GÓRA KALWARIA Wykonawca pierwszego etapu przebudowy skarpy na park miejski wymigał się od zapłacenia ponad 210 tys. zł kar za ukończenie inwestycji ponad pół roku po terminie. Temat budzi wątpliwości
– Gmina darowała wykonawcy tak dużą kwotę tylko dlatego, że zima była zimą? A przecież prace miały być zrealizowane do końca listopada zeszłego roku – komentuje Arkadiusz Strzyżewski. Wicestarosta jest jednocześnie prezesem lokalnego stowarzyszenia Nowa Kalwaria , które zainicjowało przebudowę skarpy na park miejski (zgłosiło projekty, które następnie wygrały w ramach tzw. budżetu obywatelskiego) i teraz – jak mówi, często ze zdumieniem – przygląda się realizacji inwestycji.
Skończyli 194 dni później
W ramach pierwszego etapu przedsięwzięcia wykonawca miał za zadanie wybudowanie oświetlonej trasy spacerowej od kina po ulicę Wiślaną wraz z punktami widokowymi oraz wymianę schodów w dół skarpy. Zaoferował, że zrobi to za 644,6 tys. zł, taniej niż szacowała gmina. Druga zainteresowana kontraktem firma za te same prace chciała ponad dwa razy więcej pieniędzy.
Roboty miały potrwać raptem nieco ponad 3 miesiące. Jednak zamiast 30 listopada 2016 roku, wykonawca zgłosił ich zakończenie… 20 czerwca 2017 roku, czyli 194 dni później. Zgodnie z umową, magistrat naliczył firmie jej za opóźnienie 250,1 tys. zł kary.
Zleceniobiorca, w oparciu o przepisy wystąpił jednak o nienaliczanie tych kar. Twierdził, że opóźnienie nie powstało z jego winy, a przede wszystkim złej pogody. Powołał się przy tym na dane meteorologiczne dla Góry Kalwarii wydane przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Argumentację firmy potwierdziła Anna Utrata, inspektor nadzoru działająca na zlecenie gminy.
Gmina „po dokładnej analizie sytuacji” uznała wyjaśnienia wykonawcy i obciążyła go karą w wysokości niespełna 40 tys. zł. Kwota ta została potrącona z ostatniej płatności dla przedsiębiorstwa.
– Argumentem przemawiającym na korzyść wykonawcy był również fakt, że zadanie zostało wykonane w całości i gmina nie poniosła żadnej szkody finansowej – przekonuje Katarzyna Kochańska, kierownik Referatu Inwestycji i Remontów. – Wykonawca, pomimo problemów z zakończeniem zadania wynikających z zaniżonej przez siebie wyceny przedmiotu zamówienia, zmian cen na rynku, problemów z materiałami i pracownikami, nie zszedł z budowy i nie odstąpił od umowy. Gdyby tak zrobił, gmina musiałaby zlecić inwentaryzację wykonanych robót, przygotować materiałów do kolejnego przetargu i wybrać kolejnego wykonawcę – argumentuje pani kierownik.
Zabrakło na drugi etap
Wyjaśnienia urzędników gminy zaskakują Arkadiusza Strzyżewskiego. – Nie rozumiem czemu karę naliczono jedynie za 31 dni, skoro opóźnienie wyniosło 194 dni. Pomijając już okres zimy, była jeszcze cała wiosna na dokończenie prac. Wiele razy w kwietniu i maju i widziałem na skarpie, jak pracuje maksymalnie pięciu ludzi. Mamy rezygnować z publicznych pieniędzy tylko dlatego, że firma nie potrafiła się zorganizować? Ta sprawa budzi poważne wątpliwości i wymaga głębszego sprawdzenia – uważa oburzony.
Prezes stowarzyszenia dodaje, że darowanie wykonawcy lwiej części kary umownej, ma swoje konsekwencje. Latem tego roku gmina ogłosiła przetarg na drugi etap przebudowy skarpy. Przetarg został unieważniony, ponieważ oferent wycenił roboty o około 210 tys. zł drożej niż oczekiwała gmina. – Gdyby nie zrezygnowano z kary dla wykonawcy pierwszego etapu, byłoby teraz z czego dołożyć i inwestycja byłaby kontynuowana – wskazuje Strzyżewski.