KONSTANCIN-JEZIORNA Pomnik upamiętniający komunistyczną Gwardię Ludową stojący u zbiegu ul. Długiej i Przesmyckiego do tej pory był nie do ruszenia. Czy sytuację zmieni wojewoda, którego o skorzystanie z przysługujących mu nowych uprawnień apeluje Sergiusz Muszyński?
Na głazie widnieje tabliczka, z której można wyczytać, że w pobliskim domu „w roku 1942 mieściła się pierwsza szkoła dowództwa Gwardii Ludowej”. GL powstała jako formacja partyzancka wspierająca w czasie wojny działalność Polskiej Partii Robotniczej.
– Gwardia Ludowa to było długie ramię Moskwy, które chciało zbudować nad Wisłą kraj rad – tłumaczy Paweł Kosiński z biura edukacji w Instytucie Pamięci Narodowej.
Ze źródeł historycznych wynika, że w owej szkole wywiadu istniejącego pod przykrywką warsztatu ślusarskiego szkoleni byli działacze organizacji stalinowskich. Wśród nich znajdował się Franciszek Zubrzycki, z którego powojenna propaganda uczyniła bohatera walk z okupantem. Współcześni historycy dowodzą, że nim nie był.
Czy ten pomnik jest czy nie, nas to nie interesuje
O usunięcie pomnika prawie trzy lata temu zaczął zabiegać Sergiusz Muszyński, obecnie lider Prawa i Sprawiedliwości w powiecie piaseczyńskim Szokowało go to, że do tej pory kamień nikomu nie zawadzał. Pisał w tej sprawie interpelacje do starosty (też z PiS), bo Długa to droga powiatowa. Jednak Wojciech Ołdakowski musiał się poddać.
– Pomnik stoi na prywatnym terenie. Jego właściciele tłumaczą, że taka lokalizacja kamienia została im narzucona. Nie są przeciwni jego usunięciu, ale też nie stać ich na sfinansowanie prac – mówił Wojciech Ołdakowski. – Jestem za zlikwidowaniem tego obelisku, ale jako starosta nie mogę wysłać ekipy, która go rozbierze, bo naraziłbym się na zarzut naruszenia dyscypliny finansów publicznych – dodawał.
A od właścicieli gruntu z głazem usłyszeliśmy: – Czy ten pomnik jest czy go nie ma, nas to nie interesuje. Nie zamierzamy niczego z nim robić.
Nie tylko głaz, ale i pamiątka po „wyzwoleniu”
Po tym jak we wrześniu 2016 roku o pomnik upamiętniający GL zapytaliśmy Instytut Pamięci Narodowej, głazem – na mocy nowej ustawy dekomunizacyjnej – miało zająć się nim specjalne biuro do spraw likwidacją komunistycznych symboli i nazw nadal funkcjonujących w przestrzeni publicznej. Kamień jednak stoi. Część z pasjonatów dziejów Konstancina-Jeziorny uważają, że skoro przetrwał tyle lat, nie powinien ulec zniszczeniu, ponieważ stał się zabytkiem i „upamiętnia pewne miejsce i wydarzenie historyczne”.
Przeciwnego zdania jest Sergiusz Muszyński. Nie poddaje się i kilka dni temu napisał do wojewody z prośbą, aby ten skorzystał ze znowelizowanej ustawy o zakazie propagowania komunizmu i wsparł usunięcie monumentu z ulicy. Co więcej, apeluje również, aby Zdzisław Sipiera (PiS) doprowadził do zdjęcia z siedziby burmistrza przy ul. Warszawskiej tablicy upamiętniającej „wyzwolenie” (cudzysłowu użył radny) Jeziorny.
Zgodnie z nowelą wojewoda ma prawo usuwać pomniki propagujące ustrój totalitarny. Jeżeli wysłucha prośby Sergiusza Muszyńskiego – po zasięgnięciu opinii IPN – prawdopodobnie nakaże gminie zdjęcie tablicy. Jeśli chodzi o pomnik znajdujący się na prywatnym gruncie, wojewoda ma możliwość zwrotu jego właścicielowi kosztów usunięcia głazu.
To są sprawy najważniejsze dla suwerena. Wszelkie inne ważne – załatwione.
To zdecydowanie za mało! Pozostaje budynek na rogu Przesmyckiego/Długiej – też trzeba go zburzyć bo maczał palce w GL (budynek jest oryginalny i był używany do tego niecnego przestępstwa). Siedzibę burmistrza też. Burmistrz ma mniejsze zmartwienie bo się przeprowadzi do gotowej już nowej siedziby. I tak dalej, aż do zburzenia zamku krzyżackich okupantów w Malborku. Po drodze się zbuduje kilka nowych, piastowskich (najlepiej z cegieł po rozbiórce).