KONSTANCIN-JEZIORNA Radni chcieli powiązać wynagrodzenie Kazimierza Jańczuka z wynikami jego pracy. Ostatecznie jednak burmistrz zarobi miesięcznie kwotę, której przekroczyć już nie może
Do końca poprzedniej kadencji włodarz Konstancina-Jeziorny otrzymywał pensję w wysokości 12 526 zł brutto (około 8,8 tys. zł na rękę). To maksymalna kwota, która wynikała z przepisów dotyczących zarobków samorządowców. Kiedy latem minionego roku władze państwa zmieniły te regulacje, obniżając pobory prezydentów, burmistrzów i wójtów miast i gmin o 20 proc., konstancińska rada miejska nie zgodziła się na cięcia w uposażeniu gospodarza gminy. Szczególnie Andrzej Cieślawski, ówczesny przewodniczący rady miejskiej przekonywał, że ruch rządu był „populistyczny” i że „niedorzeczne jest karanie obniżką pensji urzędnika, którego radni uważają za cennego”.
W obecnej kadencji radni nie mogli już zignorować istniejącego prawa. Dlatego na grudniowej sesji przewodnicząca Aleksandra Kostrzewska zawnioskowała o uchwalenie zarobków burmistrza już na niższym niż w poprzednim roku, ale na możliwie najwyższym poziomie (10 620 zł brutto, czyli niecałe 7,5 tys. na rękę).
– Nie możemy dopuścić do sytuacji, w której zarobki burmistrza byłyby niższe niż jego podwładnych – argumentowała.
Dodawała, że pensje na maksymalnym poziomie otrzymali w ostatnich tygodniach także burmistrzowie Piaseczna i Góry Kalwarii.
Jednak kij w mrowisko włożył radny Sławomir Stoczyński, który zaproponował, aby pobory Kazimierza Jańczuka zmniejszyć o połowę. Nie musiał długo czekać na odpowiedź.
– Nie zgadzam się z taką propozycją. Trudno, żeby burmistrz odpowiadający karnie i finansowo w gminie o budżecie rzędu 160-180 mln zł, zarabiał miesięcznie mniej niż kierownik na budowie autostrady – mówił Andrzej Cieślawski.
Z kolei Adam Grzegorzewski wskazywał, że praca Kazimierza Jańczuka w ostatnich wyborach została dość wysoko oceniona przez mieszkańców i to również powinno być brane pod uwagę przy ustalaniu wysokości wynagrodzenia.
– Uzyskał ponad 60 proc. głosów w pierwszej turze. Dziwię się, że pan występuje z taką propozycją, tym bardziej, że pana też oceniono w tych wyborach – zwrócił się do radnego Stoczyńskiego (który w jako kandydat na burmistrza Konstancina uzyskał 19,2 proc. głosów).
Z inną propozycją wyszedł Krzysztof Bajkowski. Jego zdaniem burmistrz nie powinien od razu otrzymywać maksymalnej pensji, tylko rada miejska co roku powinna dyskutować o jej podwyższeniu o 5 proc. Chodziło mu o to, aby radni mieli narzędzie do nagradzania burmistrza. Choć przyznał, że „pensje burmistrzów są niższe niż na rynku komercyjnym”.
– Nie róbmy parodii z sesji – zareagował ponownie Adam Grzegorzewski. – Burmistrz już przez dwie kadencje rządził gminą, sprawdził się i teraz będziemy go kontrolować? – pytał.
– 10 tys. zł to żadna kwota, nie ośmieszajmy się jako radni. Konstancin to bogata gmina – komentowała z kolei radna Bożena Wierzbicka. Kropkę nad „i” postawiła jednak Alfreda Konopka. – Skoro nie możemy zwiększyć pensji dla burmistrza, nie dyskutujmy dłużej, tylko głosujmy – ucięła debatę.
Zaproponowane, maksymalne wynagrodzenie dla Kazimierza Jańczuka poparło 19 radnych, tylko Sławomir Stoczyński był przeciwny, a Bogusław Komosa wstrzymał się od głosu.
Za co wy tyle kasy dostajecie to jest jakiś żart same @@@@@@ tam są 🙂
… a za co dostają PiSie dwórki? To cię nie dziwi?