GÓRA KALWARIA Czterej przedsiębiorcy, którzy byli podwykonawcami w realizowanej na zlecenie gminy inwestycji, w związku z niewypłacalnością głównego wykonawcy domagają się od urzędu rekompensaty. Okazuje się jednak, że są przeszkody, uniemożliwiające szybkie wypłacenie im pieniędzy. – Mimo to robimy wszystko, aby spełnić oczekiwania podwykonawców – zapewnia Piotr Chmielewski, rzecznik ratusza
Chodzi o prace zrealizowane w ramach zadania „Przebudowa kanalizacji deszczowej na terenie dawnej jednostki wojskowej”. Z naszą redakcją skontaktowała się mecenas Magdalena Cybulska, reprezentująca czterech przedsiębiorców, którzy od kilku miesięcy czekają na pieniądze w ramach rozliczenia gminnej inwestycji. Przedsiębiorcy ci nie otrzymali wynagrodzenia za zrealizowane usługi.
– Gmina uzależnia wypłaty tych wynagrodzeń od otrzymania dokumentacji końcowej od wykonawcy lub samodzielnego zinwentaryzowania wykonanych robót – twierdzi mecenas Cybulska. – Ta przepychanki trwają już ponad cztery miesiące. Łączna wierzytelność moich mocodawców wynosi około 170 tys. zł.
Magdalena Cybulska wyjaśnia, że wszyscy czterej przedsiębiorcy zostali zgłoszeni jako podwykonawcy w urzędzie miasta. Potem przedłożyli też faktury za wykonane usługi. Powołuje się na przepis mówiący o tym, że gdy generalny wykonawca uchyla się od obowiązku zapłaty podwykonawcom, zobowiązania te przejmuje zamawiający – w tym wypadku gmina. Jako że podczas realizacji inwestycji na terenie dawnej jednostki doszło do takiej sytuacji, w listopadzie ubiegłego roku podwykonawcy udali się do ratusza.
– Byli zwodzeni, aż w końcu otrzymali pismo że gmina nie odpowiada za wypłatę wynagrodzeń – informuje reprezentantka poszkodowanych. – Gmina najpierw uznała, że moi klienci się mają statusu podwykonawców, a potem, gdy ten argument został obalony, niezasadnie uzależniła wypłatę pieniędzy od przeprowadzenia inwentaryzacji budowy. Ustawa Prawo zamówień publicznych oraz wypracowane orzecznictwo nie uzależniają wypłaty wynagrodzenia podwykonawcom od żadnych warunków, z wyjątkiem faktur. A ten obowiązek został spełniony – dodaje.
Poprosiliśmy o komentarz gminę. Z informacji jakie otrzymaliśmy wynika, że urzędnicy nie mieli możliwości zweryfikowania zakresu zleconych prac oraz zaangażowania finansowego, ponieważ w umowach w podwykonawcami podano jedynie stawki jednostkowe za wynajem maszyn lub dostawę materiałów bez określenia ogólnej kwoty.
– Poza tym główny wykonawca nie zgłosił gminie wszystkich podwykonawców, z którymi miał podpisane umowy, a którzy obecnie zgłaszają się do gminy – informuje Piotr Chmielewski, rzecznik ratusza. – W terminie i zgodnie z przepisami zostało zgłoszonych tylko dwóch podwykonawców i to tylko z uwagi na interwencję pracowników gminy, którzy przyjechali sprawdzić postęp prac na budowie. Kolejnych dwóch podwykonawców zgłoszono dopiero po wykonaniu przez nich prac. To wykonawca nie dopełnił ciążących na nim obowiązków zgłoszenia wszystkich umów o podwykonawstwo, a podwykonawcy, którzy mieli podpisane umowy, nie zainteresowali się tym, aby prawidłowo zgłosić się do zamawiającego – wyjaśnia.
Gmina podkreśla, że tylko zgłoszeni podwykonawcy mogą ubiegać się o zapłatę należności z pominięciem generalnego wykonawcy.
– Robimy wszystko, aby im zapłacić, ale sprawy nie ułatwia zachowanie głównego wykonawcy – przekonuje Chmielewski. – Nie tylko, mimo ponagleń, nie dokończył on inwestycji, nie zgłosił jej do odbioru końcowego, ale i nie przedłożył dokumentów świadczących o prawidłowym wykonaniu prac, tj. dokumentacji powykonawczej. A ten dokument stanowi podstawę do wypłaty jakichkolwiek pieniędzy – dodaje.
Okazuje się, że po kilkukrotnych wezwaniach skierowanych do generalnego wykonawcy, gmina ostatecznie rozwiązała z nim umowę. Teraz ma być zlecona inwentaryzacja wykonanych prac firmie zewnętrznej. Jej przygotowanie potrwa kilka tygodni.
– Dopiero wówczas gmina będzie mogła zgodnie z prawem wypłacić podwykonawcom należące się im pieniądze – kończy Piotr Chmielewski.
TW
Od zgk wyrwać cokolwiek będzie trudno, ciężki partner !
Jaką interwencję pracowników Gminy co za bzdury opowiada sami się dopytywaliśmy czy jesteśmy zgłoszeni czy nie.Tak się interesowaliście że nawet nie wiedzieliście że część kanału jest źle położona w głowę się stuknijcie bo słuchać się tego nie da p.Chmielewski!