PIASECZNO – Podszedł i bez słowa uderzył mnie pięścią w twarz – mówi kobieta, która dziś rano przy ul. Szkolnej 6 w Piasecznie została zaatakowana przez nieznanego mężczyznę
Osiedlowa spokojna uliczka między blokami w pobliżu sklepu spożywczego „Marta” na co dzień jest spokojnym miejscem. Dziś rano wypełnił ją krzyk bólu przerażonej kobiety. Uderzenie napastnika było tak silne, że zwaliło ją z nóg.
– Widziałam jak za mną idzie, ale nie czułam żadnego niepokoju – opowiada ofiara bandyty. – Biały dzień, publiczne i zdawałoby się bezpieczne miejsce. Do głowy mi nie przyszło, że coś mi z jego strony zagraża.
Kobieta była już koło balkonu swojego bloku i już miała skręcić w kierunku klatki schodowej gdy nieoczekiwanie młody mężczyzna zaatakował.
– Nie zażądał pieniędzy, nie próbował mi wyrwać torebki – opowiada nasza rozmówczyni. – Podszedł i zupełnie niespodziewanie uderzył mnie pięścią w twarz. Zaczęłam krzyczeć.
Reakcja kobiety najwyraźniej spłoszyła napastnika, który rzucił się do ucieczki.
– Gdy usłyszałem krzyk żony i wybiegłem z mieszkania niestety już go nie było – mówi mąż poszkodowanej. – Życzę mu, żeby policja znalazł go szybciej niż ja – dodaje oburzony.
Bandyta miał ok. 20-25 lat, ok. 175-180 cm wzrostu, ubrany był w czarną bluzę i czarne spodnie. Nosił czarną czapkę z daszkiem.
Kobieta z obolałą, opuchniętą twarzą trafiła do lekarza. Na szczęście prześwietlenie wykazało, że nie doszło do złamania kości policzkowej.
– Możliwe, że napaść spowodowana była celem rabunkowym, ale napastnik spłoszył się gdy jego ofiara zaczęła krzyczeć – mówi kom. Jarosław Sawicki z Komendy Powiatowej Policji w Piasecznie, do której napłynęło zawiadomienie. – Jeśli ktoś był świadkiem zdarzenia i mógłby pomóc nam w ustaleniu sprawcy bardzo prosimy o kontakt – dodaje policjant.
Pobliski sklep „Marta” wyposażony jest w monitoring. Jak się jednak nieoficjalnie dowiedzieliśmy kamery nie zarejestrowały samego zdarzenia, ponieważ przesłoniły je drzewa. Widać jednak jak „damki bokser” spłoszony krzykiem ucieka w kierunku ul. Wojska Polskiego.
– Kojarzę tego gnoja – twierdzi mężczyzna napotkany przy sklepie. – Nie wiem kto to jest ani jak się nazywa, ale kręci się tu czasami po osiedlu.
Adam Braciszewski
*Tożsamość kobiety ukryliśmy na jej prośbę. – Dopóki ten człowiek nie został schwytany przez policję nie czuję się bezpiecznie – przyznaje poszkodowana.
Spokojnym ale koło sklepu wiecznie dużo meneli nie koniecznie są tu tutejsi za sklepem również i nikt tym się nie chcę zająć. Policja ani straż miejska nawet nie chcę przyjeżdżać,
Czyżby nasz damski bokser opuścił więzienie? Może warto powiązać te dwie sprawy i sprawdzić czy to zbieg okoliczności.
http://www.kurierpoludniowy.pl/wiadomosci.php?art=13283
Niskie mandaty, ale częste zniecheciłyby to towarzystwo do „obstawiania” krawężników od rana do późnej nocy. Więcej patroli i faktycznej reakcji słuźb.
Tak zgadzam się z Panią. Przecież pod sklepem jest zakaz spożywania alkocholu, prawda? Widać, że zakazy można łamać. Kiedyś był tu plac i ławki gdzie dzieci się bawiły a teraz jest bar otwarty do późnej nocy z alkoholikami.
no jak właściciel sprzedaje po taniości piwo bo jest blisko lub po terminie i nie patrzy czy panowie są w stanie jeszcze pić. Lub bierze ich do pracy do przebierania warzyw za piwko. Wtedy na zapleczu stoi ich sznur i nie raz jest problem z przejściem.