LESZNOWOLA W ubiegłą sobotę w Mysiadle odbyła się 14. edycja mazowieckiego Wrak Race – amatorskiego wyścigu gruchotów, w którym może wziąć udział każdy miłośnik czterech kółek. Tym razem w zawodach wystartowało 61 załóg, z których jedna trzecia nie dojechała do mety
Tegoroczny Wrak Race rozpoczął się – tradycyjnie już – od kwalifikacji. Startujący zostali podzieleni na cztery grupy. Wyścigi trwały po 30 minut. W tym czasie kierowcy musieli przejechać jak największą liczbę okrążeń. Jedna pętla miała około 900 m długości i do najłatwiejszych nie należała – trudność stanowił nie tylko pokrywający tor lód, ale także koleiny, ciasne zakręty, przewężenia i ostre hopki.
– Na szczęście auta nie rozwijały dużych prędkości – mówi Łukasz Cabaj z portalu motopiaseczno.pl, jeden z organizatorów imprezy. – Dlatego udało się uniknąć groźnych zdarzeń. Do wyścigu zostały dopuszczone wszystkie samochody z napędem na jedną oś, które miały sprawne pasy i zakrytą karoserię. Kierowca i pilot musieli też oczywiście jechać w kasku.
Emocje, stłuczki, ryk silników
Na Wrak Race w Mysiadle od lat przyjeżdżają załogi z całej Polski. Ścigają się różnymi samochodami, które łączy jedna wspólna cecha – wszystkie są kompletnymi, zdezelowanymi gratami. I choć trudno to sobie wyobrazić, po serii wyścigów wyglądają jeszcze gorzej. W tym roku dużo było aut japońskich i niemieckich, ale trafiały się także francuskie oraz włoskie, które – mimo gorszej reputacji – również dojeżdżały do mety. Podczas kwalifikacji kierowcy byli w stanie przejechać nawet 20 okrążeń. Ci, którzy pokonali ich najwięcej, awansowali do półfinału. Nie było to jednak wcale takie proste, bowiem w każdym biegu po kilka aut odpadało. Przeważnie problemy dotyczyły opon, które nie wytrzymywały obciążeń, poza tym w samochodach często urywały się koła i elementy zawieszenia. Gdy wrak utknął na torze, był spychany przez terenówkę serwisu technicznego. Niektóre samochody szybko naprawiano i kończyły wyścig. Emocji było naprawdę sporo, jednak największe wrażenie robiły same samochody, które często wypadały z toru, ciągnęły za sobą zderzaki, jechały z przekrzywionymi kołami, „latającą” klapą bagażnika itp. Załogi były przede wszystkim męskie, ale zdarzały się też pary. Jako że na miejscu można było za 500 zł wypożyczyć wraka i przystąpić do wyścigu, kilka osób skorzystało z tej możliwości.
– Kilka dni przed zawodami przyszła do nas dziewczyna, która wypożyczyła samochód, aby zrobić niespodziankę swojemu chłopakowi – mówi Łukasz Cabaj. – Później razem wzięli udział w wyścigu. Z tego co wiem prezent bardzo się spodobał. W sumie mieliśmy do wypożyczenia osiem samochodów, a na sześć znaleźli się chętni. Co ciekawe, te na które najmniej liczyliśmy – peugeot i fiat brava – dojechały do mety.
Wyścig o puchar wójta
Po eliminacjach odbyły się dwa wyścigi półfinałowe, z których każdy trwał 20 minut. Trzeba przyznać, że najlepiej radziły sobie w nich samochody lekkie z napędem na przednie koła, które na śliskim torze szybciej przyspieszały. Najlepsze załogi, w sumie było ich 20, awansowały do wielkiego finału, który odbył się około godz. 15. Pierwsze miejsce zajął w nim Michał Pszczółkowski, drugi był Artur Szymanowski, a na trzecim stopniu podium stanęła para mieszana – Tomasz i Diana Bilscy. Ale ci, którzy wcześniej odpadli, też otrzymali na koniec swoją szansę w postaci tzw. handicapu.
W wielkim finale wystartowało 20 załóg
Mogli wystartować w nim wszyscy, którzy mieli sprawny samochód. Zwycięska załoga otrzymała nagrodę w postaci pucharu wójta gminy Lesznowola. Tego dnia zorganizowano również kilka konkursów dla kibiców, którzy mimo nienajlepszej pogody tłumnie zjawili się w Mysiadle. Jednym z nich był rzut oponą na odległość (technika rzutu była dowolna). Inny polegał na przeciąganiu wraka po torze na czas – wygrywała ta załoga, której w ciągu minuty udało się przeciągnąć go na jak największą odległość.
– Wrak Race jest imprezą, w której liczą się nie tylko umiejętności, ale także szczęście – podsumowuje Łukasz Cabaj. – Najważniejsze że nikomu nic się nie stało i jak zwykle było mnóstwo dobrej zabawy.
Tomasz Wojciuk