PIASECZNO Między ulicami Grochowskiego a Poniatowskiego znajduje się wąski łącznik, z którego korzysta wiele osób dochodzących do dworca PKP. Często spieszący się ludzie ocierają się o siebie, a mniej uważni… lądują w błocie

Łącznik prowadzi od ulicy Grochowskiego do Poniatowskiego i następnie przechodzi w ul. Krassowskiego. Zdecydowanie najtrudniejszy do przebycia jest odcinek odchodzący od Grochowskiego, gdzie znajduje się wąskie, ograniczone słupkami wejście i ułożone na błocie betonowe płyty.
– Tam nie są w stanie minąć się dwie osoby, a jak na płyty wchodzi jeszcze mama z wózkiem to robi się naprawdę nieciekawie – mówi Piotr Ambroziak. – W okresie jesienno-zimowym przejście zmienia się w jedno wielkie bagno. Naprawdę, trzeba się bardzo pilnować, aby dojść suchą stopą do pociągu. Dalszą część przejścia stanowi ul. Krassowskiego, która wcale nie wygląda lepiej…
Nasz czytelnik twierdzi, że przesmyk jest bardzo uczęszczany, a sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że nie ma przy nim żadnego oświetlenia.
– W tego co się dowiedziałem, działka przez którą przechodzą ludzie należy do gminy – mówi. – Może w ramach budżetu obywatelskiego można byłoby zrobić tam normalny, szeroki chodnik?
– W budżecie gminy na ten rok nie ujęto modernizacji ulicy Krassowskiego wraz z chodnikiem – informuje Włodzimierz Rasiński, naczelnik gminnego wydziału infrastruktury i transportu publicznego. – Na razie i tak nie ma możliwości zrealizowania tej inwestycji, ponieważ w ciągu działek stanowiących ulicę Krassowskiego wraz z łącznikiem dwie nie są własnością gminy.

Tomasz Wojciuk