PIASECZNO 54-latka, który mimo zakazu palił papierosa na przystankach autobusowych, spotkała przykra niespodzianka. Mężczyzna została zatrzymany przez policjantów piaseczyńskiego referatu patrolowo-interwencyjnego
Zakaz palenia wyrobów tytoniowych obowiązuje w wielu miejscach między innymi: w placówkach opieki zdrowotnej, pomieszczeniach obiektów sportowych, hotelach, publicznych środkach transportu, na placach zabaw czy też przystankach autobusowych oraz innych miejscach użytku publicznego. Dodatkowo, że palenie szkodzi… nie tylko zdrowiu przekonał się 54-letni mężczyzna wobec którego, na ulicy Dworcowej w Piasecznie, czynności podjęli funkcjonariusze piaseczyńskiego referatu patrolowo-interwencyjnego.
Sprawdzenie w policyjnym systemie informacyjnym wykazało, że jest on poszukiwany przez policjantów z Komisariatu Policji w Olsztynku. Tamtejszy Sąd Rejonowy skazał mężczyznę na 357 dni pozbawienia wolności za przestępstwo z art. 272 kodeksu karnego i wydał za nim list gończy. 54-latek został zatrzymany, a po wykonaniu z nim niezbędnych czynności osadzony w jednostce penitencjarnej.
KPP
„… palił papierosa na przystankach autobusowych…”
=======================================
Papieros był taki długi czy przestępca biegał z nim pomiędzy przystankami? To jakiś nowy sport?
„Mężczyzna została zatrzymany…”
=========================
Trzecia płeć? Może należało użyć formy „zatrzymano” (że mianowicie to ono zostało zatrzymano)?
„Dodatkowo, że palenie szkodzi… (…) czynności podjęli funkcjonariusze piaseczyńskiego referatu patrolowo-interwencyjnego.”
=======================================
To w tym referacie powołano jakiś tajny podreferat, którego zadaniem jest tropienie obywateli, prowadzących niezdrowy tryb życia? Obywateli z nadwagą, którzy zamiast przemieszczać się na piechotę lub rowerem, jeżdżą wszędzie samochodami też będą ścigać?
A może po prostu w piaseczyńskiej komendzie zatrudniono zbyt wielu policjantów, którzy z braku zajęcia zabierają się za ściganie „przestępców”, którzy popalają sobie na przystanku?
A może policjantów jest aż tak wielu, że zabrakło dla wszystkich samochodów, więc „koty” pogonione do patrolowania ulic na piechotę są tym tak wkur….e, że rozglądają się tylko za jakimkolwiek frajerem, do którego mogą się o cokolwiek „przyczepić”. Gościa w aucie, na rowerze czy na hulajnodze „pieszkom” nie dorwą, więc najbardziej pożądaną ofiarą jest ktoś, kto stoi albo siedzi.
Biednemu zawsze wiatr w oczy (a policjant pałą po grzbiecie ;))…
Na plus bohaterskim piaseczyńskim funkcjonariuszom trzeba zapisać, że nie dali się niczym zwieść przestępcy, wyspecjalizowanemu w „podstępnym wprowadzaniu w błąd funkcjonariuszy publicznych lub innych osób upoważnionych do wystawiania dokumentów” (vide art. 272 kodeksu karnego), chociaż w sytuacji zagrożenia na pewno wprowadzać w błąd próbował, usiłując np. wycyganić od nich akt łaski (ułaskawienie).
W związku z powyższym sugeruję, aby komendant powiatowy piaseczyńskiej policji spojrzał łaskawszym okiem na tych funkcjonariuszy i przydzielił im jakieś auto albo chociaż psa służbowego, którym mogliby poszczuć rowerzystów i „hulajnogistów”, co doprowadziłoby do obalenia tychże „na ziem”, a w następstwie umożliwiłoby funkcjonariuszom podjęcie właściwych czynności, których wstępnym etapem (tak „na rozruch”) mogłoby być np. tradycyjne „pałowanie”…
Piesi poczuliby się mniej zagrożeni…
P.S. Na podstawie przepisów ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej proszę Komendanta Powiatowego Policji w Piasecznie o odpowiedź na postawione przeze mnie powyżej pytania na gościnnych łamach PN/KP oraz informację odnośnie ewentualnej realizacji złożonej przeze mnie propozycji nagrodzenia podległych funkcjonariuszy służbowym autem, albo chociaż psem.