PIASECZNO Teraz mieszkańcy Piaseczna płacą za śmieci segregowane 27 zł od osoby. Od 1 września będzie to prawie o 10 zł więcej
W środę radni pochylą się nad projektem uchwały w sprawie ustalenia nowej opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi. Uchwała zakłada znaczny wzrost stawek za śmieci segregowane. Jeśli projekt przejdzie, zostaną one podniesione z 27 zł za śmieci segregowane do 36,38 zł od osoby. Osoby nie segregujące śmieci zapłacą dwukrotność tej stawki. Ale jest też dobra wiadomość: mieszkańcy budynków jednorodzinnych będą mogli kompostować bioodpady. Tym, którzy się na to zdecydują, będzie przysługiwała ulga w wysokości 2,90 zł miesięcznie. W uzasadnieniu uchwały można przeczytać, że przyczyną podwyżki są rosnące koszty związane z zagospodarowaniem odpadów w instalacjach, koszty osobowe oraz koszty transportu. Gmina twierdzi, że system odbioru i zagospodarowania odpadów poniżej zaproponowanej kwoty nie będzie się samofinansował, dlatego radni pewnie podejmą uchwałę (dziś otrzymała pozytywną opinię komisji finansów). Zmiany mają wejść w życie od 1 września.
TW
Muszę sprawdzić czy moja komisja finansów (żona) też pozytywnie zaopiniuje mi tę podwyżkę?
To jest już złodziejstwo.
Mamy recesję spowodowaną koronawirusem, ludzie mają coraz niższe dochody, a tu podwyżka – i to jaka! Z 27,00 zł na 36,38 zł – to podwyżka o 35%!!!
Urzędnicy nie odczuli żadnej recesji
Śmieci droższe niż kg szynki luksusowej.
Czyli niedługo w lasach coraz więcej śmieci będzie zamiast drzew 🙁
Otwórzcie oczy! W sąsiednich gminach już dawno są takie ceny!
To Pana alibi?
Czas na wymianę radnych.
Czas pogonić tych złodziei,bo niedługo pół pensji każą za śmieci płacić.
Co ma radny do śmieci. Mafia śmieciowa rzuca stawkę i albo godzisz się albo nara (każdy pilnuje swojego rejonu).
No to lepiej „nara”.Biorą mniej,albo wypad.
Podwyżka 10zl, a kompostowanie ulga 2,90 – wolne żarty…
Trzeba się zmówić i im te śmieci pod urząd wywalić.Może wtedy zrozumieją,że coś tu jest nie tak.Ludzie pracę tracą,nie mają na życie,a ci jeszcze podwyżki dowalają.WON!
Pogonić całą Radę.
Burmistrz zamiast budować kolejne skwerki, baseny, itp niech pobuduje swoją sortownie. Ale po co to będzie słabo wyglądać w CV. Żenada
Nie sprawdził się pomysł ze zrzuceniem odpowiedzialności za „gospodarkę śmieciową” na gminy i tzw. „wolny rynek”.
Jeśli Państwo nie zacznie się „w tym temacie” udzielać, to opłaty za odbiór śmieci wyniszczą obywateli finansowo, chociaż tak „na chłopski rozum” powinien to być system samofinansujący się. Duża część śmieci, czyli szkło, metale, plastiki lub papier to surowce wtórne, nadające się do powtórnego (wielokrotnego!) wykorzystania, więc ich odbiór nie powinien nic kosztować (ba, powinno się na nim zarabiać!).
Ale żeby postawić wszystko z głowy na nogi, potrzebna jest jakaś aktywność Państwa, zamiast umywania rączek i przerzucania problemu na samorządy. Samorządy nie uchwalą w sejmie potrzebnych ustaw, bo to mogą zrobić tylko posłowie.
A jakich ustaw potrzebujemy?
Otóż przydałaby się – na wzór np. specustawy drogowej – jakaś specustawa śmieciowa, ułatwiająca budowę wysypisk, składowisk czy instalacji do przetwarzania/utylizacji/spalania śmieci i to nie w skali i w perspektywie gminy, ale co najmniej województwa, a może i całego kraju. Bo teraz mamy sytuację taką, że bardzo łatwo jest zablokować budowę czegokolwiek związanego z gospodarką śmieciową, więc nie ma co z tymi śmieciami robić, a firmy odbierające mogą żądać coraz wyższych cen (przy czym śmieci i tak często lądują na nielegalnych wysypiskach). Drogi można budować, gdzie się chce i obywatele nie mają wiele do gadania, to czemu nie instalacje przetwarzające śmieci? Przecież „problem śmieciowy” de facto jest obecnie poważniejszy, niż „problem drogowy”. Bo nawet kiepskimi drogami da się jakoś dojechać, ale gór zasypujących nas śmieci nie pozbędziemy się na pstryknięcie palcami. Już szybciej w nich utoniemy. Czy chcemy jeździć pięknymi drogami wśród gór śmieci?
Kolejna kwestia: żeby wymusić ponowne wykorzystywanie surowców wtórnych, trzeba opodatkować wytwarzanie opakowań z „nowych” surowców albo – odwrotnie – dać ulgi podatkowe w przypadku wykorzystywania do produkcji surowców wtórnych. Albo wprowadzić system kaucji . Etc, itp….
To wszystko są kwestie do rozwiązania na poziomie Państwa, sejmu, rządu, a nie na poziomie gmin. Jeśli nadal będzie prowadzona polityka zamykania oczu przez Państwo na problem śmieciowy i spychanie go na poziom gmin, to opłaty za odbiór będą nadal dynamicznie rosnąć, a śmieci i tak będą lądować w dołach, wykopanych nielegalnie w jakichś odludnych miejscach.
Simian raticus-proszę nie bronić gminy, bo tak jak Gmina Piaseczno (najbogatsza) po co ma zajmować się pomysłami Pana? Łatwiej jest podwyższyć i problemu się pozbyć? przecież obecni radni tylko szukają łatwej kasy do zarobienia. Parkingi płatne, podwyżka śmieci, autobusy są zabierane, szkoły są budowane, tylko miejsc nie ma… przecież inwestycje są wykonywane w Piasecznie? o co nam chodzi? Trzeba mieszkańcom czymś zamydlić oczy, Józefosław-chodniki są zdejmowane (bo były wykonywane za poprzednich włodarzy) robi się po raz drugi i tak samo z lampami. Deweloper buduje mieszkania, ale drogi nie zapewnił przyszłym mieszkańcom i cóż radni wykupują dla dewelopera drogę i to za grube pieniądze. Skoro lekką ręką wydaję się kasę, to trzeba dziurę uzupełnić. Najlepiej uderzyć w mieszkańców.
Nie bronię tu żadnej gminy, tylko racjonalności w myśleniu i postępowaniu.
Wieloletnie praktyczne doświadczenie z „gospodarką śmieciową” pokazuje, że zrzucenie tego problemu na samorządy gminne i wiara, że wolny rynek wszystko załatwi, było błędem. To problem zbyt poważny, żeby 2477 gmin w Polsce, każda z osobna, dobrze z nim sobie poradziło. Rzeczywistość to potwierdza, choćby w postaci koszmarnych (i ciągle rosnących!) opłat za odbiór śmieci.
Wiele osób w Polsce jeszcze pamięta, że za czasów tzw. socjalizmu papier, opakowania szklane czy metalowy złom dostarczało się do punktów skupu i dostawało za to pieniądze. Gdyby w tamtych czasach plastiki były tak rozpowszechnione, jak teraz, to pewnie też by je było można w punktach skupu sprzedawać. Teraz za odbiór tego samego płacimy, i to coraz więcej. Jakżeż to możliwe, że „za komuny” opłacało się to kupować, a teraz nie opłaca się odbierać za darmo?
Jak to możliwe? Ano z powodu takich, a nie innych, rozwiązań prawnych. Ustaw nie uchwalają gminy, lecz sejm. Aktów wykonawczych do tych ustaw też nie tworzą gminy, lecz ministrowie. I właśnie m.in. dlatego oczekuję „w tym temacie” aktywności Państwa. Jeśli Państwo nie zacznie działać i obecny system pozostanie bez zmian, to za parę lat będziemy płacić miesięcznie po 100 zł per capita. I to nie z winy pazernej gminy.
Jak ktoś myśli, że „bronię gminy”, bo rządzi tu PO, a krytykuję za brak aktywności Państwo, bo rządzi PiS, to jest w głębokim błędzie. Problem ze śmieciami mają pewnie wszystkie gminy, niezależnie od tego, kto w nich rządzi. A obecny system „umywania rąk” przez Państwo został stworzony nie pamiętam kiedy, ale pewnie nie za rządów PiS. Oczywiście za rządów PiS pies z kulawą nogą nie zainteresował się tym, żeby coś z tym zrobić. Widać ważniejsze było zawłaszczanie i podporządkowywanie sobie tych obszarów, które były ważniejsze dla Partii i Wodza. O istnieniu „problemu śmieciowego” (a nawet samych śmieci) Wódz pewnie nie wie, bo śmieci mu SOP wynosi.
W obecnym systemie „gospodarka odpadami” musi się „samofinansować”. Nawet najbogatsze gminy nie mogą więc do niej nic dokładać, ale też nie mogą na niej zarabiać.
Pomysł, że 2477 gmin + wolny rynek załatwią sprawę, był od początku „wzięty z kosmosu”. Wiadomo np., że nikt nie chce mieć na swoim terenie wysypiska, spalarni śmieci, ich sortowni czy czegokolwiek związanego ze śmieciami. I jak niby jakakolwiek gmina ma to „przeskoczyć”? I dlatego potrzebna jest – i to od lat! – jakaś „specustawa śmieciowa”, na mocy której możnaby np. na terenach rzadko zamieszkanych, z marnymi glebami i bez wartości przyrodniczej czy krajobrazowej lokować wysypiska i instalacje do przerobu śmieci. Ale takiej specustawy (i aktów wykonawczych do niej) gminy sobie nie uchwalą – to też musi zrobić sejm i odpowiedni minister. Niezależnie od tego, czy jest z PO, z PiS czy z jakiejkolwiek innej koterii.
wolny rynek to był przed ustawą śmieciową. na wolnym rynku ja jako właściciel posesji wybierałem odbiorcę śmieci. teraz o wszystkim decyduje urzędnik, a ja mam tylko zapłacić. firmy śmieciowe nie słyszą skarg mieszkańców, bo ich klientem jest urzędnik, a nie mieszkaniec.
ta ustawa wywróciła wszystko do góry nogami i wprowadziła komunizm śmieciowy.
Owszem, był taki wybór.
Tyle, że był to wybór pomiędzy firmą, która chciała np. 50 zł za miesiąc, a drugą, którą chciała 52 zł. Konkurencja w gruncie rzeczy pozorna, bo dostępnych usługodawców 2 czy 3, i to w dodatku pozostających w nieformalnych zmowach i dzielących pomiędzy siebie (oczywiście nieformalnie) rynek.
A teraz wyobraźmy sobie, że w ramach umiłowanego zapewne przez ciebie wolnego rynku („wolnej amerykanki”?) cały system zaczyna działać inaczej (z czasem musiałoby się tak stać, bo to naturalna ścieżka „rozwoju” takich systemów). Tzn. pojawia się silny gracz (zagraniczny oczywiście, co dla niektórych może mieć znaczenia), który najpierw oferuje atrakcyjne ceny, „wykasza” całą drobną konkurencję i staje się monopolistą. Potem oczywiście narzuca swoje warunki i swoje ceny…
Ale przyjmijmy, że tak konkurencja (jakkolwiek mocno pozorna) była jednak dobra dla klienta, bo mógł płacić troszkę mniej, niż życzył sobie najdroższy oferent. Tyle, że w żaden sposób nie rozwiązywało to w skali kraju problemu gospodarowania odpadami. Bo niby jak miało to rozwiązać problem istnienia sieci wysypisk, sortowni śmieci czy zakładów służących do ich przetwarzania? Albo kwestię systemu podatkowego, sprzyjającego ponownemu wykorzystaniu surowców wtórnych? W tych sprawach niestety nie da się nic zaradzić bez aktywnej roli Państwa w rozwiązywaniu ogólnopaństwowego problemu. A to są najistotniejsze problemy „systemowe”, a nie to, że jedna firma będzie brała za odbiór 50, a druga 52. Tak, jak „w temacie” komunikacji istotne jest po pierwsze istnienie dróg, a nie to, że jeden samochód kosztuje 100 tys., a drugi 95. Jak nie ma dróg, to ceny samochodów czy paliwa nie mają znaczenia.
P.S. Ad „firmy śmieciowe nie słyszą skarg mieszkańców, bo ich klientem jest urzędnik” .
A jakież to twoje „skargi” firma śmieciowa kiedyś słyszała? Że cena za wysoka? Naprawdę? Jak za wysoka, to trzeba było podpisać umowę z kimś innym. Że pełne worki zabrali, a pustych nie zostawili? Takie reklamacje i teraz są uwzględniane. Więc o jakie skargi chodzi? Że życie ciężkie, żona stara i nieatrakcyjna a dzieci niewdzięczne?
Wbrew pozorom i wizji świata jaskiniowych neoliberałów, urzędnik może być bardziej skuteczny w „doprowadzaniu do porządku” niewywiązującej się ze swoich obowiązków firmy śmieciowej. Bo jednego „rzucającego się” Kowalskiego można olać, a urzędnika, reprezentującego nie tylko urząd, ale poniekąd także wszystkich klientów firmy śmieciowej z danego terenu, olać już trochę trudniej i trzeba się z nim liczyć, żeby w następnym „rozdaniu” mieć szansę na podpisanie z gminą odpowiedniej umowy. Oczywiście sporo tu zależy od urzędnika, ale z moich doświadczeń wynika, że mylne jest neoliberalne mniemanie, że każdy urzędnik to naturalny wróg obywatela. Urzędnicy to też ludzie i obywatele, najczęściej dość porządni.
Dziekujmy radnym z PO, miejmy nadzieję że wasza nieporadność w zarzadzaniu miastem, skończy się na dobre po najbliższych wyborach. Nawet przyjezdne lemingi zamieszkujące nowo powstałe ,,gołebniki,, widzę jaką popeline odstawiacie …
Brawo jak tak dalej pójdzie to śmierci w Piasecznie będą droższe niż złoto opłata od osoby to zwykle zdzierstwo ja od dawna segreguję smieci bio nie oddaję bo mam kompost 4 osoby przez 1 tydzień wyprodukują mały 60 l worek śmierci co 2 tygodnie 1 worek plastików natomiast sąsiad z naprzeciwka wystawia co tydzień 3 pojemniki zmieszanych i 4 5 worków plastików za które ja zapłacę o radnych nie ma mówić jeśli ktoś ma inne zdanie i ośmieli się je wyrazić to na fejsbuku Pan radny pisze cytat żądam usunięcia no i jeszcze jedno a może najważniejszy sołtys porozmawia z mieszkańcami ale to już za trudne
Mam pytanie do PiasecznoNews. Czy najbliższej sesji czyli 15.07.2020 r.(sesja powinna się odbyć 08.07.2020 r., ale widocznie nie chciano denerwować mieszkańców przed wyborami Prezydenckimi) ma być uchwalana podwyżka, czy na sesji 26.08.2020 r? W porządku obrad nie ma takiej uchwały, ale nie znaczy że burmistrz Putkiewicz nie może wprowadzić jej na sesji do porządku obrad.
Po co nam tacy radni z PO i innych postkomuny, pogonić to partyjne dno i wybrać burmistrza i radnych bezpartyjny pro-obywatelskich, czas powiedzieć DOŚĆ!!!!
Panie Janie – bezpartyjni już byli zrobili co swoje i żyją w luksusach.
Masakra, czy to nowy rodzaj na pobudowanie budżetu? Nie ma co zwalać winy na firmy śmieciowe. Jak radni i burmistrz nie dają sobie radę to czas odejść i nie narażać na koszty mieszkańców.
Dla tych którzy czują się „okradzeni”, przypomnę iż w 1999 r., kiedy to każdy musiał zawierać umowę z odbiorcą śmieci, ceny kształtowały się w okolicach 10 zł za worek 120l. Na ten przykład PUK Piaseczno miesięcznie miał stawkę 8 zł za 1 wór odbierany 2 razy na miesiąc. Dla zwykłej rodziny potrzeba minimum 4 worków miesięcznie, co daje 24 zł. Dziś, 20 lat później, mamy 36.
Ja jednak myślę, iż wraca tęsknota za czasami gdy można było czynić oszczędności prostymi sposobami np. zawierając umowę zadeklarować że tylko jedna osoba mieszka w chałupie, zaś nadwyżkę śmieci posegregować: na te, co do pieca i na te, co do lasu. No, teraz, w dobie wszechpanujących kamerek, donosów i dronów tak się nie da.
Na koniec taka uwaga: przestańmy pierdolić że śmieci są za drogie. Bo i tak ich odbiór realizowany „hurtowo” przez gminy jest śmiesznie tani. Zacznijmy ich mniej produkować to i ceny odbioru się zmniejszą.
Zdrowia i odporności.
„Dla zwykłej rodziny potrzeba minimum 4 worków miesięcznie (120 l)”
=======================================
To musi być bardzo bogata i/lub liczna rodzina (jak wiadomo, ludzie zamożni „wytwarzają” więcej śmieci, niż biedni). Ewentualnie wystawiająca worki z „nastroszonymi” śmieciami (pełen wór, a w nim 3 kg śmieci). Jeśli się śmieci w worku trochę utrzęsie i przydusi (żeby za często nie bawić się w ich wystawianie albo ze względów ekologicznych – w końcu taki plastikowy wór to też spory śmieć), to napełnienie takiego worka jednak trochę trwa.
„wraca tęsknota za czasami gdy można było czynić oszczędności prostymi sposobami np. zawierając umowę zadeklarować że tylko jedna osoba mieszka w chałupie”
=======================================
Nie jesteś na bieżąco. Nadal tak można robić. Nadal też ludzie palą śmieci w piecach (wystarczy przejść się po terenie i powąchać) – i to nie tyle z oszczędności na opłatach za odbiór śmieci, co z oszczędności na zakupie innego opału. A wywożenie śmieci do lasu to już bezsens, kiedy można je wystawić do odbioru – przecież niezależnie od liczby zadeklarowanych osób i ilości śmieci firma odbierająca odpadyi i tak je zabierze, a wprowadzenie tu jakiegokolwiek systemu kontroli jest w praktyce niemożliwe.
„przestańmy pierdolić że śmieci są za drogie”
===============================
Owszem, odbiór śmieci jest za drogi, choćby dlatego, że znaczna ich część to surowce wtórne, za których odbiór powinno się nam płacić. Nam, „wytwarzającym” te odpady.
Postulat mniejszej „produkcji” śmieci jak najbardziej popieram. Pozwolę sobie jednak zauważyć, że przy obecnym modelu funkcjonowania całego tego biznesu, ceny odbioru śmieci przy ich zmniejszonej ilości raczej się zwiększą, niż zmniejszą. Tak to działa zgodnie z regułami gospodarki kapitalistycznej.
Ceny są wysokie, bo dużo wytwarzamy. Zmniejszenie ilości koniecznych do odbioru fajansów może podnieść cenę odbioru jednostkową (np. za tonę czy m3) ale dla mieszkańca koszty zabrania tego co do kosza wywalił zmaleją. Tak to działa zgodnie z regułami gospodarki kapitalistycznej. Ale ja w innej kwestii chcę dziś napisać…
Mało kto zdaje sobie sprawę iż gmina Piaseczno to gmina miejsko-wiejska. Jak się uważniej przyjrzeć to można śmiało stwierdzić iż połowa mieszkańców mieszka w mieście, a połowa na wsi.
Z tej połowy mieszczuchów połowa gnieździ się w blokach czy innej formie wielorodzinnych mieszkań betonowych, zaś pozostała część w domkach jednorodzinnych, czyli tak jak na wsi.
I teraz mam pytanie: kto więcej szajsu wytwarza – ten co koczuje w „apartamencie” 24m2, czy też ten w domku na działce?
Oczywiście że ten od działki! Bo ma więcej miejsca, więcej używać może, i z pewnością więcej ma pomysłów co by tu zrobić z taki pięknie rozpoczętym dniem. A to wszystko jest źródłem śmieci. Ale tak naprawdę największym źródłem szajsu są działki przydomowe.
Drodzy Czytelnicy – czy zdajecie sobie sprawę jak wielkie są koszty odbioru różnych różności pochodzenia organicznego: trawy, liści, odpadów zielonych? Przecież tego wagowo i objętościowo jest tyle, co fajansu produkowanego na co dzień przez każdego z nas na podstawowe potrzeby egzystencjalne. I te dodatkowe koszty generowane przez 75% mieszkańców obciążają wszystkich, a szczególnie tych niewinnych, co w blokach mieszkają i ewentualnie stare geranium z doniczki wyrzucą raz na rok, stąd nie dziwię się że podnoszą się głosy oburzenia.
Moim zdaniem gmina powinna wprowadzić przepisy premiujące kompostowanie materii organicznej we własnym zakresie mieszkańcom posiadającym posesje, zaś w przypadku chęci aby śmieciara je odbierała mieszkaniec wykupował by indywidualny abonament stanowiący pokrycie realnych kosztów wywozu konkretnej ilości zielska.
Ja też wiem, że niektórzy nie są w stanie wyobrazić sobie że gdzieś za domem będą drobnoustroje rozkładać liście czy skoszoną trawę z których po roku dobra próchnica powstanie – stąd drugie zadanie dla gminy: akcja propagandowo-oświeceniowa p.t. Kompostownik ma każdy mądry gospodarz.
Zdrowia i odporności!
KTOS GLOSOWAL NA TYCH IMB Z PO LACZNIE Z TYM NIEUDANYM BURMISTRZEM TO TERAZ MAMY , REMONT DWORCOWEJ TO CHYBA POTRWA DO 2030 ROKU , SMIECI NIE DLUGO BEDA KOSZTOWAC 100 OD OSOBY , KIEDY SIE KTOS WEZNIE ZA UKRAINCOW KTORZY WQYNAJMUJA MIESZKANIA W 6 OSOB A WLASCICIEL PLACI ZA 1 OSOBE ?