PRAŻMÓW W sobotę Joanna Sobocińska zauważyła na ziemi dwa małe bociany, które wypadły z gniazda. – Obdzwoniłam chyba wszystkie możliwe służby, aż w końcu trafiłam na strażaków, którzy szybko przyjechali na miejsce i uratowali ptakom życie – opowiada mieszkanka
Pani Joanna mieszka z rodziną nieopodal kościoła w Prażmowie, przy ul. Ryxa.
– Bociany zauważyłam około godz. 10 rano – opowiada kobieta. – Jeden leżał na terenie starej mleczarni, drugi wpadł do naszego ogródka. Trudno mi powiedzieć, jaka była przyczyna ptasiej tragedii. Bociany mogły pokłócić się w gnieździe, albo może po prostu chciały nauczyć się latać, choć nie były jeszcze na to gotowe...
Jak tylko pani Joanna zauważyła bociany, chwyciła telefon, aby wezwać pomoc. Najpierw zadzwoniła do miejscowego weterynarza, którego jednak nie zastała, potem na 112. Tam operatorka odesłała ją do centrum zarządzania kryzysowego.
– Jako że nie udało mi się tam dodzwonić, postanowiłam poprosić o pomoc strażaków – relacjonuje Joanna Sobocińska. – Skontaktowałam się z OSP Drwalew, a oni poprosili o pomoc swoich kolegów z OSP Wola Prażmowska.
Po przybyciu na miejsce strażacy od razu przystąpili do działania, zdejmując prowadzącą na teren starej mleczarni bramę. Niestety, mimo że szybko dotarli do bocianów, nie byli w stanie umieścić ich z powrotem w gnieździe. Wezwali więc na pomoc dysponującą podnośnikiem jednostkę państwowej straży pożarnej z Piaseczna.
– Dotarliśmy na miejsce po godz. 12 – mówi mł. bryg. Łukasz Darmofalski, rzecznik prasowy jednostki. – Ptaki zostały umieszczone w jutowych workach i włożone do gniazda. Cała akcja trwała nieco ponad godzinę.
Brygadier Darmofalski przyznaje, że strażacy często biorą udział w akcjach ratowania lub uwalniania zwierząt.
– Często jesteśmy wzywani do kotów, które trzeba zdejmować z drzew oraz… węży, które często dostają się do domów, a mieszkańcy boją się do nich zbliżyć.
Joanna Sobocińska podkreśla, że to właśnie profesjonalizmowi i ogromnemu zaangażowaniu strażaków młode bociany zawdzięczają swoje życie.
– Tak świetnie się spisali, że miałam ich ochotę na miejscu wycałować – dodaje ze śmiechem.
TW