Dwukadencyjność. Szansa czy zagrożenie?

3

Czy wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast nie powinni sprawować swojego urzędu dłużej niż dwie kadencje? Samorządowcy z Ruchu Obrony Polskiej Samorządności przeciwstawiają się temu pomysłowi


Pod koniec stycznia samorządowcy złożyli w Sejmie RP list otwarty do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Sprzeciwiają się w nim polityce rządu określając ją antysamorządową.

Zamach na najlepszych samorządowców?

– Chodzi o pozbycie się konkurencji, z którą nie ma się szansy wygrać w uczciwych wyborach – mówi Adam Struzik, prezes Ruchu Obrony Polskiej Samorządności. – To czysta demagogia i próba wyeliminowania blisko 70 proc. najlepszych samorządowców w kraju – dodaje.

– O tym, kto rządzi w lokalnych wspólnotach powinni decydować Obywatele, a nie politycy z Warszawy – podkreśla Władysław Kosiniak Kamysz. – Polskie Stronnictwo Ludowe będzie stało murem za samorządowcami, niezależnie od ich poglądów politycznych. Wartością nadrzędną jest idea samorządności, czyli władzy blisko ludzi, a nie polityków – zaznacza.

Samorządowcy uważają, że pomysł PiS o wprowadzeniu dwukadencyjności jest niezgodny z Konstytucją RP i uderza w polską samorządność, ponieważ wójtowie, burmistrzowie, prezydenci nie będą mogli kandydować, nawet jeśli cieszą się poparciem i zaufaniem społecznym.

Samorządowcy podkreślają, że Polacy nie będą mogli głosować na tych kandydatów, na których chcą, a na tych, którzy de facto zostaną im wskazani.

Nie można łączyć uczciwości z brakiem doświadczenia

Poseł Piotr Zgorzelski uważa, że nie chodzi tu o dobro lokalnych wspólnot, a obsadzenie stanowisk wedle partyjnego klucza. Józef Kurek – wieloletni i ceniony burmistrz Mszczonowa zauważa, że mieszkańcy jeśli chcą zmienić wójta czy burmistrza, po prostu na niego nie głosują. W każdych wyborach taki los spotyka ponad 30 proc. samorządowców.

– Jakim prawem posłowie sprawujący swój mandat od 20 lat mówią o tym, że zarządzanie samorządem przez 10 lat to już sitwa? – pyta retorycznie marszałek Adam Struzik. – Nie ma w tej argumentacji ani logiki, ani zwykłej przyzwoitości.

Samorządowcy Ruchu Obrony Polskiej Samorządności uważają, że wprowadzenie dwukadencyjności będzie działało na niekorzyść lokalnych wspólnot.

Halina Wawruch, wójt gminy Żabia Wola podkreśla wagę doświadczenia. Jej zdaniem przygotowanie, pozyskanie środków i sprawne zrealizowanie dużego projektu wymaga nie tylko czasu, ale i zaangażowania doświadczonych pracowników.

– Nie można też łączyć uczciwości z brakiem doświadczenia. Jeśli ktoś jest uczciwy, to będzie uczciwy przez 20 lat, a nieuczciwy zdąży być i przez jedną kadencję – dodaje.

Ruch Obrony Polskiej samorządności powstał w styczniu 2017 r. Jego celem jest obrona trójpodziału władzy i wartości Polski Samorządnej. – Otwieramy się na wszystkie środowiska samorządowe. Nie ma znaczenia, jakie mamy poglądy polityczne, samorząd terytorialny, lokalne wspólnoty to wartości, których musimy bronić. To nasz wspólny cel – dodaje marszałek Adam Struzik.

Przerwać chocholi taniec

Dwukadencyjność w samorządach ma jednak także swoich zwolenników. Jednym z nich jest Marcin Witko, prezydent Tomaszowa Mazowieckiego. W rozmowie z Portalem Samorządowym podkreśla, że prezydenci, wójtowie i burmistrzowie wybierani tylko na dwie kadencje nie będą musieli się hamować przy pewnych decyzjach, aby zadbać o wygraną w kolejnych wyborach i przez to wstrzymywać podejmowanie jakichś ważnych, choć niepopularnych decyzji.

Jak podkreśla sam Jarosław Kaczyński „celem dwukadencyjności jest ograniczenie układów, które mogły powstać przez lata”.

– Wystąpiłem z inicjatywą przyjęcia przez Radę Powiatu Piaseczyńskiego uchwały w sprawie poparcia propozycji zmian w ordynacji wyborczej, przewidujących wprowadzenie limitu dwóch kadencji dla wójtów, burmistrzów i prezydentów miast – poinformował wiceprzewodniczący powiatu piaseczyńskiego, Sergiusz Muszyński. – Uważam, że ta zmiana przyczyni się do poprawy jakości demokracji na szczeblu lokalnym, przez co zasługuje na aprobatę przez naszą Radę Powiatu w formie uchwały

– W mniejszych gminach tworzy się sieć powiązań i zależności i bez ograniczenia kadencyjności zmiana władzy jest praktycznie niemożliwa – mówi dziennikarz z powiatu grójeckiego, prosząc jednak by nie wymieniać jego nazwiska. – Gdy przychodzą wybory na wójta głosują urzędnicy, nauczyciele, ludzie związani ze środowiskiem, które jest beneficjentem aktualnie sprawowanej władzy i okazuje się, że to wystarcza do wygrania kolejnych wyborów. Środowisko lokalne staje się zakładnikiem władzy, a władza zakładnikiem tego środowiska. Dwukadencyjność przerwałby ten chocholi taniec i pozwoliła nie tyle zminimalizować patologię, do której prowadzi, ale niektóre samorządy po prostu odświeżyć i dać im impuls do rozwoju.

Czystka w naszym lokalnym samorządzie?

O tym czy dwukadencyjność zostanie wprowadzona prawdopodobnie rozstrzygnie Trybunał Konstytucyjny. Gdyby jednak ograniczyć władzę wójtów i burmistrzów do dwóch kadencji to w powiecie piaseczyńskim nastąpiłby zmiany w każdej gminie. Nie mógłby startować Kazimierz Jańczuk pełniący funkcję burmistrza Konstancinia-Jeziorna od dwóch kadencji. Ze stanowiskami musieliby się też pożegnać burmistrz Zdzisław Lis (Piaseczno), burmistrz Dariusz Zieliński (Góra Kalwaria), burmistrz Barbara Galicz (Tarczyn) oraz wójt Sylwester Puchała (Prażmów). Wydaje się, że tylko wprowadzenie dwukadencyjności może doprowadzić do zmiany wójta w gminie Lesznowola. Wójt Maria Jolanta Batycka-Wąsik pełni już swoją funkcję po raz piąty, za każdym razem pewnie wygrywając wybory w pierwszej turze.

Jednak czy każda zmiana oznacza zmianę na lepsze? A co Wy sądzicie o ograniczeniu kadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów?

Adam Braciszewski

3 KOMENTARZE

    • Tak, dlatego pokazujemy zagadnienie z dwóch stron – prezentując zarówno opinię zwolenników jak i przeciwników wprowadzenia dwukadencyjności 🙂

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię