GÓRA KALWARIA Za kilkanaście dni XV-wieczna szkuta wiślana ma być ponownie odkopana, a następnie przewieziona do konserwacji. To potężna i niezwykle trudna operacja
Odnalezienie i odkopanie liczącej 500 lat szkuty było w 2009 roku ogromną sensacją na skalę Polski. To pierwsze w naszym kraju tak cenne znalezisko tego typu, mimo że przed pięcioma wiekami podobne jednostki były najpopularniejsze na Wiśle. Cała dotychczasowa wiedza na temat XV-wiecznych statków rzecznych pochodziła z rycin i opisów.
Statek w idealnym stanie
Czerska szkuta liczyła 30 metrów, miała płaskie dno, a w jej tylnej części mieściła się budka-mieszkanie dla szypra. Załogę statku stanowiło od 16 do 20 osób. Dlatego na posiadanie szkut było stać zazwyczaj zamożniejszych ziemian zamieszkałych nad największymi rzekami. Statkami spławiano głównie zboże ze środkowej części kraju do Gdańska, skąd wysyłano je w świat. Rozkwit takiego handlu nastąpił w XV wieku. Właśnie w czasie panowania Kazimierza Jagiellończyka do niedużego portu rzecznego w Czersku zawitała szkuta wybudowana około 1485 roku. Jednak nie wiadomo z jakiego powodu załoga musiała szybko opuścić jej mocno przechylony pokład. Przez kolejne dziesięciolecia Wisła przysypała statek piaskiem, a następnie jej koryto znacznie się odsunęło. Po pięciu wiekach na stare drewno szkuty natrafili właściciele sadu, którzy zaczęli kopać staw. Nie zignorowali tego faktu, tylko skontaktowali się z archeologami. W czasie wykopalisk poczynionych 9 lat temu przez ekipę, którą kierował dr Waldemar Ossowski z Centralnego Muzeum Morskiego w Gdańsku, okazało się, że szkuta jest bardzo dobrze zachowana.
Powstała specjalna pracownia
Statek trzeba było jednak ponownie zakopać, aby nie zniszczał. Koszty jego wydobycia i konserwacji pośpiesznie wyceniono na kilkaset tysięcy złotych. Jednak to nie główny problem. Okazało się, że w naszym kraju nie ma miejsca, w którym można byłoby zakonserwować tak dużą jednostkę.
– Wydobycie, przewiezienie i konserwacja szkuty jest ogromnym przedsięwzięciem, bo to bardzo duży statek, kilkanaście metrów sześciennych drewna do zakonserwowania. Karawela Kolumba była o kilka metrów krótsza! – uświadamia Wojciech Brzeziński, dyrektora Państwowego Muzeum Archeologicznego (PMA) w Warszawie, które przejęło sprawę ponownego wydobycia i późniejszej ekspozycji statku.
– Jednak szkuta miała ogromne szczęście – cieszy się Katarzyna Łuczak-Jasińska, w której gospodarstwie agroturystycznym Dworek Czersk miało miejsce odkrycie. – Władze Mazowsza wyłożyły kilka milionów złotych na wybudowanie specjalnej pracowni konserwatorskiej PMA, do której statek zostanie przewieziony. Miała też szczęście, że samorząd Mazowsza uznał ją za wyjątkowy skarb i przeznaczył fundusze na jej wydobycie i transport – dodaje.
W Rybnie koło Sochaczewa powstała 12-metrowa wanna, w której elementy szkuty przez okres trwający od 5 do 8 lat będą odpowiednio nasycane poliglikolami w odpowiedniej temperaturze.
– To i tak dość krótko. W przypadku sztokholmskiego okrętu Waza trwało to ponad 20 lat – zaznacza dyrektor Brzeziński.
Wcześniej, tuż po wydobyciu, statek zostanie dokładnie oczyszczony i rozmontowany na duże fragmenty (na tyle, aby dało się je było przewieźć, później zostaną połączone). Szkuta będzie też dokładnie obfotografowana.
Wybudują muzeum w Czersku?
Dyskusja o tym, jaka będzie przyszłość wyjątkowego znaleziska już trwają. Katarzyna Łuczak-Jasińska mówi, że bardzo zależy jej, aby szkuta wróciła do Czerska, w miejsce, gdzie ją wydobyto. Starania takie już rozpoczął burmistrz Dariusz Zieliński.
– Nie wyobrażam sobie, aby statek nie powrócił na nasz teren – stwierdza. – Niestety, ekspozycja szkuty wiąże się z koniecznością utworzenia i budowy nowej instytucji kulturalno-muzealnej. Koszty oceniam na kilkanaście milionów złotych. Rozmawiałem już na ten temat zarówno z marszałkiem Mazowsza, jak i dyrekcją PMA – zdradza.
Powstał pomysł budowy w Czersku muzeum żeglugi wiślanej, którego szkuta byłaby głównym eksponatem. Poza tym obiekt mógłby pomieścić muzeum etnograficzne nadwiślańskiego Urzecza oraz archeologiczne – w okolicy w ostatnich latach wykopano wiele cennych historycznie artefaktów.
Piękne! I nie miejmy kompleksów.Okręt „sztokcholmski czyli Szwedzki” to czas gdy POLSKĘ ZRÓJNOWANO,OGRABIONO,ZNISZCONO,podobnie/porównywalnie jak za Okupacji Niemieckiej 3 rzeszy czyli 2 wojny światowej 1939-1945(rabowali wszystko co dało się przewiezdź,dowody w Wiśle).
Strażacy będą mieli żniwo przy wypompowaniu wody !
Panie burmistrzu Zieliński, syf w gminie a Pan zbuduje muzeum na miarę „Misia”. Jarek ma rację, dwie kadencje odbierają rozum.