Innym rozwiązaniem, często praktykowanym w miejscowościach w których można spotkać konie (np. Zakopane), jest worek na odchody podwiązywany do uprzęży. Worek taki łatwo się mocuje i odpina.
- Taki patent na pewno rozwiązałby problem. Jestem zdania, że koń przemieszczający się po drogach i terenach publicznych powinien podlegać takim samym prawom co zwierzęta domowe, np. psy - podkreśla pan Andrzej. - W regulaminie utrzymania czystości i porządku w gminie znajduje się przecież zapis, że właściciel zwierzęcia powinien zadbać, aby nie było ono uciążliwe dla innych i nie zanieczyszczało terenów przeznaczonych do użytku publicznego.
Można przyjąć, że takim terenem są również drogi, czy to gminne, czy leśne. W tym momencie pojawia się pytanie w jaki sposób zmotywować jeźdźca do sprzątania po swoim koniu.
- Wydaje mi się, że właśnie w tym może być największy problem - dodaje na zakończenie mieszkaniec Lesznowoli.TW
Przerażony11:55, 03.11.2020
Drogi leśne są drogami zakładowymi. Obowiązuje na nich zakaz ruchu.
wiktor3312:32, 03.11.2020
Z wyjątkiem oznakowanych szlaków konnych, jazda konna po lasach jest prawnie zabroniona. Końskie kopyta degradują naturalną nawierzchnię gruntowych dróg, dramatycznie pogarszając warunki poruszania się pieszo i jazdy rowerem. Końskie kupy, w porównaniu z tym, to stosunkowo drobny problem – nie śmierdzą i nie przyklejają się do opony, jak np. psie.
Hellraiser17:30, 03.11.2020
To nikt jeszcze nie wymyślił pieluchomajtek dla koni?
Podrzucę pomysł Mateuszowi, to zaraz ogłosi, że PKN Orlen do spółki z KGHM-em za pół roku zbudują ogromną fabrykę końskich pieluchomajtek i zasypią nimi cały świat. To będzie polski przemysł narodowy.
Kucyk21:42, 03.11.2020
Pan Andrzej zaproponował: "Można przecież wziąć na przejażdżkę niewielki worek i miotełkę".
Panie Andrzeju, ech, Panie Andrzeju... Zacznę od sprawy technicznej: Koń, jaki jest, każdy widzi – to sentencja autorstwa ks. Benedykta Chmielowskiego autora dawnej encyklopedii. Jeśli by Pan zerknął na konia, wtedy wiedział by Pan, że potrzeba nie niewielkiego woreczka i miotełki, a wora i szufli. Koń bowiem produkuje boby w ilościach hurtowych.
Ponadto mamy pewien problem technologiczny - pies zazwyczaj poprzedza opiekuna i jak się ma skasztanić, to staje, kuca i wtedy wali. Kuń kasztanami wali "na biegu" i dodatkowo odbywa się to za plecami użytkownika.
Jeszcze jedna kwestia - na psie się nie jeździ, zatem przy zbiorach "urobku" nie trzeba zeń schodzić...
Dobra, dość tych żartów - myślę że słowa Pana Andrzeja są jak najbardziej słuszne, i może nie chodzi tu o zabieranie ze sobą pączków, bo wystarczy je czymkolwiek, choćby kopniakiem zrzucić z drogi na pobocze. Moim zdaniem problem tkwi w ludziach. Dopóki nie zrozumieją że zostawiane za sobą podczas rekreacyjnej przejażdżki "atrakcje" są jednak gównami, w które można wdepnąć, czyli nie będzie w nich (mówię o jeźdźcach) empatii, to nic się nie zmieni.
Ale ja wierzę w ludzi - popatrzcie drodzy Czytelnicy, dziś sprzątanie po psie jest standardem. A jeszcze 10 lat temu "zaminowywanie" chodników uchodziło za nasz narodowy sport.
Zdrowia i odporności!
MarcinGP23:20, 03.11.2020
Miasto zjechało na wiochę i ją próbuje cywilizować. Niedługo zażądają odśnieżanych chodników w lasach, bo matki z dziećmi w wózkach nie przejadą. Jakiś czas temu były skargi od jakiś miastowych, że im chłop nawóz na własnym polu rozsiewa za oknami i śmierdzi. Kupią tacy po 300m2 pola, postawią "leżące wieżowce" na wzór miastowych zamiast normalnej działki, bo przecież przyzwyczajeni mieszkać jeden przy drugim jak króliki w klatkach i okolicę zaczyna nawracać na jedyny słuszny czyli jego własny kierunek postrzegania świata. Biedni niewolnicy z czworaków... Ostatnio poruszenie i temat do dyskusji był w sprawie armatek hukowych odstraszających zwierzynę. Przerażenie... Co to jest? Strzelają! Wojna chyba. Ale miałem ubaw.
Dziadzio18:19, 06.11.2020
Świete słowa :) Pamietam jak na warszawskich ulicach lezały końskie odchody a ptaki, zwłaszcza wróbelki, miały darmowy bufet. Dziś w miastach wróbli już raczej nie ma. A "panu Andrzeju" było sie nie pchać na wiochę, toby sobie rowerem jeździł po czystych, ledowo oswietlonych korytarzach apartamentowca.
Kucyk14:56, 07.11.2020
Drodzy Przedpiścy, proszę mnie, starego wróbla, na końskie boby nie próbować nabierać!
Sugeruję w swym utyskiwaniu na "miastowych" zauważyć, iż konikami nie poruszają się ci z "wiochy" (bo ostatni koń roboczy padł w okolicy z pięć lat temu), tylko owi miastowi! I to bogatsi miastowi, którzy w swym snobistycznym anturażu oprócz wypasionego suva, tarasu z teakowym deskowaniem i Ukrainek do sprzątania trzystyumetrowej posiadłości potrzebują także symbolu pozycji z dawnych czasów, czyli konia.
Zatem mamy równowagę - koń na którym miastowy jechał nasrał, inny miastowy (biedniejszy) idący pieszo w to wdepnął. Sytuacja została w rodzinie.
A tym, którym tęskno do czasów gdy furmanki masowo zanieczyszczały środowisko emitując pączkowe produkty spalania owsa, proponuję pójść dalej i przypchać sobie na tydzień kanalizację aby móc się w pełni rozkoszować łechtaniem pokrytej rosą trawki o poranku, gdy kucnięci za domem będziecie się oddawać sielskiemu wypróżnieniu.
Zdrowia i odporności!
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu piasecznonews.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
0 0
Piękne wypracowanie, jednak nie na temat.
Pytanie brzmi: "Czy powinno się sprzątać...?"
Poza tym w artykule mowa także o drogach polnych.