KONSTANCIN-JEZIORNA Obiekty sportowe przy ulicy Mirkowskiej od lat popadają w ruinę. Starosta piaseczyński chce zatrzymać ten proces
Od czasu zbycia prawa użytkowania wieczystego w 1998 r. przez dawne Warszawskie Zakłady Papiernicze prywatnej spółce, obiekty sportowe przy ul. Mirkowskiej popadają w ruinę.
Grunty te pozostają własnością Skarbu Państwa, dlatego starosta Ksawery Gut jako reprezentant Skarbu Państwa uzyskał zgodę od Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa na wypowiadanie użytkowania wieczystego dla tych działek o łącznej powierzchni blisko 5 ha.
– W ostatnich dniach kwietnia w Sądzie Okręgowym w Warszawie złożyliśmy wniosek o rozwiązanie użytkowania wieczystego z obecnym użytkownikiem terenu – informuje starosta Gut. – Tym formalnym oczywiście, bo faktyczne użytkowanie tych działek od wielu lat nie jest prowadzone.
Tereny są zaniedbane, obiekty z każdym rokiem coraz bardziej niszczeją, dodatkowo – jak się dowiedzieliśmy, spółka formalnie zawiadująca nieruchomością, od 2 lat nie dokonuje opłat za użytkowanie wieczyste.
Jeżeli sąd podzieli argumenty wskazane w pozwie to przyjdzie czas na rewitalizację terenu i przywrócenie jego świetności. Kto może w przyszłości władać gruntem przy ul. Mirowkiej? Jeśli dojdzie do wypowiedzenia umowy użytkowania wieczystego, Skarb Państwa będzie mógł np. darować grunt jednostce samorządu terytorialnego – powiatowi lub gminie, albo wydzierżawić innemu prywatnemu podmiotowi. Z racji sąsiedztwa szkoły powiatowej jest prawdopodobne, że nieruchomość mogłaby trafić właśnie do powiatu. A to otwiera szerokie perspektywy i możliwości rewitalizacji terenu.
Wszystkimi czterema kończynami popieram działania pana Starosty!
Mam pewne wspomnienia z czasów świetności tego stadionu i klubu RKS Mirków.
Otóż kilkadziesiąt lat temu dwaj moi najbliżsi koledzy byli piłkarzami nożnymi w tym klubie.
Na murawę zawodnicy wybiegali po spożyciu pewnej ilości napojów wyskokowych. Kibice raczej na murawę nie wybiegali, ale przecież kibicowanie na trzeźwo to zboczenie i patologia.
A jako że RKS Mirków nigdy nie osiągnął poziomu najwyższej klasy rozgrywkowej, to zawodnicy spożywali głównie „wino marki wino” lub wódę „z niższej półki”. Kibice podobnie.
Niewykluczone, że wśród zawodników i kibiców zdarzali się abstynenci, aczkolwiek nie sądzę. No dobra, może byli mniej pijący.
Tak czy inaczej na stadionie było najpierw wesoło, a potem to już tylko tzw. hardkor.
Bo w miarę postępów spożycia trunków w organizmie człowieka następują różne procesy, prowadzące np. do gwałtownych odruchów womitacyjnych połączonych z wystrzeleniem mózgu w przestrzeń kosmiczną oraz z odmową kończyn do funkcjonowania i w efekcie zwaleniem się Homo sapiens gdzieś na pobocze albo wręcz do rowu…
Albo tym podobne…
Takie to były uroki grania i/lub kibicowania pamiętnej drużynie RKS Mirków.
Panie starosto, musisz pan stanowczo to przywrócić! 🙂