LESZNOWOLA Justyna Glica i Michał Otręba 15 lat temu wpadli na pomysł, by otworzyć prywatne przedszkole „Nutka”. Zaczynali skromnie w jednej salce wydzielonej w domu rodziców, do której przychodziło kilkoro dzieci. Dziś są właścicielami trzech doskonale prosperujących, nowoczesnych, świetnie wyposażonych placówek. Pierwsze przedszkolaki, które skończyły „Nutkę” mają dziś 19 lat
– Na początku myśleliśmy o otwarciu szkoły podstawowej, ale ostatecznie zdecydowaliśmy się na przedszkole – wspomina Justyna Glica. Siedzimy w biurze przedszkola przy ul. Mleczarskiej w Piasecznie. Chwilę wcześniej obejrzeliśmy doskonale wyposażoną placówkę z przepięknymi przestronnymi salami, nowoczesną kuchnią z piecem konwekcyjnym oraz dwoma placami zabaw.
– Jesteśmy samowystarczalni i zabezpieczeni na funkcjonowanie nawet w ekstremalnych warunkach – mówi Michał Otręba prezentując agregat prądotwórczy zasilający budynek w razie braku dostawy prądu. – Mamy też własne bufory wody pitnej i stację uzdatniania.
Przedszkole przy ul. Mleczarskiej to trzecia placówka „Nutki”.
Na własnych barkach
– Z tym jak funkcjonuje przedszkole zapoznałam się pracując u swojej przyszłej teściowej – opowiada Justyna Glica. – Bardzo mi się ta praca spodobała i postanowiliśmy się usamodzielnić.
Pierwsza „Nutka” powstała w Starej Iwicznej w budynku należącym do rodziców świeżo upieczonej właścicielki przedszkola. Znajdowały się w nim tylko dwa pomieszczenia, niewielka kuchnia i łazieneczka. Początki działalności placówki były ciężkie i pełne chwil zwątpienia.
– Zapisało się zaledwie dwoje czy troje dzieci, a gdy zimą zaczęły chorować to był czas gdy do naszego przedszkola przychodziło tylko jedno dziecko – wspominał Michał Otręba, który wówczas pracował dodatkowo na etacie w drukarni. – Bywały chwile zwątpienia, nieraz zastanawialiśmy się czy to wszystko ma sens. Jednak nawzajem się wspieraliśmy, dodawaliśmy sobie otuchy i wierzyliśmy, że z czasem uda się firmę rozwinąć.
– Przez pierwsze lata robiłam wszystko – dodaje Justyna Glica. – Byłam właścicielką, nauczycielką, pomocą nauczyciela, zaopatrzeniowcem, księgową, kucharką i sprzątaczką.
W pierwszych latach przedszkole nie przynosiło żadnych dochodów. Jego właściciele cały wysiłek wkładali tylko w to, by nie przynosiło strat.
– Wracałem z drukarni i zaczynałem drugi etat w przedszkolu – opowiada Michał Otręba. – Oboje z małżonką pracowaliśmy po kilkanaście godzin na dobę, siedem dni w tygodniu.
Administracyjno-sądownicze piekiełko
Przez pierwsze trzy lata nie było mowy o żadnych zyskach, ale właściciele „Nutki” widzieli, że placówka się rozwija i z każdym rokiem przybywa dzieci. Pierwsze zarobione pieniądze zainwestowali w jej rozwój. W 2005 roku przedszkole zostało rozbudowane, a dobra opinia o „Nutce” powodowała, że chętnych wciąż przybywało. Justyna i Michał wzięli ślub, wkrótce urodził im się syn. W rozbudowanej już placówce w Starej Iwicznej robiło się coraz bardziej ciasno.
– Okazało się, że nie mogliśmy już nawet przyjmować młodszego rodzeństwa dzieci, które do nas uczęszczały – mówi Justyna Glica. – Rodzice domagali się, żebyśmy stworzyli więcej miejsc.
Justyna i Michał postanowili zaryzykować i wypłynąć na szerszą wodę. Wzięli kredyt z myślą o budowie drugiego przedszkola w Nowej Iwicznej. Gdyby wówczas mogli przewidzieć jak wiele przeszkód ich czeka, to kto wie czy odważyliby się na ten krok?
Protesty sąsiadów, liczne sprawy sądowe, ciężka, wyczerpująca walka z aparatem administracyjno-sądowniczym – to stało się ich codziennością w kolejnych latach. Jednak nie poddawali się. Walczyli wygrywając kolejne sprawy, przegrywając i znów wygrywając. Budowa placówki trwała 9 miesięcy, ale niestety przez kolejne 13 stała pusta przez decyzję wojewody, który wstrzymał użytkowanie. Michał Otręba poruszył niebo i ziemię walcząc o swoje marzenia i prawo do funkcjonowania przedszkola. Ostatecznie wygrali. Dostali odszkodowanie, które w jakimś ułamku zrekompensowało poniesione straty.
– Wszystkie sprawy się jeszcze nie pokończyły, pewnie jeszcze minimum ze cztery lata będziemy chodzić po sądach – mówi Michał Otręba, który dziś w prawie budowlanym i przepisach administracyjnych stał się prawdziwym ekspertem. Przyłączył się do stowarzyszenia Niepokonani 2012, pomagającemu osobom pokrzywdzonym przez urzędy i sądy.
Wygrany wyścig z czasem
Wydawało się, że przedszkole w Nowej Iwicznej zaspokoi potrzeby mieszkańców na wiele lat. Tymczasem bardzo szybko się okazało, że miejsc zaczyna brakować.
– Tworzyliśmy listy rezerwowe z kilkuletnim wyprzedzeniem – wspomina Michał Otręba.
– Dodatkowo na skutek zmian w oświacie mieliśmy grupę sześciolatków, którym nie mogliśmy zapewnić miejsc – dodaje Justyna Glica. – Pierwotnie reforma zakładała, że sześciolatki miały iść do pierwszej klasy, później okazało się, że rodzice mogą zadecydować czy dziecko zostaje w przedszkolu czy już idzie do szkoły. Nieoczekiwanie grupa sześciolatków chciała u nas pozostać, a my w tym czasie przyjęliśmy już dzieci z młodszych roczników. Trzeba było natychmiast budować nową placówkę.
– Nasz wybór padł na lokalizację przy ul. Mleczarskiej – wspomina Michał Otręba. – Stanąłem przed nowym wyzwaniem. Od dziury w ziemi do wpuszczenia dzieci do wykończonej i wyposażonej placówki minęło 4,5 miesiąca. Znajomi i deweloperzy pukali się w czoła twierdząc, że tak szybka budowa nie będzie możliwa. Na wszelki wypadek zarezerwowaliśmy lokal gdyby realizacja inwestycji nam się opóźniła. Jednak im więcej osób przekonywało mnie, że nie dam rady, tym bardziej wierzyłem w powodzenie tego na pozór szalonego przedsięwzięcia. Dobra koordynacja prac, świetna ekipa budowlana sprawiły, że się udało. Trzecia „Nutka” wystartowała tworząc kolejne miejsca dla przedszkolaków.
W naszym kraju da się inwestować
Jaka jest recepta na sukces?
– Praca i wytrwałość – nie ma wątpliwości Michał Otręba. – Nie można się poddawać i załamywać. Jeśli coś nie idzie, trzeba pracować jeszcze ciężej i więcej.
– Mieliśmy szczęście do ludzi – dodaje Justyna Glica. – Zawsze dobrze układały nam się relacje z pracownikami. Pamiętam pierwszą naszą nauczycielkę, która miała na imię Tatiana. Bardzo fajna osoba z wielkim sercem do dzieci. Jednak jej imię niepokoiło niektórych rodziców, którzy dziwili się, że zatrudniliśmy Rosjankę. Musieliśmy tłumaczyć, że nasza Tatiana jest Polską. Dziś jesteśmy już innym społeczeństwem na tyle otwartym, że pewnie nikomu by nie przeszkadzało zatrudnienie Rosjanki. Jednak 15 lat temu pracownicy zza wschodniej granicy byli kojarzeni z tanimi i niewykwalifikowanymi pracownikami.
Te pierwsze lata funkcjonowania placówki pozostaną na zawsze w pamięci. Justyna wymienia po kolei imiona i nazwiska przedszkolaków sprzed piętnastu lat.
Dziś do trzech oddziałów „Nutki” uczęszcza ok. 360 przedszkolaków. Firma Justyny Glicy i Michała Otręby zatrudnia prawie 90 osób, z czego połowa to nauczyciele. Przedszkole z małej firemki opartej na siłach dwóch osób stało się prężnie działającą i wciąż rozwijającą się firmą.
– Historia naszego przedszkola pokazuje, że w naszym kraju da się inwestować. Możliwy jest rozwój firmy, która zaczynała praktycznie od zera – mówi Michał Otręba.
– W pierwszych latach działalności nieoceniona była pomoc rodziców – dodaje Justyna Glica. – Udostępnili nam za darmo lokal, moja mama pracowała u nas jako kucharka. Pokrywali też nasze rachunki za gaz i prąd, dzięki czemu każdą zaoszczędzoną złotówkę mogliśmy inwestować w rozwój firmy.
– Po latach nie zmieniliśmy naszej strategii – uzupełnia Michał. – Wciąż inwestujemy w wyposażenie placówki.
Wyprzedzać zapotrzebowania
Czy przez piętnaście lat zmienił się przedszkolny rynek w powiecie piaseczyńskim?
– Jest już bardziej nasycony – twierdzi Michał.
– Jest inny – dodaje Justyna. – Trzeba się dopasowywać do zmieniających się oczekiwań rodziców i do nowej rzeczywistości. My za tymi zmianami nie tyle musimy podążać co je wyprzedzać.
– Prowadząc firmę pracuje się cały czas – podkreśla Michał. – Jeśli nie fizycznie to wciąż się jest przy niej myślami.
– Najlepsze pomysły często przychodzą mi w najbardziej nieoczekiwanych momentach – śmieje się Justyna. – Zawsze mam przy sobie notes by zapisywać takie, które pojawiają się nagle i wydają mi się warte realizacji.
Dziś Michał i Justyna mają dwójkę dzieci.
– Już pomagają nam w przedszkolu – śmieje się Michał.
– Uczymy je od najmłodszych lat, że jeśli chcą mieć swoje pieniądze to muszą zarobić – mówi Justyna. – Wydają przedszkolakom posiłki, czytają książki. Jeśli człowiek w najmłodszych latach pozna wartość pieniędzy, nauczy się dyscypliny, odpowiedzialności i obudzi w sobie poczucie obowiązkowości to później będzie mu łatwiej.
Spotkanie przedszkolaków i absolwentów
Czy powstanie kolejna „Nutka”? Na to pytanie oboje reagują śmiechem.
– Nie, chyba już wystarczy – mówi Michał. – Choć z drugiej strony ponoć „nigdy nie należy mówić nigdy”. Działanie na większą skalę byłoby trudne. Musielibyśmy się sklonować.
– Teraz chcemy więcej czasu poświęcić swoim dzieciom – dodaje Justyna. – Ale za dziesięć lat, gdy one już się usamodzielnią, to kto wie czy nie pomyślimy o kolejnym etapie rozwoju naszej firmy. Są jednak plany na bliższą przyszłość. Już 9 września z okazji 15-lecia „Nutki” odbędzie się piknik dla przedszkolaków i absolwentów przedszkola. Będzie to wspaniała okazja do wspomnień i spotkań po latach.
– Możliwe, że już wkrótce nasi absolwenci zaczną przyprowadzać do nas swoje dzieci – mówią właściciele „Nutki”. – Czas szybko płynie. Nasze pierwsze przedszkolaki dziś są już 19-latkami.
Adam Braciszewski