LESZNOWOLA W piątek rano na trasie S7 między Antoninowem, a Złotokłosem doszło do kolejnego już wypadku z udziałem łosia – zwierzę zginęło na miejscu, a trzy osoby jadące autem zostały ranne. W sumie od uruchomienia środkowego odcinka trasy było to już kolejne takie zdarzenie. Co zrobić, aby nie dochodziło do nich w przyszłości?
Kiedy pod koniec kwietnia doszło do uruchomienia środkowego odcinka trasy S7 Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zapowiadała, że inwestycja nie jest jeszcze skończona. Wzdłuż drogi brakowało nie tylko serwisówek, ale też m.in. siatek, stanowiących barierę dla dzikich zwierząt, w tym saren i łosi. Niestety, te ostatnie zaczęły masowo wchodzić na jezdnię, w związku z czym w ciągu ostatnich miesięcy doszło do co najmniej czterech wypadków z ich udziałem. Najbardziej tragiczny wydarzył się w piątek rano, bo ranne zostały w nim trzy osoby. Zapytaliśmy GDDKiA czy planuje w najbliższym czasie jakieś działania, które ograniczą liczbę wypadków. Ciekawą kampanię informacyjną pod nazwą „Jedź ŁOŚtrożnie” przeprowadzono kilka lat temu w Biebrzańskim Parku Narodowym. Być może podobny pomysł sprawdził by się i u nas. GDDKiA ma jednak inny pomysł na rozwiązanie łosiowego problemu.
– Na trasie S7 pomiędzy Lesznowolą a Tarczynem obowiązuje ograniczenie prędkości do 80 km/h – przypomina Małgorzata Tarnowska, rzeczniczka warszawskiego oddziału GDDKiA. – Prace nie zostały tam jeszcze zakończone, cały czas wykonywana jest też siatka ogrodzeniowa. Droga będzie w 100 proc. gotowa dopiero w pierwszym kwartale przyszłego roku. Niemniej jednak mobilizujemy wykonawcę do przyspieszenia prac.
Małgorzata Tarnowska zwraca uwagę na prędkość z jaką jechał samochód, który w piątek rano zderzył się z łosiem. Licznik zatrzymał się na około 150 km/h. Zapytaliśmy policję, czy rejon trasy S7 jest monitorowany przez funkcjonariuszy.
– W poniedziałki, piątki i niedziele na trasie S7 są nasze patrole, które pilnują, aby kierowcy przestrzegali przepisów – mówi asp. Magdalena Gąsowska, rzeczniczka KPP w Piasecznie. – Po trasie jeździ też często nieoznakowany radiowóz z wideorejestratorem. Można powiedzieć, że prowadzimy tam cały czas działania.
TW
Ten ostatni „deer hunter” miał na liczniku 150 km/godz. Była 5-6 rano. O tej porze akurat, łatwiej spotkać żwierzęta leśne.
W internecie dostępne są gwizdki. Montuje się takie coś do samochodu. Gwiżdże. My tego nie słyszymy bo to inna częstotliwość, ale zwierzęta leśne słyszą. Koszt 8 złotych.