PIASECZNO Podczas ostatniej sesji rady miejskiej opozycyjni do siebie radni, jak mają to ostatnio w zwyczaju, stoczyli ostrą walkę na słowa. Pretekstem był pomysł kupienia do jednej ze szkół magicznego dywanu, czyli zaawansowanego narzędzia edukacyjnego
Podczas rozmowy o budżecie, w tym planowanych wydatkach, o głos poprosiła radna Renata Mirosław (PiS), która zapytała czy zakup do szkoły multimedialnego, magicznego dywanu jest w tej chwili rzeczywiście niezbędnym wydatkiem.
Odpowiedzi udzieliła jej radna Katarzyna Wypych, która przypomniała, że na magiczny dywan gmina uzyskała dotację unijną. Z kolei radna Beata Walczak zaproponowała, aby tego typu wątpliwości wyjaśniać na komisjach.
– Pani Renato, pani wcale nie zna się na finansach – podsumował radny Artur Maicki. – Więc powinna pani zaufać tym, którzy się znają.
– Zadałam tylko jedno pytanie i jestem atakowana – broniła się Renata Mirosław. – Apeluję, abyście byli państwo bardziej powściągliwi.
– Nasza koleżanka poprosiła o wyjaśnienie, ma prawo tego oczekiwać – dodał Michał Mierzwa. Z kolei Wojciech Ołdakowski zaapelował do radnych skupionych wokół burmistrza Daniela Putkiewicza, aby nie przedstawiali radnych z PiS-u jako wrogów Piaseczna.
– Chcemy, abyście nas państwo szanowali. Nie jesteśmy zaplutymi karłami reakcji – wypalił.
W końcu w dyskusję włączył się sam burmistrz.
– W moim odczuciu pani radna Mirosław stara się zrobić ze mnie wariata, bo chcę kupić podczas epidemii magiczny dywan – oznajmił. – Odbieram to jako próbę przedstawienia naszych działań w złym świetle.
TW
Wariata to robisz z siebie sam Panie burmistrzu, wydając pieniadze na głupoty a nie na rzeczywiste potrzeby mieszkańców. Dzięki skwerkom i alejkom ludzie nie będą mieć lepszych mieszkań czy więcej jedzenia!
A co mają wydatki i budżet gminy, powiatu lub miasta do tego ile jedzenia mąją i w jakich mieszkaniach mieszkają ludzie?
„ Chcemy, abyście nas państwo szanowali” (Wojciech Ołdakowski)
=================================================
Właściwym wyrazem szacunku byłoby zapewne zatrudnienie przez burmistrza za pieniądze publiczne stadka milusich pań w roli – bo ja wiem…? – może asystentek radnych opozycji płci męskiej? Ot, takiego małego haremiku 🙂
Ech, Panie Wojtku, to se chyba ne vrati…. 😉
P.S. Radziłbym zastanowić się nad zmianą poglądów politycznych połączoną z twardymi negocjacjami z PO. Gut wyniesie się do Konstancina, Lis będzie za stary, więc na Chyliczkowskiej otworzą się nowe możliwości… Wtedy to może se i vrati…
A wróble ćwierkają, że nawet niektórzy pracownicy stamtąd nie mieliby nic przeciwko temu. Obecnie panujący, kontynuując poniekąd Pana dzieło, zrobił tam taki bajzel, zamordyzm i festiwal niekompetencji, że niektórzy tęsknią za Panem, szczególnie tą wersją Pana z końcówki kadencji. Może niekompetentny, amator ładnych, miłych pań, ale swój chłop był, sympatyczny, zamordyzmu nie wprowadzał. A ten obecny to taki ekolog, że zabronił pracownikom nawet na szybkiego papieroska na parking wyskoczyć, chociaż sam jeździ bryką, wypuszczającą z rury wydechowej przez godzinę więcej wszelakich trucizn, niż wszyscy palący w starostwie przez rok!
Kombinuj pan. PiS nie jest przyszłościowy, szczególnie na tym terenie. Będziesz się pan go trzymał, to przy kolejnych wyborach nawet radnym pan nie zostaniesz. Szkoda by było takiego zasłużonego działacza samorządowego 🙂
Biorąc pod uwagę spolegliwość byłego starosty względem byłego koalicjanta zastanawia mnie, dlaczego juz do tego nie doszło. Czyżby dla PO wygodniejszy był były starosta jako radny PiS?
A co miał chłop robić, jak go kolega partyjny, robiący karierę „po trupach” młody Misiew…. – sorry: Muszyński – chciał wygryźć i chociaż pod koniec kadencji zostać starostą? Musiał gdzieś poszukać sojuszników. Ale żeby jakaś wielka sympatia tam była, to mi się nie wydaje. Przecież długimi okresami czasu ci koalicjanci z zarządu powiatu nie rozmawiali ze sobą, a ponoć nawet do konfrontacji natury fizycznej dochodziło.
Szanowny Panie Burmistrzu, trafne określenie, ale chyba jednak adresowane do kogoś innego… „Wariata” usiłują z Pana zrobić pańscy współpracownicy… Nie pamiętam jeszcze, aby w tak newralgicznym punkcie miasta przez tak długi okres prowadzić remontu, prac drogowych… Co prawda, chyba trzeba być „wariatem”, aby rezygnować ze starej trasy linii 709 i godzić się na tak niezmiernie uciążliwe i utrudniające życie mieszkańcom inwestycje…
Dywan będziesz Pan odkażał tym cudownym urządzeniem zakupionym na spółkę? Proponuję wyznaczyć do tego strażników miejskich – mają czas…
Zajmujesz się Pan bzdetami, a potem dziwisz… Ludzim niepotrzebne są do szczęścia kwietniki, dywaniki, nowe skwerki… Popraw Pan ludziom komfort poruszania się przez tą dziurę i nie psuj komunikacji, połączenia z Warszawą. Miasto nie kończy się na Szkolnej…
Młody mieszkańcu…”smutek zwalcz i strach” i najpierw sprawdź co to takiego ten „dywan” chyba że odkryłeś magiczny sposób na sprzątanie światła?
Ludziom potrzebne są kwietniki, dywaniki i nowe skwerki ale jak sądzę jesteś za młody by to docenić.
Sama jazda bebemką szczęścia nie daje.
Miasto nie kończy się na Szkolnej ale też nie zaczyna się w Warszawie.
Pozdrawiam
Brawo Pani Renata! Ktoś wreszcie zainteresował się wydatkami w oświacie, oby to zainteresowanie nie zgasło! Nie ważne czy to są wydatki z budżetu gminy, czy dotacje unijne. Należy dbać o celowość wydatków. A tu dzieje się różnie.
Ot i cały nasz samorząd: zamiast rozmawiać o konkretach i podejmować decyzje „dla mieszkańców” to wolą słowne przepychanki i utarczki polityczne….. Kiedy oni zrozumieją po co tam są i zaczną się z tego wywiązywać…..
taki multimedialny dywan to koszt ok.10tys. Biorąc pod uwagę ostatnie wydatki na kościołowe ławeczki na cmentarzu zastanawiam się czemu wtedy nikt nie oponował?