PIASECZNO Maryla Rodowicz to, od wielu lat, niekwestionowana królowa polskiej estrady. Z jej niezwykle bogatym repertuarem zmierzyli się nasi lokalni artyści podczas niedawnego koncertu w Domu Kultury w Piasecznie zatytułowanego „Ale to już było…”
Czy występ Maryli Rodowicz można sobie wyobrazić bez „Małgośki” i „Kolorowych jarmarków”? Pewnie byłoby trudno, ale – jak się okazało – koncert jej piosenek może się z powodzeniem odbyć także i bez udziału największych przebojów. Każdy z wykonawców otrzymał bowiem od organizatora imprezy Grzegorza Rowińskiego, który od kilku lat inicjuje w Piasecznie podobne wydarzenia, pełną swobodę doboru repertuaru.
Znanych piosenek zabraknąć jednak tego wieczoru nie mogło. Paweł Górski w przekonywający sposób wykonał więc, między innymi, „Kołysankę dla okruszka”, Sławomir Kosiński – „Wielką wodę”, Tomasz Krzymiński – „Dziś prawdziwych cyganów już nie ma”, a Agata Gałach i Piotr Sawicki – „Łatwopalnych”. Większość wykonawców postawiła przy tym na kameralne, liryczne interpretacje, ale warto podkreślić, że rockowym zaśpiewem wyróżniła się Natalia Zaręba – 17-letnia mieszkanka Jazgarzewa, która wystąpiła w duecie z pianistą Norbertem Satorą. Jej energiczne wykonanie utworu „Ale to już było” (który można było usłyszeć również w wielkim finale) porwało publiczność do wspólnego śpiewania.
– Od dziecka zawsze uwielbiałam słuchać i śpiewać piosenki Maryli – przyznaje Natalia Zaręba. – To od nich zaczynałam wykonywać swoje pierwsze kroki na scenie muzycznej. Podziwiam Marylę jako osobę i wokalistkę, a moim największym marzeniem jest to żeby kiedyś wyruszyć w trasę z Marylą.
Jak się okazuje, marzenie to wcale nie musi być bardzo odległe od rzeczywistości. Natalia miała już bowiem okazję śpiewać razem z Marylą Rodowicz.
– Miałam przyjemność wystąpić z nią dwa razy na scenie podczas jej koncertów na Torwarze w Warszawie i w Górze Kalwarii – wspomina młoda wokalistka. – Maryla wybrała mnie wtedy spośród tłumu, zaprosiła na scenę i śpiewałyśmy jej najpopularniejsze utwory. Było to niezwykłe przeżycie być tak blisko swojej idolki z czasów dzieciństwa oraz śpiewać z nią na jednej scenie.
Grzegorz Tylec
Szkoda, że Pan Redaktor nie śpiewał.