PIASECZNO „Kilka osób z powodu Pańskiego niedołęstwa i co gorsze zwykłego prymitywnego zakapiorstwa, aby zaszkodzić gdzie się da, ponosi szkodę” – pisze autor skargi na starostę. – Z taką konwencją skargi jeszcze się nie spotkałem – mówi Maciej Michalski, sekretarz powiatu
Mieszkaniec w swoim piśmie (złożonym 27 marca) twierdzi, że poniósł straty przez podległych staroście pracowników Wydziału Budownictwa i Architektury.
„Skargi, na pana i pana pracowników, które wniosłem na piśmie również do Rady Powiatu spowodowały bezczelną butę i arogancję, na które daje pan przyzwolenie urzędnikom, mam wrażenie, że nakazał pan aby tak pracowali aby obrzydzić życie i szkodzić na oślep wszystkim, którzy nawet w tym nie biorą bezpośrednio udziału” (pisownia oryginalna – przyp. red.). Na koniec mieszkaniec grozi, że skieruje skargę do prokuratury, a poniesionych strat dochodzić w sądzie.
– Mimo że skarga jest napisana kolokwialnym językiem, dokładnie wyjaśniliśmy sprawę, której dotyczy – informuje sekretarz powiatu. – Podczas jej omawiania na komisjach radni wykazali się dużą dojrzałością oraz zrozumieniem, że mają do czynienia z autorem o zszarpanych nerwach.
Mieszkaniec zwracał się do starostwa o pozwolenie na budowę linii energetycznej w Krupiej Wólce. Z obszernych wyjaśnień urzędników wynika, że był proszony o dostosowanie projektu do obecnie obowiązujących przepisów (i uzupełnienie wniosku), ale nie przyjmował tego do wiadomości. W podsumowaniu raportu stwierdzono, że nie ma podstaw do stwierdzenia przewlekłości postępowania.
W efekcie w czwartek rada powiatu uznała skargę za bezzasadną. I jednocześnie zobowiązała starostę o niezwłoczne powiadomienie jej o wynikach postępowania prokuratorskiego i ewentualnego postępowania sądowego – jeśli mieszkaniec wniesie skargę do organów ścigania, jak zapowiedział.
Piotr Chmielewski