PIASECZNO Pod koniec lutego mieszkanka bloku przy ul. Jarząbka 20 chcąc przejść przez znajdującą się obok budynku osiedlową drogę, przewróciła się o łańcuch rozciągnięty między blokadami parkingowymi i złamała prawą rękę. – Żona nie może pracować, zamierzamy pozwać właściciela tych miejsc o odszkodowanie – mówi mąż poszkodowanej
Do wypadku doszło 28 lutego wieczorem. Pani Anna (imię mieszkanki zostało zmienione) wyszła na spacer z psem. Gdy chciała przejść przez drogę, zahaczyła nogą o rozciągnięty między słupkami parkingowymi łańcuch i przewróciła się na prawą rękę. Po chwili poczuła promieniujący ból. Razem z mężem udała się więc na ostry dyżur do Stoceru, gdzie prześwietlenie wykazało złamanie kości przedramienia. Kobieta przeszła operację, podczas której lekarzom nie udało się jednak zespolić połamanej głowy kości promieniowej. Pacjentkę czeka kolejny zabieg i długa rehabilitacja.
– Ten łańcuch był praktycznie niewidoczny. Poza tym nie powinien znajdować się w tym miejscu, bo zagrażał bezpieczeństwu przechodniów – uważa mąż poszkodowanej. – Pojechałem do biura dewelopera, który zbudował nasz blok, aby zorientować się, kto jest właścicielem miejsc i łańcucha. Pani w biurze przy ul. Pawiej potwierdziła, że to oni są właścicielami tych miejsc. Następnego dnia ktoś podniósł wyżej łańcuchy i oznaczył to miejsce biało-czerwoną taśmą.
Mężczyzna twierdzi, że nie zostawi tak tej sprawy. Dysponuje nagraniami z monitoringu, na których widać, jak dochodzi do wypadku. Twierdzi, że znalazł też świadków zdarzenia.
– Żona nie może pracować, więc traci pieniądze – wyjaśnia. – Ktoś musi zrekompensować nam te straty. Zamierzam szukać sprawiedliwości w sądzie.
Udało nam się skontaktować z miejscowym developerem, który poinformował nas, że zagrodzone łańcuchem miejsca postojowe nie są jego własnością.
– Pracownicy firmy Prestige nie zakładali łańcucha na tych trzech miejscach – czytamy w oświadczeniu. – Niemniej jednak nie zgadzamy się ze stwierdzeniem, że przedmiotowy łańcuch stanowi zagrożenie dla przechodniów. Te trzy miejsca stanowią własność prywatną. W naszej ocenie właściciel ma prawo chronić swoją własność, np. montując taki łańcuch. W żadnej mierze przechodnie nie są uprawnieni do przechodzenia przez te trzy miejsca lub pozostałe miejsca postojowe. W celu przejścia z jednej strony ulicy na drugą przechodnie winni chodzić po wykonanych w tym celu chodnikach, a nie przez cudzą własność.
Mąż poszkodowanej nie zgadza się z tym stanowiskiem.
– Do końca tygodnia zamierzam złożyć do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa – oświadcza. – Prokuratura poprzez policję ustali właściciela tych miejsc.
TW
Jak rzadko zgadzam się z deweloperem – chronił swoją własność, kobieta na nią wtargnęła i jeszcze pretensje, że nie patrzyła pod nogi.
Jak się to stało,że ten teren jest prywatny.Przy budowie drogi należy te sprawy regulować.
Cała sytuacja jest po prostu śmieszna, proszę zwrócić uwagę w jakim stanie są blokady… całe obrysowane, uszkodzone. Sama jestem mieszkanką osiedla i wiele razy widziałam jak ktoś parkował na tych miejscach, wciskając się na siłę między blokadami. Są to miejsca postojowe, które przysługują lokalom usługowym i nie dziwię się frustracji związanej z bezprawnym parkowaniem na nich przez obcych i w momencie gdy są one potrzebne pracownikom lub klientom. Co do pani, to przykra sytuacja, ale przechodziła ona w miejscu niedozwolonym, a więc sama podjęła ryzyko i powinna była uważać. Jeżeli chodzi o męża, jak dla mnie to oportunista :”Żona nie może pracować, więc traci pieniądze – wyjaśnia. – Ktoś musi zrekompensować nam te straty.”
To złośliwość dewelopera. Te miejsca nikt nie używa od lat 😉 wiec o jakich lokalach usługowych mówimy? Deweloper mial zagwarantowac temu budynkowi miejsca postojowe pod blokiem a posprzedawał wszystkie a mieszkańców zrobił w bambuko. Praca poszkodowanej opiera się na sprawności manualnej więc dla niej to de facto koniec.