Samorząd w moim mniemaniu powinien być jak kapela rock'n'rollowa. Tu na myśl przychodzi mi legendarny polski zespół Izrael, w którym jeden z członków był zaangażowanym katolikiem, drugi anarchistą, trzeci zdecydowanym lewakiem a czwarty buddystą. Pozostali też nie byli jednakowi. A gdy wychodzili na scenę, razem tworzyli wspaniałe dźwięki. Różnice poglądów nie przeszkodziły Im nagrać jednych z najbardziej znaczących płyt w historii polskiej fonografii. Dlaczego? Bo muzyka ma łączyć a nie dzielić, ma sprawiać że jesteśmy razem, że razem nam jest dobrze, że mamy wspólne więzi.