PIASECZNO Rybacki Zakład Doświadczalny w Żabieńcu jak co roku sprzedaje przed Wigilią wyhodowane na miejscu, świeże karpie. Od poniedziałku ryby będzie można kupować na płuczce przy stawach oraz w punkcie przy ul. Głównej
Ryby przeznaczone do sprzedaży mają około 1,5 kilograma.
– Oczywiście nie prowadzimy apteki, więc trafiają się karpie zarówno większe, jak i mniejsze – mówi dr inż. Mirosław Cieśla, dyrektor zakładu. – Zapewniam, że każdy znajdzie coś dla siebie.
Dyrektor Cieśla przekonuje, że ten rok był dobry na karpia, a wielkość produkcji była podobna jak w roku ubiegłym. Ryby są na bieżąco odławiane, płukane i sprzedawane. Karpia można kupić żywego lub – aby się nie męczył – poprosić o jego ogłuszenie. Od 16 grudnia punkty sprzedaży będą czynne codziennie w godz. 8-18. W tym roku kilogram ryby kosztuje 14 zł.
TW
Wreszcie można gdzieś kupić tradycyjnego żywego karpia. Niech dziecko wie, że karp to ryba, a nie filet w markecie. Niech wie, że mleko daje krowa a nie karton z lodówki.
I niech wie że ryba żyła, że zabito ją by została zjedzone przez myślących tylko o tym by się najeść…
Rozumiem, że ty żyjesz tylko na odżywianiu z energii kosmicznej…
Odwieczny temat: los świątecznego karpia podobnie jak temat aborcji sprowadzić mozna do prostego porównania: jeden woli blondynki-drugi… chłopców.Ela jest zainfekowana przez patologię bicia piany/tematów zastępczych aby cicho było o tym co naprawdę istotne?
niech Pani zdejmie buty i kożuszek
Maść!!!!
No tak, to przecież boli tą biedną rybkę. Masz rację, przepraszam za swe zaściankowe i głupio konserwatywne oraz moherowe i katotalibskie podejście. Przepraszam za to, że wolę żywą rybkę z POLSKIEGO stawu niż martwego fileta z supermarketu niewiadomego pochodzenia.
O rybki trzeba dbać zawsze i wszędzie! Nawet jeśli są tacy, którzy twierdzą, że „embrion” czy „zlepek komórek” bólu nie odczuwa…..
…na koniec taki „staw” jak nie sprzeda żywej rybki to przyjmie ją do siebie i będzie żyła dale a market filetem użyźni kompostownie.
Tak trzymaj Kmicic.
Tradycyjną rybą wigilijną był zawsze sandacz albo szczupak.
„to dopiero Polska Ludowa wylansowała karpia jako główne danie kolacji wigilijnej. Po II wojnie światowej świeża ryba była luksusem, często nieosiągalnym. Rodzima flota rybacka była w ruinie, a istniejące przed wojną stawy hodowlane albo ucierpiały w trakcie działań zbrojnych, albo – wskutek „przesunięcia” granic – zmieniły przynależność państwową.W związku z tym komunistyczny minister przemysłu i handlu Hilary Minc, chcąc dać Polakom możliwość uzupełnienia diet o mięso ryb, wpadł na błyskotliwy pomysł – uruchomienia masowej hodowli karpi. Rzucił hasło: „karp na każdym wigilijnym polskim stole”, po czym zaczął tworzyć Państwowe Gospodarstwa Rybackie.
Miało być tanio i szybko. Tak zrodziła się legenda karpia, wraz z którą na polecenie władz rozpoczęto zarybianie stawów na wielką skalę. Stamtąd świeżutki trafiał do domów Polaków. W związku z Wigilią oczywiście.”autor Waldemar Kowalski
opowieści te są znane pokoleniu które żyło w PRL i jestem pewien że obatel jadł te karpie a ja wolę prosto z wody
Wszystkie ryby w sprzedaży to dokończyły żywota by trafić na stół.