LESZNOWOLA Przy ul. Okrąg 11 w Mysiadle przechodnie wydeptali przebiegającą przez teren zielony ścieżkę. – Walka o to, żeby nikt nie chodził nam pod blokiem, trwa od lat – mówi pan Roman, jeden z mieszkańców. – Zwróciliśmy się do gminy, aby ogrodziła nam ten teren
– Teren wokół naszego bloku jest terenem prywatnym – uważa nasz czytelnik.
– Powiesiliśmy tablice, żeby tam nie chodzić, zasadziliśmy drzewa, krzewy… Wszystko na nic, bo ludzie skracają sobie drogę, głośno rozmawiają pod naszymi oknami, wyprowadzają psy. Jak sąsiadka ostatnio próbowała zwrócić komuś uwagę, usłyszała stek wyzwisk.
Mieszkaniec opowiada, że wraz z sąsiadami zainteresował problemem gminę. – Rozmawialiśmy już o tym i z sołtysem, i z naszym radnym. Sytuację zna także wicewójt Marcin Kania. Niestety, jak do tej pory gmina w niczym nam nie pomogła.
Jak się dowiedzieliśmy w urzędzie, teren zielony należy do mieszkańców bloku i zawiaduje nim wspólnota.
– Gminie nic do tego – mówi nasz rozmówca. – Mieszkańcy mogą się wygrodzić, ale na swój koszt. Zresztą spór o tę ścieżkę trwa od 40 lat i nie wszystkim ona przeszkadza.
TW
Do wspólnoty: Weźcie Wy te bloki Mysiadłowskie odmalujcie na jednolity biały kolor, zadbajcie o roślinność wokół (aktualna pamięta właśnie 1980 rok) I zróbcie tę ścieżkę z kostki. Wartość mieszkań wzrośnie dwukrotnie bo teren i lokalizacja są super.
Jeśli to teren prywatny i chcecie mieć ścieżkę tylko dla siebie to rzeczywiście – sami zróbcie ogrodzenie. Dlaczego gmina ma płacić z gminnych pieniędzy za prywatne inwestycje? Zróbcie ogrodzenie na własny koszt i po sprawie.
Ogrodzić wszystko! Postawić wierzę wartownika, koniecznie z reflektorem, zatrudnić umundurowany patrol. Aby cztery rodziny miały iluzoryczny spokój a kilkaset osób dziennie nadkładało drogi.