PIASECZNO\LESZNOWOLA Na skutek gwałtownych opadów deszczu na naszym terenie straż pożarna podjęła 16 interwencji. Najczęściej woda wlewała się do piwnic. Ale zalany został też parking przy sklepie Biedronki, przy ul. Nowej w Starej Iwicznej
– Pierwszą interwencję związaną z podtopieniami podjęliśmy w poniedziałek około godz. 14.30 – mówi st. kpt. Kamil Styczek z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Piasecznie. – Zgłoszenie dotyczyło zalania w Zamieniu. Generalnie w większości miejsc schemat był podobny – woda z dróg wlewała się na posesje i czasami do piwnic.
Straż pożarna podaje, że ratownicy wypompowywali wodę z piwnic w Józefosławiu (przy Geodetów), w Piasecznie i w Magdalence. Interwencje podejmowane były też przy ul. Słowika i Jeżyka w Zgorzale. Na straż dzwonili również mieszkańcy ul. Zielnej w Lesznowoli, która od lat jest zalewana po każdym większym deszczu. Tam jednak interwencja nie została podjęta, bo strażacy uznali, że woda nie zagraża budynkom mieszkalnym. Interweniowali natomiast na parkingu przy sklepie Biedronki, przy ul. Nowej w Starej Iwicznej, który został zalany przez wodę.
TW
„Wystąpiły podtopienia. Strażacy interweniowali…”
======================================
W głowach się ludziom poprzewracało (a niektórym to nawet w du..ch).
Z wiarygodnych relacji rodzinnych wiem, że przed II WŚ na moich rodzinnych nadwiślańskich terenach było tak:
– miejscowy Zamoj(y?)ski był na tyle zamożny, że swoje włości od strony Wisły obwałował (do dziś na tych terenach są pozostałości tych obwałowań)
– sąsiadujące z włościami Pana Z. drobne chłopstwo było bidne i swoich niewielkich gospodarstw nie było w stanie obwałować.
Efektem powyższego było to, że jak tylko pod koniec zimy śniegi zaczynały topnieć i od gór ruszała Wisłą fala powodziowa (a wtedy zimy były śnieżne, a Wisła potrafiła być naprawdę potężną, groźną rzeką – sam to pamiętam z późniejszych lat 60. XX w.), to co i raz cały chłopski dobytek wraz z chałupami, stodołami etc. spływał sobie z falą powodziową w kierunku Bałtyku…
Nie wiem, czy ówcześni chłopi słyszeli o istnieniu strażaków. Raczej nie (chociaż mój dziadek pewnie tak, bo był nietypowym chłopem – w czasie Wielkiego Kryzysu musiał się przenieść z W-wy na wieś, bo tam przynajmniej rodzina miała co jeść…).
Dopiero za ŚP. tzw.”komuny” Wisła została „niewybiórczo” obwałowana i chłopski dobytek przestał spływać do Bałtyku.
Tak było.
Obecni obywatele RP są w gigantycznej większości potomkami przedwojennego chłopstwa, a nie przedwojennych Zamoyskich i im podobnych.
Jak to ŚP. „Komuna” obywateli RP „wydelikaciła”, że nawet w przypadku jakiegoś głupiego „podtopienia” od razu dramat i straż pożarna na pomoc! 😉
Cieszcie się, że podobnie jak wasi przodkowie nie musicie w popłochu uciekać z zalewanych terenów, żeby przypadkiem na dachu własnej stodoły nie pływać sobie po Bałtyku :)!