działająca przed i po wojnie zaczęła podupadać w warunkach rynkowych. Aby spłacić 10 mln zł długów zarząd firmy był zmuszony wyprzedać zbędny majątek za cenę korzystną dla nabywców. W willi przy Sportowej przez lata mieściło się biuro „Grupy Technicznej”, w mniejszym domku obok do śmierci w 1976 r. mieszkał kierownik administracyjny spółdzielni Andrzej Piędzio (ojciec rodzeństwa). To znana i szanowana w Baniosze postać – stworzył hokejowy klub sportowy, z którym wywalczył awans do drugiej ligi (obecnie jego imię nosi banioski stadion).

Kiedy nowi właściciele nieruchomości zamieszkali w willi, ich stosunki z Piędziami szybko się popsuły, głównie z powodu kotów i psów, którymi opiekowało się rodzeństwo. W końcu ograniczył im dostęp do większości działki oraz zlikwidował furtkę do lasu, dokąd wyprowadzali psa. Przez 10 lat Piędziowie zmuszeni byli do wychodzenia z domku… przez okno.

– Chciałbym, żeby właściciele traktowali nas jak ludzi, dali swobodę, okazali wdzięczność za naszą zgodę na nabycie całej działki. Dziś czujemy się jak podludzie, przedmioty, tak dalej żyć nie można – narzeka Michał Piędzio.

Sytuacja z roku na rok się pogarsza. Domek Piędziów jest w fatalnym stanie. Powiatowy Inspektorat Nadzory Budowlanego (wezwany przez właściciela nieruchomości) uznał, że budynek nie nadaje się do dalszego zamieszkania. Dach próbowali załatać za własne pieniądze członkowie stowarzyszenia „Mieszkańcy dla Baniochy”. Twierdzą jednak, że właściciel działki nie pozwolił im wejść na swój teren. Ze swej strony wyjaśnia, iż w umowie przedwstępnej zawartej z Piędziami przez zakupem nieruchomości to oni zobowiązali się od utrzymywania domu w należytym stanie. Jednak prawnicy biorący udział we wczorajszym nagraniu „Uwagi” przekonywali, że ta umowa jest nieważna, m.in. dlatego, że zapisy aktu notarialnego są inne. Z ekipą programu wczoraj właściciel nieruchomości nie chciał rozmawiać i na bieżąco odnosić się do zarzutów.

Goście programu, wśród nich Piotr Ikonowicz, obrońca wyrzucanych na bruk lokatorów, porównywali sytuację z Baniochy do działań warszawskich „czyścicieli kamienic”.

W nagraniu wzięła udział duża grupa mieszkańców Baniochy.

– Państwo Piędzio to bardzo mili ludzie i szanowani we wsi. Spotkała ich ogromna niesprawiedliwość – tłumaczyła swoją obecność jedna z kobiet.

3 KOMENTARZE

  1. Informujcie społeczeństwo o tym co zostalo nowego zrobione w tej sprawie. Jeśli będzie potrzebna pomoc materialna to również ważne, aby ludzie się o tym dowiedzieli. Sprawa była dziwnie uciszana do tej pory, wierze, ze tym razem będzie inaczej i sprawiedliwość wygra

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię