Początki tenisa stołowego w Piasecznie sięgają lat 60-tych ubiegłego stulecia
W klubie Ruch Piaseczno grupa pasjonatów tej dyscypliny sportu postanowiła założyć nową sekcję i spróbować swoich sił w rozgrywkach trzeciej ligi. W lokalnej prasie nie brakowało doniesień o sukcesach miejscowych pingpongistów „Elektronika”, gdzie pojawiały się takie nazwiska jak Grobicki, Warszawski, Nowacka i Makuła.
Złoty okres piaseczyńskiego tenisa stołowego rozpoczął się jednak już po roku 1986, kiedy to trenerem (w KS Polkolor) został Leszek Nowacki, który w ramach swojej kariery zawodniczej zdobył Wicemistrzostwo Mazowsza i był Wicemistrzem Turnieju „Trybuny Ludu” – największego w Polsce turnieju w tamtych czasach. Kierowany przez niego zespół stopniowo piął się w górę – po dwóch sezonach w klasie B, awansował do klasy A, potem do drugiej ligi, aż w końcu sięgnął po najważniejsze tytuły w kraju. Oczywiście tak wielkie sukcesy nie byłyby możliwe gdyby nie zaangażowanie, talent i ciężka praca.
W kontekście znakomitych wyników nie sposób nie wspomnieć o takich nazwiskach jak Wiesław Gospodarczyk, Marek Zakrzewski i wreszcie Xu Kai – zawodnik z Chin, który zapisał się niewątpliwie złotymi zgłoskami w historii piaseczyńskiego sportu.
Lata 90. to czasy największej świetności piaseczyńskich pingpongistów. Trenerem pierwszoligowego zespołu, już występującego pod barwami KS Piaseczno, był wówczas Marek Za- krzewski, a w drużynie występowali tacy zawodnicy jak, między innymi: Dariusz Biernacki, Włodzimierz Buczkowski, Robert Dąbrowski, Filip Młynarski i Adam Szatecki. Po awansie do Ekstraklasy pojawiła się możliwość dalszych wzmocnień składu. Piaseczno wzmocnili Artur Kalita i nowy lider – Xu Kai, którego głównym zadaniem było wygrywanie gier na pierwszym stole. Początki gwiazdy z Chin były jednak trudne – na początku musiał mieszkać w fatalnych warunkach w internacie, po czym (po dwóch tygodniach) do swojego domu w Górze Kalwarii zabrał go… trener Zakrzewski, gdzie spędził kolejne pół roku, dzieląc pokój z czteroletnią córką szkoleniowca. Potem przeprowadził się do hotelu klubowego i zaprzyjaźnił się z kolegami z zespołu.
– Kai zaczął grać świetnie – wspomina Marek Zakrzewski. – W debiucie co prawda spalił się psychicznie i stwierdził, że polska liga jest dla niego za mocna i musiałem go szukać aż w Tarnobrzegu, ale z czasem zaczął punktować regularnie. Miał bardzo trudny styl i przy tym grał szalenie widowiskowo. Co ciekawe, Xu Kai (mający wcześniej w swoim kraju duże sukcesy – między innymi drużynowe Mistrzostwo Chin juniorów) oficjalnie przyjechał do Polski w 1994 roku pracować jako… kolejarz, bo rygorystyczne przepisy nie dopuszczały możliwości wyjazdu sportowców poza granice Chin.
Świetne wyniki sportowe zaczęły przyciągać na trybuny fanów pingponga nie tylko z Piaseczna, ale i z całego województwa mazowieckiego. Wreszcie – w 1995 roku KS Piaseczno zdobył tytuł Mistrza Polski, do czego dołożył również Puchar Polski. Zespół zadebiutował wówczas w Europejskim Pucharze Nancy Ewans, gdzie w 1/8 fina- łu uległ 0:4 niemieckiemu TTC Zugbruecke Grenzau – klubowi zaliczanemu do światowej czołówki, w barwach którego grali Wicemistrz Olimpijski Wang Tao i legenda polskiego tenisa stołowego – Andrzej Grubba. Pomimo porażki, Piaseczno stawiło zacięty opór i w kilku partiach o przegranych setach decydowały detale lub… nieszczęśliwe zbiegi okoliczności. Przegrywający z Tomaszem Redzimskim Grubba został w pewnym momencie oślepiony przez foto- reportera lokalnej gazety co spowodowało chwilowe przerwanie gry i zamieszanie, po którym Grubba zrobił użytek ze swojego doświadczenia i ostatecznie minimalnie wygrał tą partię. Niestety, w kolejnym sezonie – ze względów finansowych – drużyna została wprawdzie osłabiona (odeszli Xu Kai i Tomasz Redzimski), ale mimo to ponownie sięgnęła po Mistrzostwo (po pamiętnym „zwycięskim” remisie z Warriorem Morliny 5:5 i fantastycznej postawie Grzegorza Adamiaka) oraz Puchar Polski
Na fali popularności dzieci i młodzież garnęły się w Piasecznie do treningów tenisa stołowego, które zaczął prowadzić, mający znakomite podejście do najmłodszych zawodników, Leszek Nowacki. Jednym z jego wychowanków został Maciej Chojnicki, obecnie zawodnik i trener UKS Return Piaseczno, który ma na swoim koncie, między innymi, dwukrotny tytuł Mistrza Polski żaków. Od 2000 roku, z powodów finansowych, tenis stołowy przeszedł do GOSIR-u Piaseczno. Obecnie, oprócz cieszących się dużą popularnością turniejów Grand Prix Piaseczno (z najdłuższą wśród imprez tego typu historią na Mazowszu, rozgrywany raz w miesiącu od 1998 roku), UKS Return rywalizuje również z powodzeniem na poziomie drugiej, czwartej i piątej ligi. Wychowankiem Returnu jest także Marek Badowski, który już w barwach Dartomu Grodzisk Mazowiecki sięgał po Drużynowe Mistrzostwo Polski i jest indywidualnym dwukrotnym Wicemistrzem Polski oraz reprezentował nasz kraj podczas Mistrzostw Świata Seniorów w USA w 2021 roku
Opr. na podstawie książki Agnieszki Cubały „Sportowe dzieje Piaseczna”
Łączyłem treningi z zabawą
Rozmowa z Leszkiem Nowackim, odznaczonym „Złotą odznaką za zasługi na rzecz rozwoju tenisa stołowego na Mazowszu”
Skąd wzięła się u pana pasja do tenisa stołowego? Dlaczego właśnie ta dyscyplina?
Teraz mam już 75 lat i to były dawne dzieje. W tenisa stołowego zacząłem grać, gdy wyjechałem gdzieś na kolonie i po prostu bardzo to polubiłem. Zacząłem też robić wyniki jako junior i liczyć się jako zawodnik tej kategorii wiekowej w Polsce. Grałem też równolegle w piłkę nożną w Piasecznie – chyba w lidze okręgowej, z której awansowaliśmy prosto do drugiej ligi. W pingponga chodziliśmy pograć na świetlicy klubowej przy ulicy Staszica koło harcówki.
Na czym polegało pana znakomite podejście do trenowania dzieci?
To była moja pasja, bo ja po prostu kocham dzieci. Choć zajmowałem się pierwszą drużyną, która grała w Ekstraklasie, to moim głównym zadaniem była jednak praca z dziećmi. Z Maćkiem Chojnickim, jednym z moich utytułowanych wychowanków, zacząłem pracować gdy miał siedem lat. Starałem się łączyć treningi z zabawą, bo na tym polegało zachęcanie młodych ludzi do sportu. Trenowaliśmy wtedy na szkolnych korytarzach, kiedy jeszcze nie było hali. Ile ja się musiałem wtedy nabiegać żeby dopilnować, by sobie dziecko krzywdy nie zrobiło…
Jakie jest pana najpiękniejsze wspomnienie związane z tenisem stołowym w Piasecznie?
Było trochę takich – przede wszystkim medale na Mistrzostwach Polski, zwłaszcza moich wychowanków, no i stworzenie męskiej sekcji na poziomie Ekstraklasy – dwukrotne Mistrzostwo i trzykrotny Puchar Polski.
Czego brakuje żeby Piaseczno mogło z powodzeniem nawiązać do sukcesów z lat 90. ubiegłego stulecia?
Brakuje tym chłopakom, którzy prowadzą UKS Return, pomocy. O ile dzieci mogą liczyć na wsparcie ze strony gminy, to jednak szkoda, że nie ma tu już takiej mocnej drużyny seniorów jak kiedyś. A w Piasecznie wciąż rodzą się przecież talenty (jak np. Marek Badowski) – tyle że w pewnym momencie grają już dla innych drużyn… Musieliśmy oddać awans do pierwszej ligi, wywalczony naszymi wychowankami, Radomiowi, a to nie były jakieś wielkie pieniądze żeby w niej grać. Trochę mam pretensji o to, że gmina ich wtedy zostawiła. No ale trudno – takie jest życie. Wciąż jednak śledzę wyniki naszych zawodników i cieszy mnie to, że mamy zdolną młodzież.
Rozmawiał: Grzegorz Tylec
Fot. stoją od lewej: Maciej Karmoliński, Robert Najwer, Krzysztof Bieniek, Domi- nik Borowski, Leszek Nowacki, Maciej Chojnicki, Xu Kai, na dole: Michał Sawicki
Kolejny rekord pobity!
Jubileuszowy turniej Grand Prix Piaseczna przyciągnął rekordową liczbę ponad 300 zawodników, którzy rywalizowali na trzydziestu stołach w ośmiu kategoriach od samego rana do późnego wieczora
Oprócz sportowych emocji, które były udziałem zarówno amatorów, jak i profesjonalnych pingpongistów, był to również dzień licznych wspomnień. W hali GOSiR nie zabrakło bowiem ani przedstawicieli lokalnych władz (na czele z burmistrzem Piaseczna Danielem Putkiewiczem), ani wielu utytułowanych zawodników, działaczy i trenerów związanych w przeszłości z piaseczyńskim tenisem stołowym.
Na najlepszych uczestników imprezy czekały atrakcyjne nagrody o łącznej wartości ponad 15 tys. złotych – wśród nich unikatowe, pamiątkowe medale w kształcie gminy Piaseczno, puchary oraz nagrody rzeczowe. Podczas turnieju odbyło się także losowanie nagród. Do wygrania były koszulki reprezentantów Polski (Jakuba Dyjasa, Patryka Chojnowskiego i Wang Zeng Yi) oraz nagroda główna – trzydniowy pobyt w Zakopanem w apartamencie Barcelona.
– Nie ukrywam, że organizacja tak dużej imprezy była dla nas sporym wyzwaniem – mówi Maciej Chojnicki z UKS Return Piaseczno. – Po jej zakończeniu byliśmy zmęczeni, ale i bardzo szczęśliwi, bo świetnie bawiły się u nas zarówno kilkuletnie dzieci, jak i najstarszy uczestnik turnieju, który ma teraz 83 lata.
Tyl.