Gmina negocjuje z SGGW. Część radnych i mieszkańców dopatruje się nieprawidłowości

4

KONSTANCIN-JEZIORNA Pertraktacje między gminą a Szkołą Główną Gospodarstwa Wiejskiego trwają od kilku lat. Do załatwienia jest cały pakiet spraw. Wiązana transakcja, którą chce za zgodą rady miejskiej przeprowadzić burmistrz, natrafiła na opór części radnych, grupy mieszkańców, a telewizja publiczna nazwała ją „bulwersującą”. Czy słusznie?


Ostatni rozdział sagi z SGGW (negocjacje z uczelnią trwają przynajmniej od 5 lat) rozpoczął się pod koniec maja. To właśnie wtedy radni przyjęli trzy uchwały dotyczące wzajemnych rozliczeń. Zgodzili się, aby gmina kupiła od SGGW za nieco ponad 9 mln zł działkę w rejonie ul. Wilanowskiej i Witaminowej o powierzchni około 18,4 ha, na której miałoby powstać w przyszłości Centrum Sportu (nie wiadomo jeszcze w jakiej formule). Tu radni byli zgodni. Kolejna uchwała dotyczyła sprzedaży SGGW – również za nieco ponad 9 mln zł – około 191 ha gruntów (33 działki), które uczelnia ma w użytkowaniu wieczystym. Ta uchwała również została podjęta mimo że 7 radnych wstrzymało się od głosu, a jeden był przeciwny transakcji. Ostatnia uchwała określała wysokość przyznanej uczelni bonifikaty, którą określono na 10 proc. Ale to nie koniec wzajemnych rozliczeń z SGGW. Gmina domaga się, aby szkoła uregulowała zaległą opłatę za użytkowanie Łąk Oborskich. To 2,7 mln zł, a z odsetkami – około 6 mln zł. Do tego dochodzi kwestia dróg na osiedlu Obory. SGGW jest ich właścicielem, ale ich nie remontuje, co drażni mieszkańców. Gmina chciałaby więc je przejąć i przeprowadzić niezbędne inwestycje.

191 ha za grosze?

Części radnych najbardziej nie podoba się pomysł sprzedaży SGGW 191 ha gruntów.
– Cena wynikająca z przygotowanego kilka lat temu operatu jest zbyt niska – mówi radny Arkadiusz Głowacki. – My za tę samą kwotę kupujemy tylko 18 ha. SGGW nas szantażuje. Szachuje drogami na osiedlu Obory. Chcą przejąć ogromny obszar w białych rękawiczkach i pewnie zaraz go sprzedać. Na to nie ma i nie będzie naszej zgody.
Jako że o sprawie zrobiło się w ostatnich tygodniach głośno, zainteresowali się nią także mieszkańcy. Jeden z nich – Adam Ostrowski – dowodził podczas ostatniej sesji, że działanie urzędu jest bez sensu i godzi w interesy gminy, która sprzedaje SGGW ziemię po niecałe 5 zł za m kw.
Burmistrz Kazimierz Jańczuk cierpliwie wyjaśniał, że urząd działa transparentnie, każda kwestia związana z SGGW jest rozpatrywana osobno, a wycenę gruntów przygotowali biegli rzeczoznawcy. Przypomniał też, że tereny które chce nabyć SGGW, są przez najbliższe 90 lat w użytkowaniu wieczystym uczelni i gmina nie będzie w stanie nic z nimi zrobić.

Sprawą zainteresowała się telewizja

Kwestię rozliczeń z SGGW podchwyciła też telewizja publiczna. W „Magazynie śledczym Anity Gargas” pada pytanie: „jak zamienić 18 hektarów na 191 hektarów i nie dopłacić do tego ani złotówki”. Transakcja, do której zresztą jeszcze nie doszło, została określona mianem bulwersującej.
– Dlaczego zastosowano upust w sytuacji, gdy uczelnia jest dłużnikiem gminy na ponad 6 mln zł? Czy SGGW stara się być graczem na deweloperskim rynku ? – pyta w materiale dziennikarka.
– Mieliśmy za mało informacji przed głosowaniem. Powinny być konsultacje społeczne – wypowiada się w reportażu radny Krzysztof Bajkowski. W imieniu urzędu przed kamerą głos zabrał wiceburmistrz Ryszard Machałek, który zaznaczył że gmina nie sprzedaje żadnego gruntu, tylko przekształca użytkowanie wieczyste w prawo własności.
– To zupełnie co innego – podkreślił.
– Mieszkańcy obawiają się, że jeśli transakcja między gminą a SGGW dojdzie do skutku, 191 ha trafi do deweloperów, co zakończy się upadkiem uzdrowiska – podsumowuje materiał Anita Gargas.

Burmistrz Kazimierz Jańczuk całkowicie odżegnuje się od tej opinii.
– Pani redaktor nie ma racji – mówi. – Te grunty figurują w studium warunków zagospodarowania jako tereny rolne. Aby zainteresowali się nimi deweloperzy, muszą zostać przekwalifikowane na budowlane. Ja na to nie idę. Zgody na taką zmianę planu zagospodarowania nie wyrazi także na pewno rada miejska.

Nie wiadomo, jak zakończy się cała sprawa. Część mieszkańców zapowiada, że zrobi wszystko aby zablokować wykonanie podjętych przez radę miejską uchwał. Działania zmierzające do ich uchylenia podejmą też prawdopodobnie opozycyjni do burmistrza radni.

TW

4 KOMENTARZE

  1. W Konstancinie nie ma opozycyjnych radnych. Jedynym był radny PiS , któremu mocy wystarczyło tylko na dwa miesiące. Kolejny raz zrezygnował z mandatu.Do trzech razy sztuka.

  2. W jaki sposób doszło do przejęcia obiektu „SANATORIUM przy Źródle” w Konstancinie ? Dlaczego zburzono całość obiektu , dlaczego jest tam teraz tylko działalność komercyjna. Kto czerpie profity ?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię