KONSTANCIN-JEZIORNA/ GÓRA KALWARIA Wygląda na to, że budując trasę rowerową z Baniochy do Konstancina, rok temu urzędnicy powiatowi zagapili się i nie wczytali dokładnie w przepisy
W poprzednie wakacje miłośnicy jazdy na jednośladach zaczęli korzystać z asfaltowej drogi rowerowej, oddzielonej od wyremontowanej jezdni grubą linią ciągłą. Pierwszej tak długiej, gładkiej i szerokiej w powiecie. Wówczas na jej nawierzchni, co około 10 metrów, drogowcy namalowali białe rowery. Jakie było nasze zaskoczenie, kiedy na przełomie czerwca i lipca tego roku okazało się, że od Szymanowa do Konstancina w miejsce rowerków położonych bliżej szosy namalowano czarne kwadraty. Przeszło miesiąc temu Ksawery Gut z zarządu powiatu oznajmił, że znaki są pokrywane warstwą farby, ponieważ starostwo zleci wynajętej formie namalowanie grubowarstwowych, bardziej trwałych znaków. Do tej pory jednak trwalszych znaków nie ma.
O znikających rowerkach z asfaltu przypomniał nam kilka dni temu Adam Hysz z Baniochy.
– Powstał drogowy absurd, ponieważ szeroka na dwa metry ścieżka ze względu na brakujące oznakowanie jest jednokierunkowa – wskazuje. – Korzystać z niej mogą tylko rowerzyści jadący w stronę Baniochy – dodaje. Pan Adam już kilkukrotnie spotkał cyklistów, którzy w stronę Konstancina – ku irytacji kierowców – jechali jezdnią, aby „nie łamać przepisów ruchu drogowego”.
Ksawery Gut przyznaje, że rzeczywiście prowadząca przez las trasa rowerowa od Szymanowa do Konstancina-Jeziorny jest jednokierunkowa, ponieważ według przepisów dwukierunkowa ścieżka powinna być wyniesiona ponad poziom asfaltu (i wydzielona krawężnikiem).
– Naszym zdaniem jednak nic się nie stanie, jeśli rowerzyści będą korzystali z tej drogi rowerowej jadąc w obu kierunkach. Tak jest zdecydowanie bezpiecznej – dodaje.
Przez te przepisy z sufitu,buduje się drogie ścieżki rowerowe, a rzeczywiście wystarczy wydzielony pas na istniejącej drodze. Istniejące przy drogach polne ścieżki, są dwukierunkowe.
Bezmózgi tą ścieżkę budowały i tyle. Mogli od razu zrobić zamiast ścieżki o szerokości 2m, dwie jednokierunkowe po metrze szerokości po obu stronach szosy.
Ta ścieżka jadąc „pod prąd” jest niebezpieczna – w szczególności na skrzyżowaniach. Kierowcy wyjeżdżający z przecznic nie spodziewają się roweru jadącego od prawej strony ale lewą stroną. Sam na tej ścieżce miałem takie sytuacje. Żeby było bezpiecznie, ruch musi kierować się przewidywalnymi jednoznacznymi zasadami i po to umówiliśmy się w Polsce na ruch prawostronny.
Przepisy nie są tak do końca od czapy…
Popis Pana Guta: nadzór na kulawą inwestycją, kłamstwo w sprawie oznaczeń, a teraz nakłanianie rowerzystów do wykroczenia. Przypomnimy o tym na wyborach.