KONSTANCIN-JEZIORNA Mówi o sobie, że „jest człowiekiem z ludu”, w gminie uzdrowiskowej mieszka od 2 lat. 26-letnia Aleksandra Kostrzewska jest pierwszą kobietą po 1990 roku, która pokieruje konstancińską radą miejską. Chce wprowadzić do tego gremium „trochę kobiecego podmuchu i młodości”
Jeszcze miesiąc temu wydawało się, że nie tak to będzie wyglądało. W Konstancinie-Jeziornie ostatnie wybory wygrał Konstancin Jutra. Ten komitet związany z burmistrzem Kazimierzem Jańczukiem objął najwięcej, bo 8 na 21 miejsc w radzie miejskiej. Przewidywano, że to on będzie rozdawał karty i stworzy większościową koalicję z piątką rajców z Koalicji Obywatelskiej (tworzonej przez Platformę Obywatelską i Nowoczesną). Z naszych informacji wynika, że oba ugrupowania prowadziły ze sobą rozmowy, które jednak nie zakończyły niczym konkretnym. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że kwestią sporną stała się obsada stanowisk w ratuszu.
– Nie chcemy być niczyją przystawką. Jesteśmy zupełnie nowymi ludźmi w samorządzie Konstancina-Jeziorny i nie chcemy pchać się w już istniejące układy – tłumaczy Aleksandra Kostrzewska, liderka grupy pięciorga radnych Koalicji Obywatelskiej (KO). – Zależy nam na tym, aby jak najwięcej zrobić dla mieszkańców miasta i gminy, nie przyszliśmy tu, żeby „się dorabiać”, jak twierdzą niektórzy – dodaje.
„Ciche” porozumienie?
Brak wcześniejszego porozumienia miał konsekwencje na środowej, pierwszej sesji rady miejskiej. Po złożeniu ślubowania przez radnych i burmistrza, rajcy przystąpili do wyboru prezydium rady.
– Czeka nas praca przez 5 lat. Szanujmy się i pracujmy rzetelnie. Nie dążmy do podziałów – apelował Ignacy Gołębiowski (radny-senior, który otworzył obrady), jakby przewidując, co będzie działo się dalej.
Na fotel szefa rady zostało zgłoszonych trzech kandydatów: Andrzej Cieślawski (przewodniczący przez ostatnie dwie kadencje), Aleksandra Kostrzewska i Sławomir Stoczyński. Trzeci kandydat (w ostatnich wyborach był pretendentem do stanowiska burmistrza popieranym przez Prawo i Sprawiedliwość) jednak po kilkunastominutowej przerwie w obradach… wycofał swoją kandydaturę. – Nie chcę tego komentować – uciął temat, kiedy zapytaliśmy go o powody.
W tajnym głosowaniu Andrzeja Cieślawskiego poparło 8 radnych, a jego przeciwniczkę – 13.
– Przewodniczącym się bywa, a nie jest przez całe życie – skomentował swoją niespodziewaną porażkę Cieślawski. – Z tego głosowania wynika, jaka w radzie powstała koalicja – dodał.
Czy faktycznie w Konstancinie doszło do egzotycznego porozumienia PiS z PO i Nowoczesną, jeśli nie otwartego to „cichego”? Zarówno Sławomir Stoczyński jak i Aleksandra Kostrzewska zaprzeczyli, kiedy ich o to zapytaliśmy.
– Nie zawieraliśmy żadnej koalicji. Chcemy współpracować ze wszystkimi, także z radnymi Konstancina Jutra – zadeklarowała nowa przewodnicząca rady.
Spokojnie to już było?
Jednak wybory dwóch wiceprzewodniczących rady pokazały, że jednak PiS i KO jako nowe siły w radzie miejskiej, przynajmniej ze sobą sympatyzują. Na zastępców szefa rady wybrani zostali Sławomir Stoczyński oraz Arkadiusz Głowacki (kandydował z komitetu Jerzego Wojdaka, kiedyś związanego z PiS). Przepadła w głosowaniu Alfreda Konopka, kandydatka Konstancina Jutra.
Co to wszystko oznacza? Że rozpoczęta właśnie kadencja nie będzie już tak spokojna dla burmistrza Kazimierza Jańczuka, jak poprzednia. Nowi radni z dużą uwagą będą przyglądali się proponowanym przez niego uchwałom (a szczególnie budżetowi gminy), a także innym poczynaniom. Można się również spodziewać, że radni będą proponować własne uchwały oraz rozwiązania do realizacji, które nie zawsze będą zgodne z zamierzeniami burmistrza.
To KJ ma kłopot.